--
- No one can kill a Jedi.
- I wish it were so.--
Zrobiło się ciemno, piasek wirował w powietrzu popychany mocnym wiatrem.
Kaptur Tarji chciał polecieć wraz z nim, ale trzymała go na głowie by piasek nie dostał się do jej oczu.
Kiedy Anakin otworzył drzwi i weszli do środka, odcinając wichurę za plecami, zrobiło się nagle cicho i spokojnie, a Tarjia poczuła się bezpiecznie.
- Mamo, mamo! Jestem! - Powiadomił Anakin w wejściu.
Piasek osypał się na podłogę gdy wchodzili. Tak samo zebrał się w zagłębieniach materiału by teraz ciurkiem, powoli wysypywać się na środek podłogi.
- To moi przyjaciele, mamo. - Zza rogu wyszła ciemnowłosa kobieta ze ścierką w dłoni.
Na jej twarzy odmalował się bardzo znikomy wyraz zdziwienia. Wyglądało to trochę tak jakby kobieta już przyzwyczaiła się do tego, że jej syn sprasza do domu nieznajomych.
- Buduję robota, pokazać ci? - Najwyraźniej Padmé wpadła w oko Anakinowi. Tamten kompletnie zapomniał o matce, ciesząc się, że ktoś z zewnątrz może zobaczyć jego droida.
- Jestem Qui-Gon Jinn. - Przedstawił się stając trochę na uboczu. Schował ręce w luźnych rękawach.
Kobieta nie czekała na żadne wytłumaczenie syna. W Mistrzu Jinnie zawsze coś skłaniało do szczerości i zawsze wierzyło się jego słowom. Najwyraźniej matka Anakina również poddała się aurze Mistrza.
- Chodź, pokażę Ci 3-PO! - Padmé pociągnięta za rękę zniknęła za rogiem.
- Zaoferował nam schronienie. - Dodał Qui-Gon odprowadzając wzrokiem chłopca i dziewczynę.
Natomiast wzrok matki spoczął na padawance.
- Tarjia, Tarjia Aspan. - Przedstawiła się prawie gubiąc po drodze język.
☆
Dom nie był duży. Dlatego kiedy Qui-Gon odszedł na bok by skontaktować się ze swoim padawanem Tarjia nie musiała aż tak bardzo wysilać się żeby podsłuchać rozmowę. Oczywiście, nadstawiła ucha by nic jej nie umknęło, jednakże w tym domu ciężko było zachować dyskrecję.
- Chcą nas namierzyć. - Głos Mistrza Qui-Gona był spokojny, mimo wieści, które przed chwilą usłyszał.
- A jeśli to prawda... I ci ludzie giną? - Głos Obi-wana był pełen różnych emocji. Tarjia na miejscu Kenobiego też nie wiedziałaby ku czemu się skłaniać.
Tak naprawdę to role zdawały się odwrócić. Ona w końcu brała udział w czymś z Mistrzem, co prawda nie swoim, ale doceniała i taką szansę, a Obi-wan został puszczony na własną rękę. Tarjia słabo znała Obi-wana, nie wiedziała czy doceni szansę, na której mu zależało. Został sam, działał teraz na własną rękę, tylko czy spodziewał się, że pójdzie to w tę stronę?
- Tak czy inaczej, ścigamy się z czasem. - Zakończył rozmowę a Tarjia wróciła do trybu obojętnej.
- Mistrzu? - Zapytała jednak. - Jakieś wieści?
CZYTASZ
We'll meet again | Obi-wan Kenobi
ФанфикStar Wars || A long time ago in galaxy far, far away... Nie wszystko dzieje się z przypadku, Moc wybiera jak mają potoczyć się pewne wydarzenia jednakże dwójka padawanów, która została zaangażowana w te same wydarzenia, to musiał być przypadek. Albo...