- Jakkolwiek skończy się nasz rejs - zaczął wygłaszać Kaspian - wszyscy obecni tu zasłużyli na zaszczytne miano członka załogi Wędrowca do Świtu. Razem przebyliśmy długą i daleką drogę, razem pokonaliśmy przeciwności losu i razem możemy zwyciężyć jeszcze raz ! - mówił dalej - Nie czas, więc ulegać fałszywym podszeptom strachu. Bądźcie silni, nie poddawajcie się. Od tego..zależy los nasz i naszych bliskich. Pomyślcie o rodakach, których mamy uratować, pomyślcie o Aslanie, pomyślcie o Narni... - dokończył, ale nikt nie zareagował, na pewno się bali, a niektórzy nie chcieli tu być
- Za Narnię ! - krzyknęłam, a za mną wszyscy na statku. Popatrzyłam na Kaspiana, a ten lekko uśmiechnął się do mnie.
Wpłynęliśmy do środka wyspy. Wszędzie unosiła się ta dziwna mgła. Było ponuro, a na statku jeszcze gorzej.
Edmund chwycił mnie delikatnie za rękę w geście otuchy, na co ja lekko się uśmiechnęłam tak samo ja brunet.
Chwilę później usłyszałam mojego ojca.
- Kochanie...czas wracać - powiedział, lecz ja wiedząc, że to te złe moce szybko zaczęłam myśleć o czymś innym. A raczej kimś innym...
- Nie ! - usłyszałam Edmunda i od razu się do niego odwróciłam
- Edmund... Wszystko w porządku ? - zapytałam podchodząc do niego
- Tak... - odpowiedział, ale ja i tak widziałam, że wróciły do niego wspomnienie z Białą Czarownicą.
Chwilę później usłyszeliśmy jakby krzyk...
- Zawróćcie ! - krzyknął - Zawróćcie !
- Kim jesteś ! - zawołał Edmund
- Nie boimy się ciebie ! - krzyknął Kaspian
- Ani ja was ! - Edek wziął swoją latarkę, momentalnie przypomnialo mi się jak prawie zginęliśmy. Poświęcił nią w różne strony, a na jednej ze skał ujrzeliśmy starszego mężczyzne - Odpłyncie !
- Nie dopłyniemy - powiedział Kaspian
- Nigdy mnie nie pokonacie ! - krzyknął unosząc miecz do góry
- Kaspian ! Jego miecz - powiedziałam wskazując na miecz
- Lord Rhoop ! - krzyknął schodząc po schodach - Nie strzelać ! Weźmy go na pokład - powiedział
Gdy już mieli zarzucić harpun od tyłu podleciał Eustachy i już za chwilę Lord Rhoop był na pokładzie.
- Spokojnie Mój Lordzie ! - zaczął Kaspian
- Odejdzcie ode mnie demony !
- Nie Mój Lordzie, nie chcemy cię skrzywdzić. Jestem Królem Narnii, Kaspian - powiedział spokojnie Kaspian, a Lord uspokoił się i powoli odwrócił się do niego
- Jaśnie panie ! Nie powinieneś był tu przypływać. Stąd nie da się wydostać - powiedział - Szybko ! Zawróćcie okręt póki nie jest za późno !
- Mamy miecz, w droge ! - powiedział Edmund
- Zwrot przez rufę Drinian - zarządził Kaspian
- Nie myślcie ! - krzyknął niespodziewanie Lord - Nie zdradzajcie mu, czego się boicie bo stanie się on właśnie tym ! - powiedział podchodząc do Kaspiana
- O nie...
- Edmund ? - zapytała Łucja
- Edmund, o czym pomyślałeś ?! - dokończyłam
- Przepraszam - powiedział wymijając mnie i podchodząc do drugiej krawędzi statku. Od razu podbiegłam do bruneta, który patrzył w wodę zmartwiony.
W wodzie coś zaczęło się poruszać, a już za chwilę to coś znalazło się pod statkiem. Wszyscy na pokładzie wylądowali na podłodze. Szybko się z niej podniósłam i pomogłam wstać Łucji.
- Spójrzcie ! - zawołał Kaspian podchodząc do krawędzi. Pokazywał palcem na to coś. Wyglądało zupełnie jak...wąż...
- Za późno... - zaczął cicho Lord Rhoop - Jest już za późno ! - krzyknął.
Za nami z wody wyłonił się wąż. Syknął, patrząc na nas przeraźliwie. Łucja podbiegła do siedzącej na ziemi Gael i zabrała ją stąd, jak mniemam do jednej z kajut.
