Rozdział 14

2.3K 92 30
                                    

Natalie

Siedziałam w ciemnozielonym pokoju dyrektorki skubiąc skórki przy kciukach, które zaczęły robić się czerwone. Byłam przejęta tym jakie konsekwencje czekają chłopaka siedzącego obok. Stresowało mnie to, choć nie powinno. Z naszej dwójki to właśnie jego czekają problemy, tymczasem on wydawał się być nieprzejęty. Tak jakby podobne sytuacje były dla niego codziennością.

Oczekiwanie na surowa kobietę ciągle się przedłużało, a żadne z nas nie pisnęło nawet słowem. Zresztą co miałabym mu powiedzieć? "Cześć, dzięki, że pobiłeś tego chłopaka do krwi, bo mnie obmacywał. W sumie to robiłeś to samo prawie doprowadzając do płaczu, ale jesteś naprawdę w porządku". Zdecydowanie wolałam siedzieć wśród nieznośnej ciszy.

Dyrektorka głośno trzasnęła drzwiami na co podskoczyłam w miejscu. Usiadła na krześle naprzeciwko, a jej wzrok mówił tylko "Macie przesrane, gówniarze".

- Wyjaśnijcie całą sytuację od początku do końca. Inaczej zmuszona będę wyciągnąć poważne konsekwencje dla waszej dwójki. - powiedziała surowym tonem, który mroził krew w żyłach.

- Ja... - zaczęłam jednak szatyn sprawnie mi przerwał.

- Najzwyczajniej broniłem koleżankę. - rzucił zakładając ręce na piersiach. - Od kiedy dajemy przyzwolenie na dotykanie kobiet bez jej zgody?

Cóż za piękna hipokryzja, panie idealny.

- Chciałam wyjaśnić pewne nieporozumienie z Cadenem. - dodałam. - Wystawił mnie z projektem, przez co narobił mi dwa razy więcej roboty. Tuż po lekcji podeszłam do niego, jednak jemu strzeliło coś do głowy.

- Mówiąc wprost, chamsko obmacywał moją koleżankę na oczach wszystkich uczniów, którzy nie kwapili się do pomocy. Bez jej zgody zaznaczmy.

Moją koleżankę, prychnęłam. Jeszcze czego?

- W pełni rozumiem twoje zdenerwowanie, lecz bójka nie jest rozwiązaniem, Maximilianie.

- Miałem stać i gapić się na to, jak ta dziewczyna stoi przerażona przed dwa razy większym typem, który chce ją skrzywdzić? - prychnął. - Niech postawi się Pani na miejscu Natalie. Co jeśli była ofiarą gwałtu, a cała ta sytuacja rozdrapała dawno wygojone blizny?

Zdawałam sobie sprawę z tego, że powiedział to, aby bronić naszą dwójkę, jednak tymi słowami właśnie to zrobił. Nieświadomie rozdrapał te dawno wygojone blizny, które zostawił po sobie Carter. Te imię dręczy moją głowę. Jest moim koszmarem i jednym z wielu demonów.

- Proszę się nie unosić, Maximilianie. - uspokoiła go gestem dłoni. - Konsekwencje również zostaną wyciągnięte w stronę pana Harrisa, lecz jaką byłabym dyrektorką, gdybym odpuściła wam ten wybryk?

Otuliłam się swoimi ramionami i wbiłam tępo wzrok w podłogę. Byłam ofiarą całego tego syfu, a to właśnie mnie czekały konsekwencje. Cóż za ironia losu.

- Zostaniecie dziś po lekcjach i uprzątniecie trochę piwnicę. Musimy posortować dekoracje na bal świąteczny.

- Świetnie. - prychnął.

- Jeszcze słowo, a zostaniesz tu do jutra. - skarciła chłopaka. - Wracajcie na lekcje.

Wyszłam z pomieszczenie nie oglądając się za siebie. Ten dzień był jedną wielką katastrofą w moim życiu pełnym porażek. Miałam spędzić z tym idiotą kilka godzin sam na sam sprzątając jakąś zakurzoną piwnicę pełną szczurów. Brzmi fenomenalnie.

- Widok Turner latającej ze szmatką będzie czymś, czego za żadne grzechy nie mogę pominąć.

***

Before I Loved You [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz