Returning Home#1

189 3 1
                                    

Dźwięk uderzającej ziemi o trumnę to chyba jeden z najgorszych odgłosów jakie można usłyszeć w swoim życiu.

A zwłaszcza gdy w tej trumnie pochowało się osobę młodą bo zaledwie 24 lata miała ona, dziewczyna... śliczna, blondynka, pełna życia, uśmiechnięta. Miała przed sobą całe życie, a teraz? Leży martwa, w białej trumnie, zakopana w zimnej, ohydnej i brudnej ziemi...

Zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, po prostu znalazła się nie tam gdzie potrzeba i to absolutnie nie była jej wina... tylko raczej ludzi z którymi, jej rodzice robili interesy...

- Przykro nam z powodu straty córki- Cała rodzina Shelbych, złożyła kondolencje Państwu Lovett... no prawie cała rodzina bo nie było Państwa Shelbych...

Wszyscy prawie opuścili cmentarz, jednak nad grobem pozostała tylko jedna osoba. Stał on, a konkretniej przywódca gangu o nazwie
Peaky Blinders... a tak się składa, że dziewczyna która, dziś została pochowana była kimś bardzo bliskim dla niego, była jego przyjaciółką, ale nie tylko, była kimś znacznie ważniejszym i chodź nigdy jej tego nie powiedział wprost to była miłością jego życia...

Tak, Thomas Shelby, przywódca gangu Peaky Blinders, inaczej gangster, wszyscy mieli go za groźnego i pozbawionego uczuć zimnego człowieka o ile można było go nazwać człowiekiem bo normalni ludzie nie robią nic nielegalnego, ale prawda jest zupełnie inna. Dla tych którzy, byli dla niego ważni, których, kochał i byli jego bliskimi był w stanie zrobić wszystko. Był gotów oddać własne życie za swoją rodzinę, był zupełnie inną osobą, ale to tylko było dla ważnych dla niego osób...

Właśnie taką osobą, była ona. Znał ją odkąd pamiętał, ona jedyna nie widziała w nim zła, a widziała dobroć, zawsze potrafiła poprawić mu humor bo prawda była taka, że miała cięty język, zawsze mówiła to co myślała i nie bała się powiedzieć tego na głos i za to ją uwielbiał, ale prawda też była taka, że była piękna... a teraz odeszła

Pochylił się i położył na ziemi czerwoną różę...

Bez słowa odszedł w stronę wyjścia z cmentarza iż czuł, że jeśli dłużej tam zostanie to okaże emocje których, nikt miał nigdy nie zobaczyć...

Zamiast do domu, czy nawet do pubu poszedł do swojego biura gdzie zamknął drzwi i usiadł w fotelu, a następnie zapalił papierosa, po czym wypił pół szklanki wcześniej napełnionej whisky... w tej chwili można powiedzieć, że przeklinał wszystko i wszystkich, dlaczego to akurat ona? Miała zaledwie 24 lata, jeszcze całe życie przed sobą. Zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Zabiłby na miejscu odpowiedzialnych za to ludzi...

Nagle drzwi się otworzyły, a do środka weszła Lizzie tym samym przerywając samotną ciszę jaka towarzyszyła mu.

- Oj, nie wiedziałam, że tu jesteś- Przyznała jakby faktycznie tego nie wiedziała

- Nie umiesz pukać?- Zapytał tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji, ale raczej nie do końca iż dało się wyczuć jedną emocje. Złość

- Chciałam zostawić Ci te dokumenty

- To je zostaw i się wynoś

- Przykro mi z powodu śmierci Liv, nie wyobrażam sobie jakie to uczucie i...- Przerwał jej

- Jakie to uczucie? Kurewskie- Odpowiedział- I nie waż się skracać jej imienia. Tylko ja mogłem tak o niej mówić, nikt inny

- Przepraszam

Nic nie odpowiedział, tylko odwrócił się w stronę okna, tyłem do jej osoby... dziś dzień był fatalny i nie tylko pod względem tego co się stało, ale także i pogody bo padał deszcz, było pochmurno i ciemno, a niebo zalały paskudne szare chmury. Można powiedzieć, że niebo płakało, ale on nie wierzył w takiej bajki...

Returning Home [ ZAWIESZONE!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz