12

86 7 0
                                    

Wprowadzili, a raczej wepchnęli nas do lochów i szybko zamknęli drzwi.

Wszyscy upadliśmy na podłogę, ale ja szybko wstałam i podbiegłam do niestety już zamkniętych krat.

- Hey dupki ! - krzyknęłam. - słono za to zapłacicie ! - krzyknęłam, a jeden już z daleka się na mnie popatrzył.

- Nic ci nie jest ? - zapytał Edmund podchodząc do mnie.

- Nie, na szczęście - odpowiedziałam. - a tobie ?

- Jest okej - powiedział. - a ty Kaspian ? - zapytał już trochę głośniej.

- Też jest okej. - powiedział i szybkim krokiem podszedł do krat i kopnął w nie z całej siły.

- To na nic - powiedział jakiś głos. - stąd nie da się wyjść. - dodał, a Edmund stanął przede mną jakby chciał mnie obronić.

- Kim jesteś ? - zapytał Kaspian.

- Nikim, głosem w ciemności. - powiedział nieznajomy.

Gdy Kaspian podszedł bliżej, ktoś wyłonił się z ciemności.

- Lord Bern ? - zapytał.

- Może kiedyś - odparł spokojnie staruszek. - ale straciłem już prawa do tego tytułu.

- Jeden z siedmiu lordów ? - zapytał Edmund, a Kaspian pokiwał głową na tak.

- Twoja twarz...przypominasz mi króla, któremu kiedyś służyłem... - powiedział lord, przyglądając się Kaspianowi.

- To był mój ojciec. - odpowiedział Kaspian.

- O Panie Mój...wybacz mnie staremu... - chciał się chyba pokłonić, ale nie zdążył.

- Nie, proszę, proszę. - pomógł mu wstać, a w tym czasie usłyszeliśmy krzyk kobiety.

Razem z Edmundem wspięliśmy się delikatnie do okna, żeby zobaczyć co się dzieje. Krzyk tej kobiety był naprawdę przeraźliwy. Ale na szczęście to nie była Łucja ani Eustachy.

Zauważyliśmy tam, wóz z kilkoma kobietami. Za nim biegnął jakiś mężczyzna i dziecko...próbował powstrzymać ich przed odjazdem.

- Dokąd ich zabierają ? - zapytałam.

- Oglądajcie... - odpowiedział lord.

Chwilę później wszyscy już znajdowali się na łódce. A zaraz potem chmury zaczęły przeobrażać się w chmury burzowe, a z daleka pojawiła się szmaragdowa mgła. Chwilę później nie było widać, ani nikogo na łódce, ani w ogóle łódki.

- Co się stało ? - zapytał Kaspian.

- To rodzaj ofiary.

- Gdzie oni są ? - znów zadał pytanie.

- Tego nie wie nikt - odpowiedział - ta mgła nadeszła ze wschodu, dochodziły nas słuchy o rybakach, którzy zaginęli na morzu - powiedział. - my lordowie poprzysięgliśmy, że odnajdziemy źródło tej mgły i zniszczymy je...wypływali kolejno, ale żaden nie wrócił. - powiedział.

- Milusio. - powiedziałam cicho.

- Widzicie, jeśli was nie sprzedadzą handlarzom niewolników...zapewne rzucą was na pastwe mgle - powiedział.

- Musimy znaleźć Łucje. - powiedział Edmund.

- Zanim będzie za późno. - dokończyłam za niego.

Chwilę później przyszyli ci sami, którzy nas tu wsadzili.

Pozakuwali nas znowu w te kajdany i poprowadzili na zewnątrz.

I always be with you || Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz