Arion wracał właśnie z treningu. Dzisiaj trenowali dłużej niż zwykle. Był dzisiaj świetny! Wszyscy byli w formie.
Wytarł buty o wycieraczkę i wszedł. Było późno, Sylwia właśnie gotowała coś na kolację. Gdy zobaczyła kuzyna, od razu się zdenerwowała.
-Na litość boską, Arion gdzie ty się podziewałeś?! Martwiłam się o ciebie!
-Dzisiaj trenowaliśmy trochę dłużej, wybacz Sylwio... - podrapał się nerwowo po głowie. - Nie chciałem cię zamartwiać, po prostu.... - Kobieta mu przerwała.
-No dobrze, ale następnym razem zadzwoń chociaż. A teraz idź do pokoju, zawołam cię na kolację. - rzekła. Arion skierował się na górę do swojego pokoju, po czym padł na łóżko ze zmęczenia od ćwiczeń.
-Oh, Spotterku, tak fajnie się bawiłem... Gdybyś był człowiekiem, nauczyłbym cię grać w piłkę! No serio! - lecz nagle zauważył że pies go nie słucha i cichutko drzemie. - Twoim avatarem byłby leniwiec, w stu procentach. - kontynuował zawiedziony. Z dołu rozległo się wołanie. To Sylwia zawołała go na kolację. Wstał z łóżka i zbiegł na dół.*****
Rozległo się dzwonienie budzika. Arion wystraszony spadł z łóżka.
-Głupi budzik... - wymamrotał zaspany po czym wyłączył go. Wstał i zaczął się ogarniać do szkoły, przebrał się i zszedł na dół. Był zmęczony i nogi odmawiały mu posłuszeństwa, prawie się wywalił, gdyż kuzynka złapała go w ostatniej chwili.
-Na pewno chcesz iść do szkoły? Nogi się normalnie pod tobą uginają. - powiedziała z troską w oczach.
- Tak, Sylwio, nic mi nie jest. - odpowiedział chłopak. Wyszedł z domu i szedł powolnym krokiem. Po drodze spotkał Victora, Podszedł do niego.
-Cześć. - powiedział. - Arion tylko wytarł oczy, które same mu się zamykały. Nie spał wczoraj za dobrze.
- Dzień dobry, Victor. - wymamrotał zaspanym głosem.
- Wyglądasz na bardzo zmęczonego. Ty tutaj zaraz zaśniesz! - powiedział ciemnowłosy. Przywlókł rękę kolegi przez swoje ramię, aby pomóc mu iść. Arion nie miał ochoty na dyskusję. Szedł więc tak, oparty o przyjaciela. Czuł się dziwnie, idąc tak oparty i wtulony w Victora.
- Victor tak się o mnie troszczy... Taki dobry z niego przyjaciel... - Co?! O czym ja do cholery myślę, zachował się normalnie. I to tylko przyjaciel! - pomyślał i lekko się zarumienił. Pod szkołą ta piękna chwila się skończyła. Victor go puścił. Poszedł powolnie do szafki zmienić buty, a kiedy to zrobił, powłóczył się pod salę lekcyjną.
- Dzień dobry, Skye! - starał się nie wyglądać na przemęczonego i niewyspanego.
- Dzień dobry, Arion! JP dzisiaj nie będzie, dostał gorączki. - powiedziała dziewczyna.
- Oh, ale pech.
Zadzwonił dzwonek, a po chwili już znaleźli się w klasie.P.O.V. Arion
Nauczyciel coś teraz tłumaczy, ale mam to gdzieś. Powtórzę sobie w domu z podręcznika. Victor... Nie sądziłem, że się tak o mnie zmartwi. Znaczy co... Co ja sobie myślę, przecież każdy przyjaciel zrobiłby to samo.P.O.V. trzecia osoba
Lekcja dobiegła końca, cały czas bujał w obłokach. Resztę lekcji już się w miarę skupiał na temacie. Poszedł znowu zmienić buty, po czym wyszedł z budynku. Dziwne. Już nie był aż tak przemęczony. Stanął na chwilę i sprawdził godzinę w telefonie, była
14:42. Nagle podeszli do niego Riccardo, Gabriel i Victor. Rozmawiali na wszystkie możliwe tematy, dopóki nie odezwał się Riccardo, patrząc prosto w oczy Ariona.
- Arion, może lepiej, żebyś odpoczął w domu i odpuścił sobie dzisiaj trening? Mogę cię zastąpić w roli kapitana.
- Co? Nie! Czuję się dobrze! - zaprotestował brązowowłosy. Przyjaciel westchnął, a głos zabrał różowowłosy.
- Matko boska, Arion, przecież masz straszne wory pod oczami, nogi się tobą uginają i ledwo chodzisz. Odpuść sobie dzisiaj, nic się nie stanie jak opuścisz jeden trening. - wypowiedział te słowa zirytowany. - Kłamanie to ci nie za dobrze wychodzi.
- Ale przecież jestem w stanie normalnie funkcjono... - nie dokończył, gdyż pobladł i zemdlał.
- Huh... ARION! - wystraszył się Gabi.
- Zemdlał. Niby chce trenować, a jest totalnie wykończony. - zauważył Riccardo.
Victor wziął nieprzytomnego chłopaka i niósł go na barana.
- Już wczoraj ledwo żył - zinterpretował ciemnowłosy. - A mimo to odmawiał chwili odpoczynku. Zaniosę go do jego domu, jest cały blady. Do zobaczenia. - poszedł, a włosy padniętego chłopca muskały jego policzek. Victor spalił lekkiego buraka. Szli tak z paręnaście minut. Ale przyjaciel nie chciał go puścić. Przyjemnie się go niosło. Stanął na wycieraczce przed domem Ariona i zapukał w drzwi. Otworzyła mu Sylwia, która była zaskoczona tym, że zjawił się Victor zamiast jej kuzyna. Ale zauważyła, że Arion cały był blady i nieprzytomny.
- O kurka wodna... Arion! Mówiłam, żeby lepiej nie szedł do szkoły ale on musiał postawić na swoim. - kobieta wpuściła Victora do domu.
- Gdzie pokój Ariona? - zapytał.
- Na górze po lewej - odparła Sylwia.
Poszedł więc do jego pokoju i delikatnie położył go na łóżku. Przytulił go i wyszeptał:
- Dobranoc. - po czym wyszedł z domu przyjaciela.
- Miłego dnia. - powiedział nie odwracając się i skierował się w stronę jego własnego domu.*****
- Arion się przeliczył a i tak nie chciał sobie odpuścić treningu. Cały on. - zaśmiał się Garcia.
- Racja. Ale jutro będzie przynajmniej normalnie - jeżeli nie stwierdzi, że potrenuje sam i się wyśpi. - odparł Riccardo. Stanęli przed bramą do willi przyjaciela i pożegnali się.----------------
803 słowa, przepraszam za taki krótki rozdział, postaram się kolejne napisać dłuższe ☺️
CZYTASZ
Love Trial|| Arion x Victor || IEGO|| *ANULOWANE*
FanfictionKsiążka opowiada o drodze do nietypowej i trudnej miłości dwóch nastolatków, którzy wręcz nie mogą bez siebie żyć. PS. To dopiero moja druga kiążka, więc może nie wyjść mi najlepiej. *Anime - inazuma Eleven Go