Rozdział 17

102 5 0
                                    

Do weekendu nic innego nie robiłam oprócz chodzenia do szkoły oraz na treningi. Jak najwięcej czasu spędzałam w domu, robiąc to, co kazał mi mój ojciec. Codziennie sprawdzał moje postępy i, gdy nie były one zadowalające, dzwonił do mnie. Oczywiście, nie zawsze odbierałam, gdyż niekiedy nie miałam na to ochoty, ale bardzo się starałam, serio.

Każdego dnia rozmawiałam również z Gideon'em. Wcześniej nie mieliśmy okazji poznać się lepiej, a po imprezie u Chester'a, coś się w nas przełączyło. Kiedy jestem w szkole, a chłopak w pracy - zajmuje się wykończeniówką mieszkań - to wysyłamy sobie wiadomości. Jest naprawdę fajnie. On jest fajny.

Jeśli chodzi o sytuacje z Catherine to nie rozmawiamy. Jemy razem obiady, siedzimy razem w klasie, ale nie odzywamy się do siebie. Panuje między nami napięta atmosfera, a żadna z nas nie zamierza odpuścić. A nie ma co się oszukiwać, powinnam to raczej być ja.

Nie przyzwyczaiłam się do przepraszania. Jestem prawie pewna, że oprócz mówienia tego nieszczerze swoim rodzicom, to nigdy nie powiedziałam tego wtedy, gdy faktycznie czułam, że było mi przykro.

Gideon twierdzi, że potrzebuje czasu. Uważam podobnie.

Obie musimy przepracować pewne rzeczy i zrozumieć, że nie będziemy idealne, gdyż nie znamy się na takich relacjach. Nikt nigdy nam nie wytłumaczył, jak one działają.

W sobotę na śniadanie zjadłam tylko banana i piłam dużą ilość wody. Przed samym wyjściem posmarowałam swoje blizny na nogach specjalną maścią, która powinna złagodzić poparzenie. Byłam po części z siebie dumna. Jakieś dwa tygodnie temu był ostatnim razem, kiedy się okaleczałam. Od tamtej pory nawet o tym nie myślałam. Zawsze znalazł się ktoś, kto odganiał te myśli. Jak nie była to Catherine, to albo Chester, albo Gideon.

I mimo, że oni o tym nie wiedzieli, byłam im niesamowicie wdzięczna.

Nałożyłam torbę na ramię i zbiegłam po schodach, w między czasie czytając wiadomość od Ojca.

Od Ojciec: Twoje ostatnie wyniki z matematyki nie były zadowalające. Musisz się lepiej postarać. Pamiętaj, że będziesz studiowała inżynierię w Yale. Tam nie będą akceptować marnych siedemdziesięciu procent.

Warknęłam zła, chowając telefon do kieszeni kurtki. Wyszłam z domu, od razu pędząc do samochodu Chester'a, który już wczoraj zaoferował mi, że mnie podwiezie. Z ogromną wdzięcznością przyjęłam jego ofertę, dobrze wiedząc, że w innym przypadku musiałabym jechać z ochroniarzem.

Wystarczy mi to, że podąża za mną niczym cień.

- Hejka - przywitałam się z szerokim uśmiechem, gdy wsiadłam do auta. - Jak samopoczucie?

- W porządku - skinął głową, sprawnie manewrując kierownicą i włączając się do ruchu. - A twoje? Stresujesz się?

- Nie ma czym - zaprzeczyłam, wzruszając ramionami. - Jesteśmy dobrze przygotowani, wygraną mamy w kieszeni.

Blondyn z niedowierzaniem pokręcił głową.

- Twoja pewność siebie kiedyś cię zgubi, Kenny

- Może tak, może nie.

Przez większość drogi śmialiśmy się i wygłupialiśmy do poszczególnych piosenek, które akurat leciały z radia. Było tak dobrze! Cieszyłam się, jak głupia, tańczyłam do Katy Perry i darłam się w niebogłosy, wykrzykując tekst I kissed a girl.

A Chester wcale nie był gorszy. Żeby nie było.

- Nienawidzę tego miejsca - jęknęłam, gdy przemierzaliśmy parking.

Damned [Zakończone]Where stories live. Discover now