Po chwili na węża wleciał Eustachy, razem z Ryczypiskiem i próbowali jakkolwiek powstrzymać potwora, ale to było na nic, bo wąż był kilkukrotnie większy od smoka. Eustachy się jednak nie poddawał i cały czas siedział mu na jego obrzydliwej mordzie. Wąż zanurzył się pod wodę, razem ze Schubb'em. Potwór po chwili wynurzył się spowrotem i walnął Eustachym o skalę nieopodal statku. Już miał go ugryść, gdy smok zionął ogniem w węża.
- Giń kreaturo ! - krzyknął Lord i rzucił mieczem w Eustachego, myśląc, że to ten potwór. Eustachy zaczął lecieć do wyjścia z jaskini, ignorując nasze krzyki. Lord po chwili pojawił się przy sterach statku, próbując zawrócić, ale nie bardzo mu to wyszło, gdyż dostał w głowę od Driniana i po chwili leżał na podłodze.
Wąż wkurzał się coraz bardziej i zbliżał się szybko do naszego statku. W tym samym czasie, wiosłujący próbowali płynąć, ale statek był za ciężki.
Potwór skoczył na statek, a ja po chwili bylam odciągnięta przez Edmunda na bok. Dwukrotnie zawinął się wokół statku. Chyba próbował przełamać go na pół.
- Ed, Lilly ! Trzeba go staranować. O tą skałe ! - krzyknął i odwrócił głowę w stronę jakiejś skały.
- Zwabie go na dzób ! - odpowiedział Edmund.
- Edmund nie. - powiedziałam, trzymając go za rękę. - Nie mogę cię stracić. - dodałam prawie płacząc.
- I nie stracisz. - puścił mi oczko. - Idz do Kaspiana. - powiedział, mocno mnie do siebie przytulając - proszę. - dodał i pobiegł w przeciwną stronę. Już na chwilę znajdował się na dziobie, a ja i Łucja wbiegłyśmy na schody do Kaspiana. Wąż zwrócił się w stronę Edmunda, który świecił na niego latarką. Krzyczał coś do niego, a po chwili wąż wgryzł się w dziób.
- Edmund ! - krzyknęłam i już miałam biec do bruneta, ale powstrzymała mnie Łucja, która popatrzyła na mnie ze łzami w oczach.
Na szczęście brązowooki uciekł przed ugryzieniem i znajdował się na schodach, prowadzących do dziobu statku. Szatynka wymierzyła strzałe w kierunku węża i trafiła mu w oko. Wąż znów chciał ugryść Edmunda, lecz ten odskoczył. Spadł z wysokości, z dużą siłą. Podbiegłam do niego od razu.
- Edmund ! - kucnęlam przy nim. - Edmund, nic ci nie jest ? - zapytałam, patrząc na niego. Ten zaraz wstał do siadu. Od razu przytuliłam go do siebie, brunet syknął z bólu.
- Ramię - dotknął swojego lewego ramienia. - Jest okey.
- Nie, nie jest okey Edmund... - nie wytrzymałam, kilka łez spłynęło po mojej skórze. Edmund po chwili otarł je i wstał. Mnie również podniósł. Złapał mnie mocno za rękę.
Wąż popatrzył na nas wściekły i już ruszył, aby nas pożreć. Pociągnelam chłopaka za rękę i po chwili leżeliśmy na podłodze. Po nie udanej próbie zjedzenia nas, zaczął ciągnąć nasz maszt. Próbował nas przewrócić.
- Trzeba go ściągnąć bliżej. - powiedział Edmund i wstał. Czy ten chłopak nie miał jeszcze dość ? Już nawet nie miałam siły do powstrzymywać. Kaspian pomógł mi wstać, a w tym czasie Edmund wskoczył na linę i po chwili znajdował się na drabinie.
Słuchając się Edmunda, prawie każdy kto znajdował się na pokładzie, chwycił za włócznie z liną i rzucił w węża. Zaczęliśmy ciągnąć. Co chwilę odwracałam się, aby sprawdzićczy Edmund żyje. Jak narazie tak.
----------
Przepraszam was bardzo. Ta przerwa nie była planowana. Z przyczyn prywatnych przez dwa miesiące nie wchodziłam na wattpada. Przepraszam was bardzo, ale teraz postaram się to naprawić.
Dziś taki nieudany rozdział, ale po tej przerwie musiałam coś wstawić.
Przepraszam was jeszcze raz
Kocham was wszystkich, którzy czytają tą książkę.💗💗💗
CZYTASZ
I always be with you || Edmund Pevensie
FanfictionLilliana Wells zwykła dziewczyna, ma piękne zielone oczy i ciemne blond włosy i pochodzi z Londynu. Zmienia się to gdy pewnego dnia dziewczyna trafia do innej krainy zwanej Narnią. Poznaje rodzeństwo które już kiedyś było w Narnii i było w niej wła...