Rozmawiałyśmy sobie we trójkę, aż tu nagle przyszedł Edek i wszedł jak do siebie.
- Drogie panie niestety muszę przerwać wam te pogaduszki, ale zaraz dotrzemy do lądu i zejdziemy tam na noc. - powiedział.
- Już idziemy Zwykły Królu. - powiedziałam, a dziewczyny zaśmiały się, ten również się zaśmiał i wyszedł.
- Czasami zachowujecie się jak para. - powiedziała roześmiana Łucja.
- Trochę. - dodała Gael
- Bardzo śmieszne, idziemy. - powiedziałam lekko poirytowana.
Może i długi czas nie wiedziałam Edmunda, ale nadal mi się trochę podobał, nie chciałam oczywiście tego przyznać. Chociaż Łucja już od naszego poprzedniego pobytu w Narnii coś podejrzewała. Na szczęście ani Ed ani ja nie zwracaliśmy na to uwagi.
Wyszłyśmy z kajuty i poszłyśmy do szalup.
Już za chwilę byliśmy na wyspie i jak to Kaspian powiedział położyliśmy się spać. Ja i Łucja koło Edmunda, który powiedział, że chce mieć nas na oku chociaż wiedziałam, że będzie głęboko spał nie zwracając uwagi na nikogo.
Rano obudziłam się pierwsza i zobaczyłam, że nigdzie nie ma Łucji, powtórka z rozrywki. Obudziłam najpierw Edmunda, a później Kaspiana i pokazałam im, że nie ma Łucji, a na piasku było widać odciśnietę bardzo duże stopy.
- Łucja ! Łucja ! - zaczął krzyczeć brunet.
- Wszyscy wstawać ! - krzyknął Kaspian, a marynarze zaczęli się podnosić.
Wzięliśmy nasze rzeczy i podążyliśmy za śladami. Za chwilę dotarliśmy do miejsca gdzie ślady się urywały, a ja znalazłam coś bardzo niepokojącego.
- Edmund, Kaspian ! - zawołałam. - sztylet Łucji. - pokazałam na leżący na trawie sztylet.
Chwilę później obok nas zaczęły wbijać się w ziemię duże strzały. Edmund szybko pomógł mi wstać i stanął przede mną, chcąc mnie ochronić. Zauważyłam, że w każdym niebezpieczeństwie to robił.
- Ani kroku dalej, jeśli wam życie miłe ! - krzyknął nieznajoy głos, a chwilę później ktoś niewidzialny zaczął wytrącać nam miecze i inne środki obrony z rąk.
Edmund i Kaspian dostali w twarz, a ja jakimś cudem się uchroniłam. Marynarze zaczęli padać na ziemię od niewidzialnych uderzeń.
- Co z was za istoty ? - zapytał leżący na ziemi Kaspian.
- Potężne ! - odpowiedział jeden z głosów.
- Każdy z nas ma głowę tygrysa, a tułów...innego tygrysa. - powiedział drugi, a inni mu przytaknęli.
- Lepiej z nami nie zadzierać. - odezwał się trzeci.
- A bo co ?! - krzyknęłam.
- Bo cię rozszarpię na strzępy. - ale ja na jego słowa zaczęłam się śmiać widząc śmiesznego ludzika z jedną nogą, a dwa inne pod nim, wyglądało to komicznie.
- I nadzieję na długaśne rogi ! - krzyknął inny.
- A ja rozniosę w pył na kopytach ! - krzyknął jeszcze inny.
- I zatopię w sercu kły ! - krzyknął następny, a my wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- I co jeszcze ? - zapytał żartobliwie Edmund. - zmiażdżycie nas swoimi ogromnymi stopami. - zaśmiał się.
- Tak jest ! - przytaknął jeden z nich. - ogromnymi stopami ? - opamiętał się.
- Połaskoczecie paluchami ? - zapytał śmiejąc się Kaspian, a jedne z nich się przewróciły.
CZYTASZ
I always be with you || Edmund Pevensie
FanfictionLilliana Wells zwykła dziewczyna, ma piękne zielone oczy i ciemne blond włosy i pochodzi z Londynu. Zmienia się to gdy pewnego dnia dziewczyna trafia do innej krainy zwanej Narnią. Poznaje rodzeństwo które już kiedyś było w Narnii i było w niej wła...