Rozdział 11 - Lanesra

5 1 13
                                    

Lanesra przez całą noc nie mogła sobie znaleźć miejsca. Nie wiedziała, gdzie ma się udać, co zrobić. Była wygnana. I teraz nikt tego nie zmieni. Nawet walka. W końcu jej siostra uczciwie wygrała, co bolało jej dumę jeszcze bardziej. Nie mogła wręcz znieść tej myśli, że ta ciamajda będzie Alfą. Prędzej to stado się rozpadnie. Dlatego nawet nie zmrużyła oka przez całą noc, planując zemstę. Jedno było pewne — nie zostawi tak tej sytuacji, Kaję też musi zaboleć.

Gdy pierwsza z gospodyń wyszła na zewnątrz, mocniej złapała się gałęzi, chcąc bardziej wtulić się w liście. Nawet jak trzeba będzie, to cały dzień będzie się tu schować, by tylko zdobyć, to na czym jej najbardziej zależy. Potrzebowała tylko odpowiedniej chwili. Plusem było to, że przez tak krótki czas jeszcze jej zapach nie zdążył się ulotnić. Nawet jak nie miała już na sobie charakterystycznego zapachu Alfy.

Lanesra rozejrzała się raz jeszcze, lecz tym razem nikogo nie zauważyła. Gdzie ona jest? Nie miała pojęcia, ale miała czas, dlatego westchnęła, opierając się plecami o kawałek pnia za jej plecami. Chcąc jakoś zająć czas, zaczęła wspominać…

Mała dziewczynka siedziała na dywanie, z nogami podciągniętymi do klatki piersiowej. Obejmowała ramionami nogi, wpatrzona w starszego mężczyznę, który klęczał przed nią. Starała się nie uśmiechać ani tym bardziej nie rozpłakać. Ciężko jej było, ale wiedziała, że dla ojca nauczy się tego. Będzie idealną córką. Będzie idealną Alfą. Nie będzie pokazywać swoich emocji, nie będzie ich odczuwać. Nie wiedziała jeszcze czemu, ale ma się tego dowiedzieć. Teraz. Obiecał jej to, że wyjaśni jej wszystko, co mówił, żeby nie pokazywała swoich uczuć.

— Posłuchaj Lanesro… Słuchaj i zapamiętaj to, bo to będzie bardzo ważna lekcja dla ciebie — powiedział, przyglądając się córce. — Nie czuj nic.

— Dlaczego? — zapytała, prostując się zaintrygowana. Mimo że słyszała już tę informację, to i tak reagowała na nią, za co szybko się straciła, lekko się garbiąc.

— Bo to słabość — odpowiedział, łapiąc jej podbródek, unosząc go lekko, by spojrzała na niego.

Zmarszczyła brwi, zastanawiając się chwilę.

— A nie siła?

— Nie, nigdy tak nie było. — Puścił jej twarz, sam prostując się dumnie.

— Zawsze tak jest. — Zmarszczyła brwi, przechylając na bok głowę. Zawsze jak mama jej czytała bajki, to w nich ukazane było, że dzięki miłości można zbudować wszystko. Tak samo, że strach może dać nam odwagę i siłę. Czyżby ona się myliła, a to ojciec miał rację?

— Nie. Lepiej nie czuć nic. — Pokręcił głową.

— Kompletnie nic? — zapytała niepewnie. Czyli musiał się mylić. To dlaczego w bajkach tak było?

— Nic. Zero. Tylko obojętność — odparł spokojnie, zadowolony, że szybko pozbył się uporu córki i wychowa ją jak chciał, na bezlitosnego wojownika, na bezduszną Alfę, by nikt nie zranił jej tak jak jego, bo szczerze kochał swoją żonę.

— A co z miłością? — szepnęła, patrząc z nadzieją na ojca, że powie, że żartuje i miłość jest najważniejsza w życiu.

— Ona tylko niszczy — warknął. — Ciebie i wszystko, co kochasz.

Lanesra przełknęła głośno ślinę, mając ochotę płakać. Czyli to prawda… Ale mama… Dawała jej tyle miłości. Chciała dla niej źle? Chciała ją zniszczyć? Dlaczego jej to zrobiła?

— A radość? — zapytała, po czym wstrzymała oddech, by tylko nie rozpłakać się. Lecz mimo to jeszcze zadawała pytania z nadzieją.

— Tylko gubi naszą czujność.

Spójrz na mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz