Pociągnęłam nosem, patrząc na Chester'a ze łzami w oczach. Chłopak wydawał się równie zszokowany i zdezorientowany jak ja, ale zdawał się tego nie okazywać. Próbował być silny. Przynajmniej dla mnie.
- F? - zapytał mnie, przyglądając się kartce. - Jak to, kurwa, dostałaś F?
- Nie wiem - załkałam, przytulając się do niego. - To jakiś koszmar...
Chłopak objął mnie ramieniem, nie pozostawiając między nami żadnej szpary. Nikt nie był w stanie nawet włożyć igłę między nas, tak blisko siebie byliśmy. Oparł brodę na czubku mojej głowy, ówcześnie składając na niej czułego całusa. Mimo, iż było to mega kochane z jego strony, to i tak nie sprawiło, że było mi lepiej.
Dostałam F z angielskiego, z którego zawsze byłam najlepszą uczennicą w klasie. Zawsze dostawałam A, więc co teraz poszło nie tak?!
- Nie płacz, naprawdę - mówił, czule łagodząc moje plecy. - Szkoda Twoich łez.
- Ale ja byłam przygotowana! Znałam odpowiedzi na każde pytanie! - uniosłam się. - Dlaczego F?!
- Nie mam pojęcia - pokręcił głową. - Ale jak chcesz mogę pójść do Pani Oregon - zaproponował. - Jestem pewien, że wytłumaczy mi wszystko i będzie okej.
Uniosłam na niego wzrok z nadzieją.
- Mógłbyś?
- Oczywiście - uśmiechnął się.
Jeszcze przez chwilę chłopak mnie pocieszał i, gdy miał pewność, że nie zamierzam znowu wpaść w histerię, udał się do nauczycielki języka angielskiego, tak jak mi obiecał.
Ja w między czasie usiadłam na ławce nieopodal sali, gdzie odbywała się kolejna lekcja i wyjęłam telefon, odczytując powiadomienia.
Gideon: Mam nadzieję, że nie wierzysz w słowa tego frajera, prawda?
Wciągnęłam gwałtownie powietrze, czytając od niego wiadomość. Od pamiętnego dnia, w którym wybuchła awantura ani Gideon, Ani Peter nie odezwali się do mnie. Dosłownie. Pisałam i do jednego, jak i do drugiego, ale po dwóch dniach zrezygnowałam, ponieważ żaden mi nie odpisał. Od ponad dwóch tygodni chodzę wkurzona i smutna, ponieważ nie wydawało mi się, abym dała chłopakom powód do obrażania się. A przynajmniej miałam taką nadzieję.
Dlatego zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że do mnie napisał. Dwa tygodnie to dużo, byłam pewna, że sobie odpuścił i to nawet nie były tylko moje domysły, gdyż Chester dawał mi do zrozumienia, że też nie ma z nim kontaktu, ale bał mi się przyznać, więc kłamał, że jest okej i, żebym nie martwiła się na zapas.
Wystukałam szybką odpowiedź zwrotną, czując, że rośnie we mnie złość.
Ja: Hm... powinnam cię zlać na 2 tygodnie, czy podwoić na miesiąc?
Tak, to był wyjątkowo trudny wybór.
Nie minęło nawet pięć sekund, kiedy zobaczyłam na ekranie swojego telefonu numer chłopaka. Przewróciłam oczami, ale odebrałam połączenie.
- Czego?! - warknęłam.
- Dasz mi się wytłumaczyć?
- Nie.
- Ale...
Nie czekając na jego słowa, przerwałam połączenie.
- Bajo, szmaciarzu - szepnęłam sama do siebie, chowając telefon do kieszeni mundurka, ówcześnie wyciszając dźwięk.
Bo gdyby chciał się ze mną skontaktować, nie będę nic słyszała. I o to przecież chodziło.
Ostatni raz pociągnęłam nosem, wycierając ostatnie łzy na moich policzkach. Musiałam się ogarnąć. Tak, zjebałam. Dostałam złą ocenę, ponieważ najwidoczniej byłam źle przygotowana do testu. Nie powinnam z tego robić wielkiej dramy. Mój głupi błąd i tyle.
YOU ARE READING
Damned [Zakończone]
RandomTamtego dnia on ją uratował w każdym tego słowa znaczeniu. Dla niego był to zwykły, ludzki i bezwarunkowy odruch, a dla niej jeden z wielu długów, który musiała spłacić. Bo Potępieni zawsze zostaną potępieni. 04.06.23r - 11.07.24r Ograniczenie wiek...