Pov: Rosja
Od świąt minęło parę dni, ojciec nie odzywał się do mnie od tamtego czasu, co w sumie mnie cieszyło. Wiedziałem jednak, że nie potrwa to zbyt długo, niestety.
Stałem w łazience przed lustrem myjąc zęby z zamiarem przebrania się z piżamy w ubrania dzienne zaraz po skończeniu czynności. W tej chwili myślałem w sumie o jednej osobie... Po prostu, nie mam pojęcia dlaczego ciągle o nim myślę a w tym samym czasie trochę zapomniałem o USA... Właśnie, on, miałem sprostować to wszystko, co się ostatnio stało. Tylko od czego mam zacząć? Zjebałem po całości, trzeba było nawet nie zaczynać. Ugh... Sam sobie to zrobiłem a teraz sam muszę to naprawić.
Po ogólnym ogarnięciu się oraz przebraniu z piżamy wyszedłem z łazienki zmierzając do swojego pokoju najszybciej jak mogłem byle by tylko nie natrafić na ojca. Nie mam wyjątkowo ostatnio chęci przeprowadzania z nim tych jego śmiesznych dyskusji, albo kłótni. Tak samo z resztą jeśli chodzi o Kazachstan, zawiodłem się na nim jako na bracie nie mało.
Usiadłem na łóżku, po czym przeczesałem włosy dłonią. Chwilę wpatrywałem się bez celu w okno, które znajdowało się przede mną. Z zachmurzonego nieba padał śnieg, można było też zauważyć lekką mgłę. Oparłem się o ścianę wciąż wgapiając się tępo w okno podziwiając każdy najmniejszy detal znajdujący się poza oknem tego pokoju, dopóki nie usłyszałem sygnału mojego telefonu. Kto mógłby dzwonić o dziewiątej rano?... Natychmiast wziąłem urządzenie w dłonie, aby zaraz ktoś się nazbyt nie zainteresował moją rozmową.
Widząc, że dzwoni USA bez wahania zdecydowałem się odebrać. Jednak myślę, że tamtą rozmowę będę musiał przeprowadzić z nim osobiście, nie przez telefon. Może nie zachowałem się odpowiedzialnie, lecz nie jestem tchórzem, by rozmawiać z nim o czymś takim przez telefon. Jedyną gorszą opcją na przeprowadzenie tej rozmowy było by tylko napisanie mu tego w wiadomościach...
(USA) - Hii, how are you? (Hej, jak się czujesz?)
(Rosja) - Nieźle, a ty?
(USA) - Dobrze, tylko okropnie mi się nudzi...
(Rosja) - Niech zgadnę... Znów leżysz?
(USA) - Skąd możesz to wiedzieć?...
(Rosja) - Może jeszcze na podłodze, huh?
(USA) - Zaczynam się ciebie powoli bać.Zaśmiałem się cicho na słowa Amerykanina.
(USA) - Podłoga jest po prostu chłodna, a mi jest ciągle gorąco.
(Rosja) - To ja się zastanawiam jak ty musisz się czuć w lato...
(USA) - Uwierz, że okropnie.
(Rosja) - Domyślam się
(USA) - Dobra, ale właściwie to miałem ci coś powiedzieć.Nie wiedzieć dlaczego lekko się zestresowałem po tym, co powiedział blondyn. Jedynie mogłem się domyślać co chciał mi powiedzieć, co wywoływało we mnie pewien dyskomfort.
(USA) - Chodzi o to, że niedługo jest sylwester, co nie? No i ja wraz z Kanadą pomyśleliśmy, że fajnie było by znów zrobić jakąś imprezę z tej okazji. Nasi rodzice i tak znów będą poza domem, a my nie chcielibyśmy być sami. Czy chciałbyś może przyjść? Możesz też przyprowadzić kogoś ze sobą jeśli chcesz.
(Rosja) - No w sumie to spoko, będę.
(USA) - Oh god, dziękiii. Nie mogę się już doczekać!!
(Rosja) - Czasami nie jestem w stanie pojąć twojego entuzjazmu.Usłyszałem cichy oraz dość krótki śmiech chłopaka po drugiej stronie słuchawki, przez co mimowolnie nikło się uśmiechnąłem.
(USA) - Sorry, ale jak coś to będę musiał już kończyć..
(Rosja) - Spoko
(USA) - To do zobaczenia!!
(Rosja) - Taa... Do późniejA może najlepiej będzie jak powiem mu o tym właśnie na tej imprezie? Nie chcę psuć mu nastroju zaraz na koniec - a za razem początek - roku, ale moim zdaniem lepiej będzie zrobić to wcześniej. Prędzej czy później on i tak będzie musiał się o tym dowiedzieć. A nie chcę mu ciągle tylko robić nadziei.
CZYTASZ
♡Kocham Cię Mimo Wszystko♡ // RusGer
Fanfictionosiemnastoletni chłopak dość wysokiego wzrostu, przeprowadza się do nowego miasta z powodu pracy ojca. Nastolatek mieszka z ojcem, dwoma braćmi oraz z siostrą. Rosja będzie musiał zmienić szkołę. Może to i lepiej, w pozostałej i tak nie miał znajomy...