Rozdział 1

3.3K 73 7
                                    

Natalie

Podróż do Monterey była niesamowicie wyczerpująca. Ponad pięćset kilometrów od mojego starego domu. Podczas całej drogi nie odzywałam się prawie w ogóle, bo jedynie dwa razy, kiedy musiałam skorzystać z toalety. Arthur również nie inicjował żadnej rozmowy. Być może zdawał sobie sprawę z tego, że nie mam na to ochoty, Szczególnie z nim.

Nasz nowy dom wyglądał ładnie. Nie wyróżniał się niczym, bo w zasadzie wyglądał jak każdy inny tutaj, ale był ładny. Osobiście widziałam go po raz pierwszy, bo każdą propozycję podróży w te miejsce odmawiałam. W środku było przytulnie. Białe ściany z akcentem drewna były czymś co niesamowicie mnie urzekło.

- Gdzie mój pokój? - zapytałam oschle.

- Znajduje się na osobnym piętrze, ale myślę, że to nie będzie problem.

- Jasne.

- Zaprowadzić cię?

- Poradzę sobie. - powiedziałam uśmiechając się ironicznie.

- I tak muszę pomóc ci z bagażami.

Przewróciłam oczami i wzięłam ze sobą trzy torby. Było to niemałe wyzwanie, ale jako tako sobie poradziłam. Mężczyzna tak samo, lecz jego wyzwanie było znacznie cięższe, bo miał do wniesienia dwie torby oraz trzy walizki. Oczywiście nie wziął wszystkiego na raz i musiał schodzić na dół po resztę.

Rozejrzałam się po pokoju, który był zwyczajny. No i miał ściany białe, jak w psychiatryku. Ludzie często śmiali się, że mój pokój to istna izolatka, jednak mi to nie przeszkadzało. Lubiłam prostotę i minimalizm, a szczyt moich możliwości to było postawienie wazonu z kwiatami na szafce.

Opadłam na wielkie łóżko, które nie ukrywam miało mega wygodny materac. Była to całkiem niezła ulga po ponad sześciogodzinnej podróży na niewygodnym siedzeniu busa. Zdawałam sobie sprawę z tego, że czekało mnie jeszcze rozpakowanie bagaży, ale ja zdecydowanie nie miałam na to wystarczająco sił. Musiałam się przespać.

Arthur postawił moje rzeczy przed drzwiami, nie zamieniając ze mną ani słowa. Tak to wyglądało, jednak na przestrzeni lat zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Nigdy nie był i nie będzie dobrym rodzicem i takie były realia, z którymi przyszło mi się jedynie pogodzić.

Powoli wstałam z łóżka i przeniosłam wszystkie bagaże do środka. Było tego dużo, a większość z nich to były moje ubrania. Nie narzekałam na ich brak, bo kupowałam wszystko to, co mi się spodobało, jednak przy każdej możliwej okazji już z automatu musiałam wspomnieć, że nie mam się w co ubrać.

Z jednej z walizek wyciągnęłam pewien przedmiot. Była to ramka ze zdjęciem, na którym byłam ja i Luke. Wiedziałam, że zabierając je ze sobą będę jedynie pogłębiać ranę na moim sercu. Evans był pierwszym chłopakiem, który wywołał we mnie pozytywne uczucia i nie chciał nic w zamian. Nie chciał mojego ciała, ani prezentów. Chciał MNIE.

Po toksycznym związku było to dla mnie nierealne i dziwne. Było to półtora roku temu kiedy miałam ledwo ukończone szesnaście lat, a mój ówczesny chłopak był zwykłym manipulantem. Karmił mnie tymi wszystkimi kłamstwami, a ja dałam się złapać w jego sidła. Moje oczy były zamydlone tymi słodkimi słówkami, które wypowiadał. Był ode mnie starszy o cztery lata, a dla szesnastoletniej Natalie to było zupełnie normalne. Dopiero na przestrzeni czasu zdałam sobie sprawę z tego jak głupia byłam. Chciałabym wymazać ten okres z mojej pamięci. Ten związek polegał na ciągłych manipulacjach, na które się łapałam. Byłam dla niego zwykłą laleczką do zabawy i szybkich numerków, a ja myślałam, że łączy nas silne uczucie zwane miłością. Po tym wszystkim było mi ciężko zaakceptować normalne zachowania ze strony chłopaków, bo jak oni mogą nie chcieć seksu? Może jestem dla nich obrzydliwa?

Before I Loved You [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz