Rozdział 14

87 17 99
                                    

Na wstępie rozdziału chcę przypomnieć, iż historia, którą opisuję wydarzyła się naprawdę. Choć postacie są fikcyjne, to sytuacje, które im się przydarzają są w większości kopią realnych wydarzeń. Wspominam o tym, ponieważ od tego rozdziału mogą pojawić się opisy mało wiarygodnych sytuacji ( a ja z całych sił staram się zachować autentyzm, czasami wręcz upraszczając ten prawdziwy przebieg historii). Dodatkowo chcę nadmienić, iż pojawi się temat związany z rasizmem. Każdy z nas chyba ma bzika na punkcie któregoś problemu społecznego. Do obszernego grona moich należy m.in. dyskryminacja rasowa. Dlatego przypominam, nie wszystko co zawarte w historii jest moim osobistym przekonaniem. Nie z każdym zachowaniem przedstawionych osób się zgadzam. Zwłaszcza z Igorem, a jeśli ktoś z Was się z nim zgadza, to zalecam wizytę u psychiatry lub psychologa.

Jak zawsze komentarze z błędami, czy wątpliwościami bardzo mile widziane. I przede wszystkim dziękuję, że jesteście ze mną :)

5 października 2018r. Piątek

Naczelnik wydziału kryminalnego zorganizował spotkanie podsumowujące dotychczasowe działania swoich podwładnych. Robił tak za każdym razem, gdy dostrzegał w szeregach swych ludzi rozluźnienie dyscypliny i idące za tym wygodne rozpłaszczanie się na laurach.

— Nowak! — wrzasnął w stronę pogrążonego w rozmowie podkomisarza. — Masz coś ciekawego do powiedzenia, to powiedz nam wszystkim.

Grzegorz uśmiechnął się półgębkiem i uniósł ręce w geście przeprosin. Mrugnął w stronę skupionego na naczelniku Marka, który kręcił głową z dezaprobatą.

— Świetnie. A teraz do sedna. Ząbkowski puszczony wolno. Kolejny domniemany agresor chodzi sobie po ulicach naszego miasta. Marek — spojrzał w stronę Skowrońskiego, którego twarz stężała na dźwięk swojego imienia. — Za mało dowodów, za mało zeznań, za mało roboty!

— Hola hola naczelniku. Zeznań mamy od groma, tylko nic nie wniosły. Słowo Ząbkowskiego przeciwko Kulczyńskiej. Znamy takie sprawy i wiemy, że wszystko zależy od papugi no i sędziego — wtrącił Grzegorz, stając w obronie swojego partnera.

— Mam wrażenie, że sprawa ma drugie dno — powiedział Marek, skupiając na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych.

Naczelnik uniósł brwi i ściągnął usta w dzióbek. Robił tak za każdym razem, gdy nie był zadowolony z usłyszanych informacji, jednocześnie zaciekawiony ich ciągiem dalszym.

— Dziewczyna dwa razy wniosła sprawę o gwałt. To i tak więcej o dwa razy niż większość kobiet, które tego doświadczyły — kontynuował Marek. — Z zeznań matki wynika, że Alicja ucieka z domu, a potem wraca. Pobita i zastraszona. Nic nie mówi. Psycholog zdiagnozował zespół stresu pourazowego. To wszystko musi się jakoś łączyć.

— Sugerujesz, że co? — Naczelnik usiadł na brzegu biurka i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

— Może spotyka się z chłopakiem, który ją katuje, a potem ofiara zrzuca winę na innych, żeby nie było, że to jej fagas — wtrąciła Kamińska, która siedziała nieopodal Marka i przysłuchiwała się rozmowie z równie dużym zaangażowaniem co kolega z wydziału.

— Ania, jej koleżanka powiedziała, że Alicja nie ma chłopaka. Zeznała również, że dziewczyna raczej stroni od ludzi, albo ludzie od niej — powiedział Nowak. — To drugie wyczytałem między wierszami z jej słów — dodał, widząc zdziwiony wyraz twarzy Marka.

— Myślę, że ona kogoś kryje, ale w grę nie wchodzi chłopak. Przynajmniej nie taki w którym jest zakochana. — Marek wyciągnął teczkę z biurka i otworzył, wertując kartka po kartce jej zawartość. — Tylko brakuje mi dowodu na..

Zbrodnia [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz