Rozdział 7

37 6 0
                                    


Kiedy Ariana i Selena przygotowywały dla mnie elegancką suknię na kolację, moje oczy padły na zakątek garderoby, gdzie leżały moje dresy. Te dresy, które zawsze dawały mi poczucie prawdziwej siebie. W końcu odnajdując wszystkie swoje ubrania z domu, zdecydowałam się na coś wygodniejszego.

Gdy skończyłam się przygotowywać, opuściłam moją sypialnię i wyszłam na korytarz. Tam czekał na mnie Alex, ochroniarz pełen tajemnic. Kiedy spojrzał na mnie w dresach, zdziwił się, a ja mu odparłam pewnym tonem:

- Jeśli to ma być kolacja rodzinna, to będę sobą.

Chłodny wiatr musnął moją skórę, gdy Alex odprowadził mnie do pomieszczenia, w którym miałam zjeść kolację z królem. Miałam zamiar dowiedzieć się, dlaczego zabrał mnie z domu i przywiózł do tego tajemniczego miejsca. Wściekłość pulsowała we mnie, a każdy krok w tamtym zamku sprawiał, że czułam się jak więzień w złotej klatce.

Kiedy drzwi do sali jadalnej się otworzyły, zastałam króla, siedzącego przy imponującym stole. Wyglądał na zaskoczonego moim wyborem stroju, jednak zdziwienie szybko ustąpiło miejsca lekkiemu uśmiechowi.

To nie była główna sala jadalniana, przynajmniej tak powiedział mi Alex, ale i tak wyglądała okazale. Wysokie, ciemne kolumny zdobiły przestrzeń, a na ścianach wisiały portrety dawnych monarchów. Okna były ozdobione eleganckimi zasłonami, a świeczniki roztaczały ciepłe światło. Na stole lśniły srebrne sztućce i kryształowe szklanki. To wszystko sprawiało wrażenie, jakbym znalazła się w innym, magicznym świecie.

- To nie jest wielka uroczystość, ale mamy chwilę, aby porozmawiać - rzekł król, wstając i wskazując mi miejsce przy stole.

Posłusznie zajęłam miejsce na wskazanym krześle, nie zastanawiając się zbytnio nad etykietą królewską. W końcu dopiero co dowiedziałam się, że należę do rodziny królewskiej, a kwestie protokołu były mi zupełnie obce. Na pewno coś takiego istnieje. W końcu nawet w Wielkiej Brytanii mieli całe mnóstwo dziwnych protokołów do przestrzegania. Zastanawiałam się, jakie rewelacyjne zasady ma nasza rodzina.

Atmosfera była nieco napięta, ale postanowiłam przemóc swoje emocje i postawić pytania.

- Dlaczego dopiero teraz dowiedziałam się, że jestem księżniczką? - zapytałam, utrzymując kontakt wzrokowy z królem. Spojrzał na mnie z wyrazem smutku i skruchy, podobnie jak wcześniej.

- Elizabeth, musisz zrozumieć, że moje decyzje miały swoje powody. Pragnę cię chronić.

Nie akceptując takiej odpowiedzi, postanowiłam zbadać temat bardziej szczegółowo, dlatego też zaczęłam od najprostszego pytania.

- Jak nazywa się nasze państwo?

- Valoria

Król patrzył na mnie ze smutkiem i tajemniczym wzrokiem. Oczy jego ukazywały nieopowiedziane historie, ale na razie skupiłam się na pytaniu, które paliło moją duszę.

-Valoria ? To jakiś żart, prawda? - rzuciłam, niezdolna w to uwierzyć. - W szkole nigdy nie uczyliśmy się o żadnej Valori. To państwo nie istnieje, nie ma go na mapach, nie ma go na świecie.

Król spojrzał na mnie z wyraźnym smutkiem w oczach.

- Elizabeth, istnieje wiele rzeczy, których świat nie zna. Nasze państwo, Valoria, jest jednym z takich miejsc. Jest schowane przed światem, chronione przez magię i tajemnicze siły.

- Magia? - odezwałam się z niedowierzaniem. - Przecież magia to tylko bajki.

Ojciec uniósł brew, lekko uśmiechając się.

Young BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz