Rozdział 18

2K 84 13
                                    

Natalie

Odkąd pozwoliłam wmówić sobie, że nie jestem godna szczęścia, to te faktycznie zniknęło z mojego życia i nigdy do niego nie powróciło. Zwyczajnie przyzwyczaiłam się do ciągłych niepowodzeń, które nie wywoływały we mnie już żadnych emocji. Byłam na nie obojętna. Teraz, gdy zaznałam garstki tego, co odebrano mi w przeszłości żałowałam, że chwilowo znów uwierzyłam w pojawiające się nade mną słońce. Żałowałam, bo myśli o ciągłych niepowodzeniach wróciły do mnie ze zdwojoną siłą, a przyzwyczajenie się do nich na nowo było nie lada wyzwaniem.

Z przeogromnym bólem głowy próbowałam podnieść się do siadu, lecz duża dłoń ograniczała moje ruchy przygwożdżając do materaca. Spojrzałam na leżącego obok chłopaka zdziwiona tym widokiem, jednak tuż po chwili przypomniałam sobie przebieg ubiegłego wieczoru.

Martwił się, a to było zupełnie obce dla mnie uczucie. Nikt nigdy nie okazywał mi troski, której tak potrzebowałam. Nikt, poza mamą, która jest teraz po lepszej stronie. On próbował na nowo nauczyć mnie uczuć, które zgubiłam na swojej drodze życia. Czasami myślałam nawet, że to właśnie Mary Turner zesłała tego chłopaka do mojego życia, ponieważ nie mogła patrzeć na mój smutek po jej stracie. A właśnie ten chłopak był inny niż wszyscy ci, którzy chcieli ode mnie tylko jednego. A przynajmniej chciałam w to wierzyć.

Dosięgnęłam swój telefon z szafki nocnej, by sprawdzić aktualną godzinę. Szlag! Było w pół do ósmej, a zajęcia zaczynały się za dokładnie trzydzieści minut. Szanse na to, że się wyrobie były niemal zerowe. Poderwałam się z łóżka budząc tym samym pogrążonego wcześniej w śnie szatyna.

- Pali się, czy co? - zapytał przecierając zaspane oczy palcami.

- Zaspaliśmy, a to prawie to samo! - krzyknęłam wybierając pierwsze lepsze ciuchy z szafy. - Ojciec mnie zabije.

- Wyluzuj, Turner. - podniósł się do siadu. - Odwołali pierwszą lekcję, bo ta larwa się rozchorowała.

Odetchnęłam z ulgą, lecz moje ruchy wciąż nie należały do najwolniejszych. Dodatkowa godzina była mi potrzebna, jednak dla mnie wciąż było to za mało. Wybrany zestaw wrzuciłam z powrotem do szafy, bo nie uśmiechało mi się założyć różowych, puchatych spodni w chmurki i zielonej bluzy. Wolałam wybrać coś znacznie bardziej pasującego do siebie. Niebieskie jeansy będą wręcz idealnie podkreślać moje kształty, a krótki sweterek w kolorze czarnym będzie miłą odskocznią od workowatych bluz.

Wzrok chłopaka nie odstępował mnie ani na sekundę i śledził każdy mój ruch. Nasza nagła zmiana postawy wciąż była dla mnie zagadką. Z plucia na siebie wyzwiskami przeszliśmy na spanie w jednym łóżku. W dodatku moim!

- A książę zamierza wstać, ubrać się lub zrobić cokolwiek? - zapytałam odwracając się do Fostera.

- Daj spokój, nie każdy przejmuje się swoim wyglądem aż tak bardzo jak ty. - na znak swoich słów poprawił swoje roztrzepane włosy dłonią. - Zresztą masz wygodne łóżko, które aż prosi się o ty, bym jeszcze w nim został.

- Nawet się nie waż. - pogroziłam mu palcem, a on nie robiąc sobie nic z moich słów opadł na materac.

Podeszłam do szatyna i zdarłam z jego ciała kołdrę oraz zabrałam poduszkę z pod głowy co było jasnym dowodem na to, że nie pozwolę, by został jeszcze choć chwilę w łóżku.

- Jędza. - rzucił i chwycił swoje spodnie z podłogi.

Nałożył je wraz z koszulką i bluzą, a ja jedynie przewróciłam oczami. To nie tak, że mogłabym patrzeć na jego mięśnie brzucha godzinami i nie nudziłby mi się ten widok.

Before I Loved You [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz