8

158 4 0
                                    

Leżałam na wielkim lóżku w komnacie. Nie miałam co innego robić. Łucja żegnała się ze wszystkimi, Piotr i Zuzanna rozmawiali z Aslanem, a Edek... Wsumie nie wiem co robił i to mnie przerażało.

Chwilę później usłyszałam otwierające się drzwi do komnaty. Nie był to nikt inny jak nasz Zwykły Król Edmund Pevensie.

- Pukać nie nauczyli ? - rzuciłam na przywitanie.

- Nie. - odpowiedział szybko.

Nie zwracałam uwagi na to co robił, ale był to błąd, bo chwilę później poczułam jak kładzie się obok mnie.

- Co ty-

- Przestań. - wyprzedził mnie.

- Co ty tu w ogóle robisz ? - zapytałam odwracając się do niego nadal leżąc.

- Przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku -
powiedział. - a wsumie to wszyscy inni są zajęci. - dokończył.

Chwile leżeliśmy. Wpatrywałam się w jego piękne hipnotyzujące, brązowe oczy.

- Nie chce wracać. - powiedział po chwili ciszy.

- Ja też Ed...- powiedziałam. - chciałabym zostać tu na zawsze... z wami wszystkim - powiedziałam - z tobą. - dodałam już trochę ciszej.

- Jesteś całkiem fajna - wypalił niespodziewanie. - napewno fajniejsza niż wydawałaś się na początku.

- Ale jednak wydaje mi się, że spodobałam ci się od samego początku. - powiedziałam śmiejąc się.

- Może trochę. - powiedział kryjąc rumieńce.

- Słuchaj Zwykły Królu. - zaczęłam.

- Przestań.

- A co Zwykły Król sie obrazi ? - zaśmiałam sięz

Kochałam go wkurzać. Oczywiście jego obrażanie nie było na serio, widać, że on też potrzebował się wyśmiać za wszystkie czasy. Wkońcu w Narnii, podczas tych wszystkich bitwach i sprawach związanych z królestwem nie było czasu.

- Tak - rozbił obrażoną minę i się odwrócił

Zaczęłam naśladować jego ruchy, ale on najwidoczniej tego nie zauważał.

Specjalnie go szturchnęłam, oczywiście żeby wyglądało, że przez przypadek. Wtedy usiadł bliżej i przewalił mnie do tyłu. Głowę miał położoną na mojej klatce piersiowej, a jedną rękę miał owiniętą wokół mojej talii.

- Ed ! - krzyknęłam. - co ty robisz ?! - krzyczałam przez śmiech.

- Leże, nie widzać ? - zapytał też się śmiejąc.

Leżeliśmy tak nadal śmiejąc się w niebo głosy. Naprawdę nam tego brakowało. Wyśmiać się porządnie, nawet nie wiem z czego. Poprosu się śmialiśmy.

Zauważyłam to, że przy mnie się nie krępował. Był sobą. To samo było ze mną.

- Chciałaś coś powiedzieć zanim zaczęliśmy się wygłupiać. - powiedział.

Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Wcześniej kiedy chciałam mu to powiedzieć jakoś byłam bardziej odważna, a teraz nic. Chciałam mu powiedzieć, że bardzo go lubię, ale nie teraz, chociaż to pewnie ostatnia szansa na to.

- Halo ? - machnął mi przed oczami - co jest ? - zapytał. - wpatrujesz się przed siebie od jakiejś minuty, co jest ? - zapytał ponownie.

- Zamyśliłam się i tyle. - odpowiedziałam.

- Na pewno wszystko w porządku ? - zapytał znowu.

- Przestan zadawać tyle pytań - powiedziałam trochę głośniej. - wszystko w porządku, na pewno. - powiedziałam.

- Okey...poprosu się martwię. - powiedział i posmutniał.

W tej chwili nie byłam sobą. Naprawdę chciałam mu to powiedzieć, ale no cóż. Poprostu jestem tchórzem.

- Sorry... - powiedziałam cicho - wracając...chciałam ci powiedzieć...że bardzo cię polubiłam i nie chce wracać tam do Londynu...gdzie moi bracia i tata cały czas wykorzystują mnie i...

- Hey...wszystko będzie dobrze. - powiedział.

- Wiem...

- I nie bój się, przecież się jeszcze spotkamy - zaczął. - nie wiem czy w Narnii, czy poza nią, ale na pewno się spotkamy. - powiedział, a ja na jego słowa zaśmiałam się cicho.

Gdybym nie zepsuła tej atmosfery, która jeszcze przed chwilą tutaj była nadal pewnie byśmy leżeli śmiejąc się i wygłupiając.

Po chwili zrobił głupią minę pewnie, żeby mnie rozbawić. I udało mu się to już za chwile leżeliśmy znów i znów się śmialiśmy.

Edek jednak potrafił rozbawić. Za to go polubiłam. Ale nie tylko za to. Chociaż był chamski i czasami nie miły, był też odważny i odpowiedzialny. Jak już wspomniałam potrafił rozbawić, był dobrym nauczycielem. Właśnie za to go polubiłam. Ale jednak może coś więcej...

Sama nie umiem powiedzieć czy go kocham czy tylko bardzo lubię. Mam nadzieję, że to drugie, bo on raczej tylko mnie lubił...nic więcej. Z resztą zaraz rozstaniemy się na długo i nic z tego. Poprosu lepiej zapomnieć...

- Znów się zamyśliłaś. - powiedział brunet z udawanym znudzeniem.

- Sorry..takie ze mną życie. - powiedziałam uśmiechając się.

- Spoko też tak czasem mam - powiedział. - Zuza wtedy zawsze się drze. - powiedział i się zaśmiał, ja wsumie też.

Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, a za chwilę zapadła ta niezręczna cisza.

Długą, a przynajmniej tak mi się wydawało chwilę później Edek usiadł obok mnie. Chodzi mi o to, że usiadł bliżej mnie.

- Słuchaj... - zaczął - chciałem ci to już powiedzieć wcześniej...ale nie było czasu. - dokończył, a ja patrzyłam na niego nie wiedząc o co chodzi. - Sama mówiłaś, że bardzo mnie polubiłaś..to samo jest ze mną... - powiedział.

- Znaczy ? - zapytałam nadal patrząc na niego niezrozumiale.

Przysunął się jeszcze bliżej, ale nagle ktoś wszedł do pokoju. To był Piotrek.

- Chodzicie już - powiedział i wyszedł, kolejny, którego pukać nie nauczyli.

Edmund zrobił złą minę na brata i wstał.

- Chodźmy już... - powiedział zawiedziony.

- Ale... - zaczęłam.

- Chodź... - powiedział i podał mi rękę, którą z chęcią przyjęłam.

-------------

Trochę (raczej bardzo) krótki ten rozdział, ale poprostu chciałam zrobić jakiś relationship rozdział.

Miałam wstaiwc w te przerwę od nauki więcej rozdziałów, ale no trochę nie wyszło.

Jutro wstawię rozdział(mam nadzieję).

Spóźnione:
Wesołych Świąt❤️❤️

I always be with you || Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz