Rozdział 8

12 1 0
                                    


Dana

Gdy następnego dnia przestąpiła próg kuchni czuła się inaczej. Pomimo wszystkich wątpliwości i pytań, które kłębiły się w jej głowie, gdy zobaczyła na ekranie telewizora swoją matkę coś się w niej uspokoiło. Świadomość tego, że teraz przynajmniej coś wie, że wie w co może wierzyć jej rodzina, pozwoliła jej uspokoić myśli. Przynajmniej na razie.

Ruszyła w kierunku szafki z kubkami by przygotować sobie kawę, ale do jej uszu doszedł cichy dźwięk rozmów. Ktoś już wstał? Kilkoma krokami zbliżyła się do łuku prowadzącego do salonu by zajrzeć do środka. Nie widziała tam nikogo. To telewizor był włączony a na jego ekranie wypowiadało się kilka osób zasiadających za biurkami – telewizja śniadaniowa. Dana nie miała zamiaru na razie burzyć tej namiastki spokoju, którą dzisiaj czuła więc podeszła do pilota leżącego na niskim stoliku by wyłączyć urządzenie.

Gdy zbliżyła się do stolika na kanapie obok zauważyła postać zakrytą kocem. Znieruchomiała, gdy uświadomiła sobie, że to Zahar. Wyciągnęła szyję by dojrzeć jego odwróconą w stronę oparcia twarz – jego oczy były zamknięte, a gdy ponownie wzrokiem ogarnęła jego sylwetkę zauważyła, że oddycha równomiernie. Spał. Dlaczego spał na kanapie a nie w swoim pokoju? Czy tak jak ona miał problem z budzeniem się w totalnej ciemności i bez możliwości wyjrzenia przez okno na otaczający ich świat?

Stawiając ostrożnie kolejne kroki przybliżyła się do chłopaka. Jej oczy mimowolnie pochłaniały widok jego twarzy – widoczny był teraz na niej, rzadko spotykany u niego, spokój. Wszystkie zmarszczki się wygładziły a usta wreszcie były rozluźnione – bez tego irytującego pół uśmieszku. Nagle chłopak się poruszył i zmarszczył lekko brwi. Nie otwierając oczu wypowiedział jedno słowo:

- Nie.

Jego ręka, która jako jedyna część ciała nie była ukryta pod kocem zacisnęła się na ułamek sekundy w pięść a potem rozluźniła. Coś mu się śniło, i to coś co zaburzyło jego spokój. Teraz kącik jego ust drgał nerwowo a gałki oczne wyraźnie poruszały się pod zakrywającymi je powiekami. Zahar znowu drgnął a tym razem wyciągnął ramię przed siebie jakby chciał kogoś złapać. Instynktownie Dana wyciągnęła swoją dłoń by złapać tę wyciągnięta chłopaka a ten błyskawicznie ją złapał.

Dana przełknęła ślinę uświadamiając sobie co robi. Dotykała Zahara. Czuła pod palcami jego rozgrzaną skórę a jej drobna dłoń niemal ginęła w jego szerokiej. Pod palcem wskazującym czuła zgrubienie i szorstkość – musiał tam mieć jakiś odcisk. Ale nie przeszkadzało jej to. Podczas pobytu w Instytucie niejednokrotnie myślała o tym jakby to było móc go dotknąć, zbadać strukturę jego skóry, poczuć to niesamowite ciepło, które docierało do jej skóry nawet wtedy, gdy dzielili się wyłącznie prawie dotykiem.

Dana kucnęła przy kanapie nie wypuszczając dłoni Zahara ze swojej. Ten nadal mamrotał coś niezrozumiale a jego brwi zbiegły się nad nosem. Nie chciała, żeby śniły mu się koszmary. Ale bardziej nie chciała być ich częścią – uświadomiła sobie. „Ona jest źródłem całego mojego cierpienia" zdanie, które wypowiedział znów rozbrzmiało w jej głowie i poczuła, że tak bardzo chciałaby, żeby było inaczej. W tym cichym, miękkim momencie poranka pozwoliła sobie na chwilkę robić to co czuła i wyciągnęła drugą dłoń by odgarnąć kasztanowo-złoty kosmyk włosów Zahara z jego brwi. Przedłużyła dotyk, zatrzymując dłoń na policzku Zahara starając się zapamiętać to uczucie, które w niej buzowało.

- Dana? Jesteś tu? – wołanie Dmitrija wtargnęło do salonu niczym trąbka wzywająca do walki.

Dana na ułamek sekundy zamarła a wtedy Zahar otworzył oczy. Zamrugała raz, dwa, trzy razy po czym błyskawicznie wypuściła jego dłoń ze swojego uścisku i cofnęła się o parę kroków od kanapy. Chłopak przez chwilę mrugał próbując w pełni się przebudzić a Dana wykorzystała ten moment by wycofać się z salonu licząc na to, że był na tyle zaspany by nie zrozumieć co właśnie się stało.

ZderzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz