|Chapter III|

87 5 0
                                    

--
Nie ma emocji - jest spokój.
Nie ma ignorancji - jest wiedza.
Nie ma namiętności - jest łagodność.
Nie ma chaosu - jest harmonia.
Nie ma śmierci - jest Moc.
--

- Jedi powinien żyć w pokoju ze swymi emocjami, nie może pozwolić się im kierować. - Mówił Mistrz do swojego padawana. - Całe życie powinien poszerzać swoją wiedzę, wykorzystywać ją. Nie wolno mu się przywiązywać, powinien móc w pełni oddać się słuchaniu Mocy. I powinien wykorzystywać swoją Moc do ratowania żywych istnień, nie odbierać im prawo do życia.

Kiedy Mistrz zakończył padawan poczuł się natchniony jego słowami. Wyczuł w nich potencjał a kodeks Jedi postawił sobie na pierwszym miejscu, jako czynnik, który będzie kierować go przez życie.

- Ale pamiętaj. - Dodał Mistrz. - Należy w swojej interpretacji użyć trochę swobody. Inaczej kodeks przestaje być żywą umową, a staje się jedynie więzienną celą zbyt mocno ograniczającą życie.

- Nie zrozum mnie źle. Obi-wan to dobry mentor. - Padawan usprawiedliwił się na widok wzroku Padmé. - Dorównuje mądrością Mistrzowi Yodzie, a Mocą Mistrzowi Windu.

W mniemaniu Anakina zbyt mocno trzymał się zasad, swoich własnych i kodeksu. Przez nie, miał ograniczone postrzeganie na świat.

- Ale pod wieloma względami... jestem lepszy od niego. Dlatego jestem gotów do prób. - Jego wzrok stał się bardziej zacięty. - Ale on twierdzi, że jestem nieprzewidywalny!

Padmé złożyła materiał i włożyła go do walizki słuchając rozterek padawana.

- Jest krytyczny, nigdy mnie nie słucha, nie rozumie. Przez niego stoję w miejscu! - Podniósł głos, chociaż nie miał tego w zamiarze. Mógł wyżalić się Padmé wiedząc, że ta nikomu nie przekaże jego słów, ale jej reakcja nie była satysfakcjonująca. - To nie fair. - Uspokoił głos wbijając wzrok w dziewczynę.

Z jadłodajni dobiegała rytmiczna muzyka. Tarjia przystanęła przed drzwiami próbując objąć wzrokiem przybytek.

- Tutaj? - Zapytała Obi-wana, którego rozbawiła reakcja dziewczyny.

- Tak, zaufaj mi. - Uniósł jedną brew i wszedł do środka.

- Ktoś do ciebie, skarbie! - Zanim dziewczyna rozejrzała się po wnętrzu do jej uszu dobiegł robotyczny głos. - Wyglądają mi na Jedi.

- Obi-wan! - Mocny głos przedarł się przez muzykę i rozmowy bez problemu.

Za ladą stał właściciel jadłodajni. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który widoczny był spod sumiastego wąsa. Jego koszula musiała pamiętać narodziny wszechświata. Dziury imitowały czarne dziury, a plamy z sosu galaktykę bądź drogę mleczną.

Brwi Tarji wywindowały do góry na ciepłe powitanie dwójki mężczyzn.

- Witaj Dex.

Dziewczyna skinęła głową, chociaż zdawało się jakby besalisk jej nie zauważył.

- Siadaj już idę! - Dwie pary rąk uniosły się do góry.

Obi-wan przepuścił dziewczynę. Te nagłe wydarzenia sprawiły, że kompletnie zapomniała o zachowaniu jakiejkolwiek grzeczności w stosunku do Jedi.

We'll meet again | Obi-wan KenobiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz