UWAGA - Ten rozdział naprawdę zdecydowanie nie jest dla niepełnoletniego czytelnika. Ciotka Satina kiwa na Was ostrzegawczo paluszkiem, by nie mieć potem Waszych spaczonych bezeceństwami umysłów na sumieniu...
___Zaskoczenie jej śmiałością przerodziło się u Sebastiana w ostatnim momencie w szelmowski uśmiech, gdy sprawnie w ostatniej chwili obrócił się z nią tak, że to ona oparła się o blat mebla, a on górował w tej chwili nad nią. Oparł swe dłonie o blat po obu jej stronach ciała uniemożliwiając ucieczkę.
Pochylił się nad nią, a ona pochyliła się nieco niżej niemalże stykając się z drewnianą powierzchnią plecami. Chociaż jej wyraz twarzy wyrażał zaskoczenie, to w jej oczach ponaglająca do dalszych poczynań iskra ciekawości.
— Już przede mną nigdy nie uciekniesz moja droga MC — powiedział mrukliwie zatrzymując się ledwie cal od jej twarzy.
Odwzajemniła szelmowski uśmiech będąc gotowa do dalszego tańca, w którego to dalszej sekwencji kroków przewidywała pozbycie się ubrań, nie spodziewała się z pewnością tego co miała nastąpić zaraz.
Sebastian parsknął śmiechem odpychając się od biurka, po czym podał jej dłoń pomagając jej wstać. Gdy stanęła przed nim nie kryjąc przy tym swojej konsternacji, ten pokiwał jedynie przecząco głową.
— Przypomina Ci to coś? — powiedział z cwaniackim uśmiechem kierując ją w stronę regału.
— Nie — odpowiedziała cofając się w stronę w regału.
Gdy za jej plecami nie została żadna przestrzeń oparł swoją dłoń o regał obok jej głowy. A następnie na jego twarzy wystąpił smutek. Pokiwał ponownie głową zezrezygnowaniem.
— A więc naprawdę skasowałaś mnie w swej pamięci — powiedział smutno, a ona próbowała nadal zrozumieć, co miał na myśli.
Odpowiedź nadeszła, gdy jego usta delikatnie i niewinnie musnęły jej własne...
***
5-ty rok w Hogwarcie, Biblioteka...
Było już dawno po ciszy nocnej, gdy razem z Sebastianem próbowali się wymknąć z Działu Ksiąg Zakazanych do Dormitorium. Ich wspólne poszukiwania ksiąg poruszających temat Starożytnej Magii były bezowocne, a mimo wszystko pochłonęły znacznie więcej czasu niż zakładali.
Madame Scribner zapewne udała się już spać. Pośród regałów można było jednak usłyszeć 2 pary kroków wraz z towarzyszącą im cichą pogawędką Prefektów patrolujących ten teren.
W ciemnościach pod zaklęciem Kameleona próbowali przejść niezauważeni. Pech jednak chciał, iż nie dostrzegając niedosuniętego krzesła do jednego ze stolików jedno z dwójki knujących Ślizgonów wywołało niepotrzebny rumor.
Zaklęcie automatycznie przestało działać. A Sebastian zaklął siarczyście pod nosem.
— Musimy szybko się stąd ulotnić zanim nas przyłapią — uniosła się wobec niego szeptem w panice.
Byli uwięzieni między regałami, a zmierzające w ich stronę kroki z dwóch stron odcinały ich od każdej możliwej drogi ucieczki.
Sebastian sięgnął po ramię Marie i oparł się z nią o regał zasłaniając ich twarze za pomocą swoich rąk, które spoczywały u obu boków jej głowy.
— Spokojnie, będziemy improwizować i nam odpuszczą — powiedział spokojnie szeptem Sebastian chcąc uspokoić jej panikę.
Szatyn pochylał się nad nią i skinęli w swoją stronę porozumiewawczo głową. Jego głowa pochyliła się bardziej w jej stronę zachowując dystans zaledwie kilku centymetrów, przez co zasłonięci przez jego ramiona wyglądali z daleka jak para oddająca się umizgom w ukryciu.
CZYTASZ
Oczy szeroko zamknięte | Sebastian Sallow x MC
RandomJedna decyzja z przeszłości, przez którą znaleźli się w obecnym położeniu. Spotkanie po latach, którego się nie spodziewała, to podświadomie pragnęła i to z tym, który wprowadził ją w magiczny świat kilka lat temu i wywoływał od tamtego czasu niesko...