Zeszłam po schodach, kierując się w stronę mojego pokoju, lecz gdy otworzyłam drzwi, zamarłam z przerażenia. Pokój był kompletnie pusty."Mamo!" - wołałam.
"Matko!"
Odpowiedzi nie było, a jedyną reakcją była bezdźwięczna cisza. Zaniepokojona ruszyłam w kierunku pokoju matki, w nadziei, że tam ją znajdę. Jednak i tam zastała mnie pustka. Brakowało zdjęć z naszego wyjazdu do Disneylandu, a nawet nie było śladu po głupim malunku kwiatka, który podarowałam jej mając siedem lat na Dzień Matki. Pokój był kompletnie pozbawiony wspomnień, jakbyśmy nigdy nie zamieszkiwały tego miejsca, jakbyśmy nigdy nie istniały.
"Mamo! Gdzie jesteś?" - krzyczałam, coraz bardziej zaniepokojona.
Na korytarzu usłyszałam tajemnicze trzaski. Wyjrzałam zza drzwi, licząc na to, że to moja matka. Jednak zamiast niej ujrzałam wysokiego mężczyznę w eleganckim garniturze, z czarnymi oczami wpatrzonymi we mnie. Zrobił krok do przodu, a potem kolejny. Bez zastanowienia zaczęłam biec po korytarzu, a za mną gasły światła po kolei, tworząc mroczną ścieżkę.
Gdy dotarłam do salonu, zobaczyłam moją mamę siedzącą na kanapie obok Alison.
"Dobrze, że się jej pozbyłaś" - rzekła z przekąsem Alison.
"Musiałam się nią opiekować przez 17 lat. Nawet nie wiesz, jak trudno było mi znosić tę smarkulę" - dodała z pogardą.
Patrzyły na mnie zimnymi spojrzeniami, a ich usta poruszały się synchronicznie, jak w makabrycznym tańcu. Wszystkie słowa wbijały się we mnie jak noże, pozostawiając uczucie opuszczenia i samotności.
"To teraz możesz świętować," zgrzytnęła Alison z przekąsem.
"Oj, tak! W końcu pozbyłam się tego problemu," podchwyciła, kontynuując złośliwie.
Ich złowrogie śmiechy brzmiały jak fałszywa melodia, a ja stałam bezsilna, patrząc na nie bezczynnie. Ich słowa raniły mnie raz za razem, ale byłam zbyt sparaliżowana, by odpowiedzieć. Wchłonęłam się w ich rozmowę, zupełnie nieświadoma, jak mężczyzna pojawił się za mną i złapał mnie, zaczynając ciągnąć w stronę drzwi.
"Mamo!"
"Mamo, proszę! Ratuj mnie!"
"Mamo," zaczęła przedrzeźniać mnie matka, wspólnie z Alison. Ich drwiące słowa wbijały się we mnie jak noże, a ich śmiech brzmiał jak pieśń zguby.
Z tego koszmaru wybudziło mnie pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Panienko Elizabeth, twój ojciec prosi cię na kolację - powiedział Kevin.
- Nie jestem głodna - odburknęłam. - A teraz, proszę cię, zostaw mnie samą.
Odszedł, ale po piętnastu minutach przyszedł z tacą pełną jedzenia i postawił ją na stoliku.
- To twoja kolacja.
- Nie jestem głodna - warknęłam.
- Panienko Elizabeth, pani ojciec nalegał, żebym przyniósł kolację panience do pokoju. I kazał życzyć dobrej nocy.
- Ale z niego troskliwy tatuś - powiedziałam sarkastycznie, a Kevin udał, że tego nie usłyszał.
- Czy panienka jeszcze czegoś potrzebuje?
- Nie.
Odszedł, a ja zostałam tu sama.
Dzisiaj i tak już nie wymyślę, jak stąd uciec.
![](https://img.wattpad.com/cover/360215223-288-k228963.jpg)
CZYTASZ
Young Blood
FantastikChwilę patrzył na mnie, zanim zauważył, że zapatrzyłam się na niego nieco dłużej niż zwykle. - Coś cię intryguje? - zapytał. Zerkając na podłogę, cicho odpowiedziałam, - Nic, po prostu... podziwiam rzeźbienie. Piękno zawsze potrafiłam docenić. Alex...