Rozdział 9.

14 1 0
                                    


Rozdział 9

Zahar

Będę zamarzać na Pustelni – pomyślał Zahar przechylając kolejny kieliszek nalewki. Chociaż nigdy do końca nie wierzył w jej istnienie – nawet kiedy był wierzący i uczęszczał do Świątyni w każdy Poniedziałek. Nigdy do końca nie mógł dać wiary w koncept, że Stwórca mógłby skazać kogokolwiek na męczarnię jaką przedstawiali kapłani. Pustelnia według nich była miejscem, do którego trafiały dusze, którym Stwórca nie był przychylny – czyli wszyscy ci, którzy nie przestrzegali zasad Pierwszej Wiary. Miała to być bezkresna, zamarznięta przestrzeń, po której niewierzący mieli błąkać się samotnie po kres wieków.

- Chcesz zatańczyć? – zapytała go Zara subtelnie przejeżdżając palcami po jego ramieniu.

Przez kilka sekund walczył z odruchem zepchnięcia jej dłoni ze swojego ciała. Opanuj się, przypomniał sobie, masz przecież plan. Chciał spróbować znów odnaleźć przyjemność w bliskości kobiet.

To postanowienie powstało dziś rano. Szukał sensu w tym co przeżył, w tym co stało się z Irminą, w tym co zrobiono Danie. Nie mógł go znaleźć i to go przytłaczało. Więc żeby wyjść z tego stanu musiał odwrócić swoją uwagę. A zazwyczaj robił to właśnie przyjemnością cielesną. W tym postanowieniu utwierdził go fakt, że przecież Rząd i Instytut tego właśnie chcieli – żeby powstrzymywał się od tego co przychodziło mu naturalnie. A bliskość kobiet była dla niego naturalna. Nie chciał dopuścić do tego, żeby oni wygrali. Nie mógł. I pomimo tego, że mógł odnaleźć pocieszenie również w ramionach mężczyzny to postanowił wybrać trudniejsza ścieżkę. Musiał sobie udowodnić, że może zwalczyć ten cholerny odruch, który wtłoczyli mu w żyły wraz z elektrycznym bólem.

Chociaż nie planował zbliżyć się akurat do niewinnej, słodkiej Zary. Lecz gdy po raz kolejny zobaczył Artema nachylającego się w kierunku Dany, która wpatrywała się w niego nieomal spijając słowa z jego ust stwierdził, że natychmiast musi się wyleczyć z tych dziwnych uczuć, które się w nim kłóciły. Chciał być obok Dany..., ale nie chciał.... Widział Dane jako osobę, która go rozumiała..., ale z drugiej strony nie wierzył, że mogli mieć jakąkolwiek przyszłość. Najłatwiej było się wyleczyć tak jak robił to jeszcze przed Instytutem – gdy czuł samotność, a teraz czuł się cholernie samotny, decydował się na niezobowiązujące flirty.

„Twoja logika jest cholernie pokręcona, kuzynie" – zadrwiła Irmina w jego głowie.

- Jasne czemu nie – odpowiedział Zahar ignorując widmowy głos i wyciągając dłoń w kierunku dziewczyny.

Ta pociągnęła go do salonu, gdzie z telewizora nadal niosła się muzyka. Ewa z Jonaszem już wcześniej zaczęli się bujać w rytm melodii dobiegającej z telewizora. Na ekranie znana piosenkarka z pięknym, niskim głosem szeptała wstęp do piosenki, która podbiła serca wszystkich Toskavańczyków niecałe dwa lata temu. Elenya, chyba tak się nazywała – nie pamiętał dokładnie, ale pamiętał kto po raz pierwszym podzielił się z nim tą piosenką. Irmina.

„Zachowujesz się idiotycznie. Przestać zwodzić tę biedną dziewczynę" jak na zawołanie kuzynka odezwała się w jego głowie ponownie a on powstrzymał dreszcz niepokoju. Fakt, że głos nie zniknął po Proshchaniye powinien go bardziej przerażać, lecz tak nie było. Bardziej bał się ciszy, która miała by zapaść w jego głowie, gdyby głos zniknął.

Zara tańczyła przy nim bujając się w dosyć niezręczny sposób. Nie była zbyt pewna siebie, widać to było gołym okiem. Zahar wiedział, że dziewczyna niemiała zbyt dużego doświadczenia w związkach – Irmina często próbowała ją zachęcić do omówienia się z którymś z jej znajomych, ale ta zawsze mówiła, że jest zbyt zajęta. Ciekawe czemu odpowiedziała akurat na jego flirt?

ZderzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz