0. Prolog

53 15 18
                                    

Głupia, głupia, głupia... Jak zawsze jesteś taka głupia - Niebieskowłosa, młoda dziewczyna wyrzucała sobie w myślach, gdy przyszło jej z żalem wspominać to, jak beznadziejnie zachowywała się w czasie ostatniego Turnieju Najsilniejszego pod Słońcem. To właśnie w czasie dwudziestej trzeciej edycji Tenka-ichi Budokai spotkała jednego z dawno niewidzianych przyjaciół - Son Goku, przed którym to zrobiła z siebie totalną idiotkę...

Na samą myśl o nim i o niedawnych wydarzeniach zaczęła niespokojnie wiercić się w zajmowanym przez siebie fotelu. Kręciła przy tym głową na boki, jakby to mogło w jakikolwiek sposób odrzucić od niej niechciane wspomnienia. Mleko niestety już się rozlało. Ktoś, kogo zwykle miała za pospolitego dzieciaka, kompletnie się zmienił, czym zawrócił jej w głowie. Na domiar złego został już sprzątnięty jej sprzed nosa... Gdyby tylko wiedziała wcześniej, że Son wyrośnie na takiego przystojniaka... Już lepiej by się nim zajęła. Zaoszczędziłaby tym sobie wiele wstydu, może nawet nie wyszłaby wtedy na idiotkę, która i tak została przez Goku kompletnie zignorowana. W obecnej sytuacji mogła jedynie gdybać, że gdyby zdołałaby owinąć sobie chłopaka wcześniej wokół palca, to tamta śmieszna desperatka nie skłoniłoby go do małżeństwa. Son skończyłby u jej boku, a ona zamiast miotać się w miejscu, mogłaby w tej chwili spędzać swój czas z przystojniakiem w totalnie obłędny sposób. Nie przeszkadzałoby jej nawet to, że niewinny Son nie miał żadnego pojęcia o miłosnej sztuce. Już ona zadbałby o to, by wszystkiego go nauczyć.

W jej mniemaniu świat byłby o wiele lepszy, gdyby to ona, a nie Chi-Chi, wyszła za Goku. Z pewnością uniknęłaby epizodu z durnym Yamchą. Nie musiałaby się też martwić o to, czy jej wybrankowi przyszłoby w ogóle przez myśl, by ją porzucić, nie mówiąc już o tym, aby oglądać się za innymi. Goku był znany z tego, że jedyne, co naprawdę byłoby w stanie go zająć, to treningi sztuk walki. A przecież dla kogoś takiego, jak ona nie byłoby z tym żadnego problemu. Była słynną dziedziczką fortuny Briefsów - piękną, coraz bardziej docenianą za jej własne wynalazki i odkrycia, rozpoznawalną Bulmą. Z całą pewnością dobrze by zadbała o swojego wybranka. Sprawiłaby, że niczego by mu nie zabrakło. Dzięki swym zdolnościom potrafiłaby stworzyć dla niego specjalne sale treningowe. Pestką byłoby skonstruowanie wymyślnych dronów, czy automatycznych projekcji treningowych. Dzięki jej zdolnościom mężczyzna nie miałby chwili, aby się nudzić. Byłby też zawsze w zasięgu jej wzroku. Z pewnością doceniłby jej zmysł obserwacji i analityczny umysł i kto wie... Może z czasem polubiłby też inne formy aktywności fizycznej, które wciąż tkwiły w jej myślach...

Niestety musiała obejść się smakiem. Nic nie poszło po jej myśli i najwyraźniej nie miało się to też już zmienić. Wszelkie próby zwrócenia na siebie uwagi młodzieńca paliły na panewce... Nie mówiąc już o tym, że ten głupiec Yamcha zdawał się z niej śmiać, gdy tylko zorientował się, co swą uprzejmością wobec Sona próbowała osiągnąć. Sama pojęcia nie miała skąd wzięło się w niej tyle odwagi, by przykleić się do ramienia swego przyjaciela i niemal błagać go o choć trochę męskiej uwagi. Jednak nie była w stanie wtedy się powstrzymać. Przemiana Sona wywarła na niej spore wrażenie, może to dlatego wciąż nie potrafiła o nim zapomnieć. Jak również za nic w świecie nie mogła sobie wybaczyć tego, że tak spaprała sprawę...

Niebieskie tęczówki dziewczyny uciekły w kierunku koperty leżącej na desce rozdzielczej jej jeta. Było to zaproszenie na ślub przystojnego przyjaciela...

Jak było możliwe, że wszystko zaszło tak daleko pomiędzy Sonem a Chi-Chi? Co takiego przeoczyłam?- Niezależnie ile o tym myślała wciąż nie potrafiła tego zrozumieć. Spędziła z chłopakiem przecież o wiele więcej czasu niż ta wiejska dziewczyna, a jednak jakimś sposobem Goku wybrał tamtą. Zupełnie jakby nie dostrzegał tego faktu, że ewidentnie to ona - Bulma Briefs, była mu pisana od dawna.

Nieprzemyślane życzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz