- Dlaczego Selena nazwała mnie księżniczką? – zapytałam, czując rosnącą frustrację w sobie.- A kto to jest Selena? – odpowiedział pytaniem na pytanie ojciec, co tylko podkręciło moje emocje.
Nie no, teraz to już miarka się przebrała.
- To ty nawet nie masz pojęcia, kogo zatrudniłeś?! Odpowiedz mi na pytanie! – zażądałam, czując gniew w swoim wnętrzu, gotowa na konfrontację.
- Ponieważ nią jesteś, Elizabeth – stwierdził, a jego spokój irytująco kontrastował z moją frustracją.
Teraz bardziej przyjrzałam się ojcu. Jego czarne włosy zaczęła powoli pokrywać siwizna, a brązowe oczy wydawały się zmęczone. Mimo to nie wydawał się zaniepokojony moim wzburzeniem.
- Wiesz, jeśli to jakiś żart, to jest strasznie kiepski. Nie chcę być żadną głupią księżniczką, a tym bardziej twoją córką! – krzyczałam, czując, jak moje słowa biją w powietrze niczym fala niepohamowanego gniewu. Chciałam, żeby zrozumiał moją rozżalenie, moją potrzebę zrozumienia, lecz on zdawał się trzymać pewnego tajemniczego klucza do tej całej historii.
- Porozmawiajmy o tym później – powiedział. – Alex, to jest moja córka Elizabet.
I wtedy go zobaczyłam. Wysokiego bruneta o brązowych oczach, który wydawał się być wyjęty prosto z marzeń. Jego muskulatura była imponująca, wyraźnie widoczna nawet pod eleganckim garniturem. Każdy ruch, każdy gest świadczył o pewności siebie, a jego postawa emanowała pewnym rodzajem zmysłowości.
Był ubrany w starannie skrojony garnitur, który podkreślał każdy detal jego sylwetki. Koszula przylegała do ciała, uwydatniając atletyczną budowę jego torsu. Włosy miał ułożony w perfekcyjny nieład, co nadawało mu nieco nonszalancki charakter.
On też mi się przyglądał. Jego piękne, brązowe oczy utkane były zaintrygowaniem, jakby starał się odczytać moje myśli. W tych chwilach spojrzenie jego oczu weszło w głębiny mojej duszy, a ja zdałam sobie sprawę, że ten mężczyzna może być kluczem do tajemnic, które zaczynały się rozplątywać wokół mnie.
- Elizabeth, to jest twój ochroniarz.
Te cztery słowa wszystko popsuły. Ponownie spojrzałam ojcu w oczy, a gniew wzrastał we mnie z każdą chwilą.
- Nie dość, że jestem tu więźniem, to teraz mam własnego ochroniarza. To może od razu założycie mi nadajnik i sprawa będzie załatwiona!
- Elizabeth, jak ty jesteś ubrana, dziecko?
Hmmm, rzeczywiście trochę głupio... Przyszłam tam w samej koszuli nocnej, której jasność i delikatność teraz sprawiały, że czułam się skrepowana przy tym całym ochroniarzu. To był oczywisty brak szacunku. Ale nie będę się tym teraz przejmować. W końcu to on mnie tu chciał. On mnie tu ściągnął.
- A co, nie widać?! - warknęłam. Nie chcąc dłużej przebywać z nimi w tym pokoju, wyszłam z gabinetu ojca, kierując się z powrotem do mojego pokoju.
Nie dość, że zabrał mnie z domu bez mojej zgody, to jeszcze ma czelność zwrócić mi uwagę na mój strój. Przecież w tej garderobie nie ma żadnych normalnych ciuchów. Bo chyba nie liczy na to, że będę ubierać jakieś głupie sukieneczki.
Nie myślałam logicznie, skupiona na fali emocji, która mnie ogarnęła. Teraz, gdy zyskałam chwilę spokoju, zaczęłam dostrzegać błędy w moim postępowaniu. Jednak czy ktoś myślałby o przebraniu się w tej całej sytuacji, w świetle nowych faktów? Chyba nie.
"Faktycznie trochę głupio wyszło z tą koszulą nocną. Mogłam się najpierw przebrać, ale kto normalny by pomyślał o przebraniu się w tej całej sytuacji, w tych nowych faktach" - westchnęłam, komentując samą siebie jednocześnie mozolnie wspinając się po szklanych schodach. Wewnętrzny monolog sprawił, że zdałam sobie sprawę, jak absurdalnie wyglądała ta sytuacja. Z dala od domu, otoczona obcymi, a jedynym, co miałam na sobie, było lekkie koszulka nocna.

CZYTASZ
Young Blood
FantasyChwilę patrzył na mnie, zanim zauważył, że zapatrzyłam się na niego nieco dłużej niż zwykle. - Coś cię intryguje? - zapytał. Zerkając na podłogę, cicho odpowiedziałam, - Nic, po prostu... podziwiam rzeźbienie. Piękno zawsze potrafiłam docenić. Alex...