Rozdział 20

1.5K 71 4
                                    

Natalie

Odkąd zraniono mnie po raz pierwszy uważałam, że pustka zawsze będzie przezwyciężać smutek rozrywający na pół. Smutek oraz dogłębne obrzydzenie samą sobą. Właśnie to czułam będąc w istnym transie. Nic co działo się dookoła nie miało znaczenia, gdyż moja głowa była istnym polem bitwy.

Zwykle w podobnych momentach do umysłu napływało mi wyobrażenie pięknie kwitnącej polany, którą okupowałam wtulona w przepięknego chłopca, który chciał ochronić mnie przed całym złem, które czaiło się na świecie. Lecz tym razem nie mogłam oddalić się w krainę porywczych wyobrażeń, bo te zamieniły się we wspomnienia, które wbijały sztylety w moje kruche serce.

- Stój! Policja! - usłyszałam bardzo niewyraźnie.

Zza całej osłony, którą zdziałały na mój umysł wepchnięte w nos narkotyki, widziałam jak funkcjonariusze zakuwają mojego oprawcę w kajdanki. Mój największy koszmar, który nachodził moje myśli od wielu miesięcy właśnie dobiegał końca.

Głowa wciąż myślała w spowolnionym tempie, lecz mimo to doszła do mnie jedna bardzo ważna rzecz. To koniec. To naprawdę był koniec całej tej farsy. Musiałam po raz ostatni przeżyć jego chory sposób karania, by w końcu zaznać smaku słodkiej wolności. A ta smakowała niczym kubek ciepłej herbaty w zimowy poranek. Niczym początek ulubionej książki, której zakończenie zawsze wywoływało uśmiech na twarzy. Lub pobudki w ramionach najważniejszej w życiu osoby.

- Spójrz na mnie, karetka już jest w drodze. - zapewniano mnie ciągle.

Spojrzałam leniwie w oczy brązowowłosej policjantki, która ukucnęła przy mnie. Szybko odwróciłam spojrzenie, gdyż przeszedł przeze mnie ogromny wstyd ze względu na stan w jakim się znalazłam. Siedziałam na zimnych panelach, a moje ciało okrywała jedynie ciepła bluza Chrisa, którą udało mi się założyć przed przyjazdem policji.

Moja głowa wciąż wirowała i przypominała sobie coraz więcej rzeczy, o których wolałabym nie pamiętać. Chciałam wyrzucić to wszystko z pamięci tak, jak robiłam to z każdym bolesnym wspomnieniem. Lecz czy byłam w stanie ot tak zapomnieć o brutalnym akcie, który wydarzył się raptem kilkanaście minut temu?

- Musisz wytrzymać, Natalie. - mówiły różne głosy wokół mnie. - Jesteś silną dziewczyną, ale nie możesz zemd...

***

Z każdą godziną coraz bardziej kręciłam się na łóżku, co oznaczało jeden z rutynowych koszmarów. Z tym, że to nie był sen, a ja zdałam sobie sprawę, że łóżko na którym leżałam wcale nie należało do mnie. Mimo całkowitej bieli na ścianach to nie był mój pokój, a cholerny szpital.

Gwałtownie podniosłam się do siadu i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znalazłam. Biel, kroplówki oraz puste krzesło. Przy łóżku stała młoda pielęgniarka, która właśnie wymieniała moją kroplówkę.

- Spokojnie, Natalie. - uspokajała mnie, lecz mój oddech wciąż pozostawał przyspieszony. - Tutaj nic ci nie grozi.

- Dlaczego tutaj jestem? - zapytałam patrząc zdezorientowana na kobietę.

Nie musiała odpowiadać, lecz wolałam upewnić się, że moja głowa nie robi mi jakichś nieśmiesznych żartów.

- Jesteśmy tutaj, aby ci pomóc i zapewnić jak najlepszą opiekę medyczną wraz ze wsparciem emocjonalnym. Wiem, że wciąż nie dochodzi do ciebie cała zaistniała sytuacja z czego jest mi ogromnie przykro, lecz naprawdę staramy się tobie pomóc. - powiedziała jakby znała tą formułkę na pamięć.

Before I Loved You [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz