6•tego się bałam•

142 1 0
                                    

Następnego ranka wstałam o godzinie 7:00 gdy otworzyłam oczy Rafe siedział już ubrany do połowy miał na sobie ciemne spodnie z skórzanym paskiem-kocham kurwa patrzeć na niego bez koszulki uwielbiam ten pieprzony widok
było mi go kurewsko szkoda po wczorajszej informacji i to jeszcze w takich oklicznościach naprawdę cholernie szkoda wyglądał na załamanego a po jego wcześniejszych przeżyciach z tymi cholernymi płotkami i jego ojcem wyprawą po krzyż naprawdę współczuję mu ludzie patrzą na niego z pod byka i jak na mordercę osobę która jest niebezpieczna a Rafe jest po prostu niestabilny potrzebuje czułości której nigdy nie miał myślę że ja jestem w stanie zrozumieć jego trudny charakter.
podeszłam do niego i wzięłam go w objęcia widziałam jego łzy w oczach nie mogłam znieść tego czułam że zaraz sama się popłaczę
—Rafe jest mi kurewsko ciebie szkoda bo jednocześnie wiem że bardzo potrzebujesz czułości i tolerancji ale jednocześnie wiem że Ward ma swoje za uszami a ty zawsze mu się poddajesz

—skarbie sam nie wiem co robić w końcu to mój Ojciec

—rozumiem cię Rafe ale nie możesz wszystkiemu poddawać się dla niego mogłabym coś tobie powiedzieć i nie wybuchłbyś agresją kochanie to jest ważne wiem że jesteś pod wpływem emocji ale muszę to z siebie wydusić znam cię i mam pewne obawy nie nawidzisz ich ale musimy naprawdę podejść do tego spokojnie

—wiesz że możesz mi powiedzieć wszystko?

—tak ale jest kurwa ta jedna rzecz o której boje się tobie gadać dowiesz się w swoim czasie

—może i kurwa dobrze że nie wiem sam nie wiem już co mam robić
Mary ubieraj się i jedziemy do Warda muszę z nim pogadać do cholery

—szybko się ubraliśmy zeszłam na dół a przed sobą zobaczyłam już Rafe'a w suv'ie jego białym pięknym suv'ie lecz trochę bałam się z nim jechać pod takim wpływem emocji wsiadłam bo go kurwa kocham

Całą drogę przejechaliśmy bez słowa Rafe miał położoną rękę na moim udzie i wpatrywał się przed siebie uważnie jadąc
—Rafe nie lubię Warda ,boję się jak na mnie zareaguje

—nie bój się skarbie razem damy sobie radę

—wierzę w to Rafe

gdy weszliśmy już na oddział którym leżał Ward dowiedzieliśmy się że jest jeszcze w śpiączce nie mogłam patrzeć na Rafe'a z łzami chciałam jak najszybciej pozbyć się tego widoku ,wzięłam Rafe'a za rękę i pobiegłam z nim w stronę suv'a
—kurwa ,skarbie nie mogę patrzeć na ciebie w takim stanie proszę jedźmy to dam zapalić ci jointa

—dobrze księżniczko jest mi mega ciężko jedziemy na plażę tam gdzie najbardziej lubiłaś chodzić na spacery-mam kocyk w plecaku zrobimy piknik z kocykiem i jointem

—kocham cię Rafe

—ja ciebie bardziej

Gdy zaparkowaliśmy już na parkingu przy plaży Rafe wziął koc a ja tak jak obiecywałam wzięłam jointy usiedliśmy gdzieś gdzie był idealny widok na piasek i wodę i znowu widziałam tego zmartwionego Rafe'a musiałam wziąć go ponownie w objęcia tak jest mu najlepiej po chwili odpaliłam jointa dałam zapalić Rafe'owi po czym sama wzięłam bucha ,dostałam telefon od Sarach że chce się ze mną spotkać i pogadać
bardzo nie chciałam zostawiać teraz go samego po prostu się bałam więc dałam znać Sarze że będe z Rafe'm w końcu musi się dowiedzieć o Johnie B spodziewam się niezbyt ekscytującej reakcji Rafe'a ale musi się z tym pogodzić po chwili zadzwoniła Sarah że odwołuje i nie chce na razie widzieć rekacji Rafe'a na to wszystko ,stwierdziłam że muszę się już zwijać
—Ej będziesz jutro na imprezie u Toppera ponoć mają ogłosić tam króla i królową imprezy musimy się zgłosić!

—no Rafe jasne że będe po za tym trochę się oderwiemy od rzeczywistości ,ale dzisiaj naprawdę muszę się już zwijać

—Poczekaj! odwiozę cię

wsiedliśmy do auta i praktycznie całą drogę rozmawialiśmy o niezbyt istotnych tematach alę było całkiem zabawnie była już 22:00 dojechaliśmy pod mój dom przytuliłam się z Rafe'm na porzegnanie i udałam się w stronę drzwi wejściowych ,gdy weszłam do domu zauważyłam tylko mojego brata chyba nie było rodziców w domu pewnie załatwiali jakieś sprawy z Wardem albo jedli u nich kolację zapytałam —Maxa co tak właściwie się stało?

—Nasi rodzice mają jakąś kolejną propozycję do omówienia z Cameronami a Ward dzisiaj opuścił szpital i ma się całkiem dobrze i poszli zjeść z nimi kolację i mama wspominała coś o tym że jutro razem z Rose i Ward'em wyjeżdżają na małe wakacje do Francji i nie będzie ich przez najbliższe 3dni

—Czyli chata wolna jutro idziesz na imprezę do Toppa jest o 19:00?

—tak będe tam gdyż idę z Sarah
a dzisiaj robimy maraton filmowy w domu Cameronów idziesz Rafe będzie?

—tak będe Rafe mi już wcześniej o tym mówił

teraz miałam mętlik w głowie o tym czemu Rafe nie powiedział mi nic o nocowaniu u nich cały czas zastanawiałam się czemu tak się stało Rafe zachowywał się dzisiaj bardzo dziwnie na tyle że widziałam że jest coś z nim nie tak

więc gdy byliśmy już w domu Cameronów max prawdopodobnie poszedł do Sarah
a ja ,a ja poszłam do pokoju z tabliczką „Rafe NIE WCHODZIĆ" ojebałam tą tabliczkę i tak bym weszła do niego nawet bez pytania ,oczywiście Rafe siedział w pokoju przeglądając jakieś media społecznościowe w telefonie
—hej Rafe

—hej skarbie mam dla ciebie propozycję

—tak Rafe?

—kochanie pomożesz mi kiedyś pracowałem z Barrym na handlowaniu kokainą i heroiną słyszałem że dotarło tam parę dostawczaków dalej mam kod do ich siedziby sprzedamy herę i odpalę tobie połowę ,tylko kurwa jak coś powiesz komukolwiek to kurwa to nie wiem co zrobię więc proszę nie mów nikomu

—ależ kochanie jasne że nikomu bym nie powiedziała

On jest uzależniony... //Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz