#11 piekło jak piekło, nic nowego. No może poza odpowiedziami.

57 4 44
                                    

[tradycyjnie liczę na wasze komentarze. Miłego czytania!]

Ha! czy wróciłem! ale czy na pewno?

cóż to zależy od tego czy dziś dam radę napisać całość.

***

Przedarłem się przez hotel mijając po drodze Charlie która posłała mi pogodny uśmiech. Po odwzajemnieniu uśmiechu ruszyłem do swojego pokoju. otworzyłem drzwi i rozejrzałem się po przestrzeni. Ale to nie to miejsce więc razem z kilkoma rzeczami zabrałem też klucz.

wyszedłem z pokoju i włożyłem klucz w drzwi i przekręciłem. po ponownym uchyleniu drzwi pomieszczenie wyglądało zupełnie inaczej. studio było gotowe na moje przybycie. choć ja nie byłem gotowy na odpowiedzi. usiadłem przed lustrem gdzie od razu odbicie uśmiechnęło się do mnie.

Kai (Autor/Kai z multiverse/KajKDzero): tak?
Darkside: jak widzę szykujesz się na odpowiedzi.
Moje wewnętrze... cokolwiek to było. patrzyło na mnie jako odbicie. cokolwiek to było jest już raczej nieodłączną częścią mnie. wyglądał jak ja choć w odbiciu. dobrze wiedziałem też co ten zabieg ma sugerować. że on to ja, że jego manipulacje się powiodą bo mam uwierzyć, że kiedy się mu poddam to będzie dobrze.
Kai: a na co mam się szykować?
Darkside: bo ja wiem? na randkę?
Tak, ostnio udzielał mu się humor. i nie, to nie znaczy, że zacznę mu bardziej ufać. to tylko głos.
Kai: jaja sobie robisz?
Darside: trochę tak.
Kai: pokazujesz mi się w jakimś konkretnym celu czy tak po prostu?
Darkside: przypominam ci po prostu jaki zły jesteś...

szybko się ogarnąłem. choć zwykle mój wygląd i tak jest znośny. zgasiłem żarówki i ostatni raz spojrzałem w lustro.

Kai: ja? zły?

uśmiechnąłem się po czym wyszedłem z pokoju wprost do Hotelu Hazbin z Pytanek.

Kai: how bad can i~

nagle przez hotel przejechał motor który potrącił prowadzącego tego programu.
Kai: sorry stary... tak jakby musiałem. wiesz... komplikacje czasoprzestrzenne...

Niffty bez słowa z zapałem zaczęła sprzątać krew, a ja wrzuciłem ciało do zsypu.
dla uspokojenia was. to w zasadzie ja. tylko to skomplikowane... i nie wiem sam czy to samobójstwo czy zabójstwo... ale przynajmniej wiem, że jestem śmiertelny... częściowo. dobra, dość.

Niffty: więc...
Kai: ani słowa...
Dziewczyna wycofała się w ciemny kąt a mnie ogarnęły dreszcze.

gdy stałem w holu głównym niemal zapomniałem po co tu jestem wiec zerknąłem na kartkę.

###
1. zrobić odpowiedzi.
2. odwalić coś.
3. zrobić zakończenie.
4. odwalić coś w międzyczasie.
###

dobra... co na początek?

Valentino.
spojrzałem ponownie na kartkę. Shit...

gdy nagle usłyszałem jak wybuch rozsadza ścianę.

SirPentius: Sssspotykamy się ponownie Alassssstorze.
więc wyjrzałem przez otwór. No tak... ale jestem zacofany w fabule...

za to ja odpalając jeden z swoich trybów po prostu minąłem ich wszystkich rzucając szybkie "Sayori nara!"

w efektywnym stylu i zwolnionym tempie wsiadłem na motor. wszyscy patrzyli się na mnie w milczeniu jak na dziwaka. jednak gdy zniknąłem poza polem widzenia wszyscy wrócili do swoich zajęć.

podszedłem do losowego stażysty pracującego w wierzy Vee's. wilczy wzrok od razu wzbudził strach i szacunek. i cóż... musiałem zdążyć do Tino przed Voxem.

Pytanka ||Helluva Boss/Hazbin hotel||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz