Pov: Rosja
Minęło zaledwie paręnaście minut, które dla mnie trwały wieczność. Chciałem, aby ten dzień się już po prostu skończył. Mam nadzieję, że u Niemca jest chociaż trochę lepiej.
W pewnym momencie zadzwonił mój telefon, co znów zwróciło wzrok wszystkich ku mojej osobie. Wyjąłem urządzenie szybko z kieszeni przy okazji ściszając, aby nie wybrzmiewał z niego dźwięk, a następnie przeczytałem "nazwę" osoby do mnie dzwoniącej. Jak się okazało był to USA, więc po prostu odrzuciłem połączenie i napisałem mu, że zadzwonię później, po czym włożyłem telefon znów do kieszeni.
(ZSRR) - Mógłeś chociaż wyciszyć telefon.
(Rosja) - Skąd miałem wiedzieć, że ktoś zadzwoni? Poza tym nie rozumiem w czym problem, skoro się rozłączyłem.
(Kazachstan) - Ostatnio często przyprowadzasz do domu jakichś pedałów, więc chyba logiczne, że w wigilię któryś do ciebie zadzwoni, nie?
(Japonia) - Kazachstan!!
(ZSRR) - Chłopak dobrze mówi
(Rosja) - Nawet nie waż się tak ich nazywać.
(Kazachstan) - Ojej obraziłem twoich znajomych? A może któryś z nich to twój chłopak?
(Białoruś) - Możesz się wreszcie ogarnąć!?
(ZSRR) - Nie wtrącaj się
(Białoruś) - Mam pozwolić na to, co on robi? W życiu
(ZSRR) - Rosji ktoś wreszcie powinien przemówić do rozsądku.
Miałem już wyjątkowo dość tak samo ojca i tak samo Kazachstanu. Wstałem z krzesła i bez dłuższego zastanowienia odwróciłem się, po czym opuściłem pomieszczenie. Zakładając na siebie w pośpiechu obuwie słyszałem jeszcze ojca wołającego mnie, ale zignorowałem to i chwilę później znajdowałem się już poza domem.Nie miał żadnego powodu, aby zaczynać tę kłótnie. Jeszcze do jakiegoś czasu myślałem, że to może faktycznie moja wina, że to ja zawiniłem, ale teraz widzę, że nie. On mnie najzwyczajniej w świecie nienawidzi i chce mnie zniszczyć oraz zrobić wszystko, abym to właśnie ja czuł, że zjebałem. Czasy się zmieniły, a on wciąż uważa, że będę traktował ojca jak jakiegoś boga? Że będę mu wdzięczny, choć wcale nie pchałem się na ten świat? Pff... Właściwie to zrobiłbym wiele, aby tylko się nie urodzić. Tak by było lepiej dla wszystkich.
Szedłem ulicą bez żadnego zamierzonego celu, gdy przypomniało mi się, że "obiecałem" USA, iż zadzwonię do niego później. Wyjąłem więc niewielkie urządzenie z mojej kieszeni, aby następnie je odblokować, wejść w kontakty oraz wybrać numer do owego chłopaka. Odebrał stosunkowo szybko, ponieważ po bodajże trzech sygnałach.
(USA) - Hejka
(Rosja) - Hej
(USA) - Wszystko okej? Brzmisz jakby coś się stało.
(Rosja) - Tak, jest git. Jak ci minęły święta?
(USA) - Dobrze w sumie, oprócz tego, że nudzi mi się teraz... Jak co roku w sumie. A jak minęły tobie?
(Rosja) - Nie najgorzej
(USA) - Czyli stało się coś?
(Rosja) - Od razu stało... Zwyczajna lekka sprzeczka z ojcem i tyle, nic nowego.
(USA) - Zwyczajna? Znając jego, te sprzeczki nie są "zwyczajne".
(Rosja) - Serio nic się nie stało, nie masz się o co martwić.
(USA) - No skoro tak twierdzisz, to okej... Co robisz?
(Rosja) - Wyszedłem na spacer, a ty?
(USA) - W sumie to oprócz rozmawiania z tobą to leżę i nic nie robię.
(Rosja) - Leń...
(USA) - Nic na to nie poradzę
Usłyszałem cichy oraz krótki śmiech po drugiej stronie słuchawki, na co automatycznie się znikomo uśmiechnąłem. W pewnym momencie usłyszałem powiadomienie, więc przełączyłem rozmowę na głośno-mówiący, po czym sprawdziłem listę powiadomień. Spośród wszystkich niepotrzebnych zauważyłem wiadomość od Niemiec, w którą od razu kliknąłem."Chcesz się spotkać? O ile możesz."
Postanowiłem odpisać mu twierdząco, w końcu tak czy inaczej nie mam nic do roboty.
(Rosja) - Ej bo ja muszę już kończyć.
(USA) - Już? ..No dobra, pa
(Rosja) - Pa
Rozłączyłem połączenie z blondynem, po czym wróciłem do konwersacji z Niemcami.
CZYTASZ
♡Kocham Cię Mimo Wszystko♡ // RusGer
Fanfictionosiemnastoletni chłopak dość wysokiego wzrostu, przeprowadza się do nowego miasta z powodu pracy ojca. Nastolatek mieszka z ojcem, dwoma braćmi oraz z siostrą. Rosja będzie musiał zmienić szkołę. Może to i lepiej, w pozostałej i tak nie miał znajomy...