13 lat później...
Posłałam czterolatkowi najpiękniejszy uśmiech, zanim złapałam go za rączkę. Chłopczyk wyszczerzył się w moją stronę, ukazując niepełne uzębienie. Wyglądał tak bardzo uroczo w błękitnej koszuli, która podkreślała kolor jego oczu oraz muszce.
- Idziemy, mamusiu? - zapytał podekscytowany, patrząc w stronę wejścia do kościoła.
Skinęłam króciutko głową. Dominic biegiem ruszył w stronę Peter'a, który w tym samym czasie rozmawiał z Catherine. Dziewczyna na widok mojego synka rozpromieniła się jeszcze bardziej, skupiając swoją uwagę na, jak ona sama to mówi, jedynym Monroe'u, przez którego mogłaby zrezygnować ze ślubu.
Zachichotałam cichutko, widząc, jak Rudowłosa próbuje wziąć go na ręce, ale było to dla niej wyjątkowo trudne, zważywszy na fakt, jak ogromną sukienkę miała.
Wyglądała jak księżniczka, dosłownie. Sukienka była rozkloszowana w okolicach bioder i ciągnęła się do samej ziemi. Biały tiul mienił się od brylantów, które się na nim znajdowały, podobnie co gorset w kształcie serca. Makijaż miała delikatny, bardzo dziewczęcy, ale jednocześnie taki, który podkreślał jej atuty. Włosy miała upięte w koka, a na głowie długi welon, który ciągnął się kilka metrów za nią.
Ruszyłam w ich stronę, ciągnąc spacerówkę ze śpiącym chłopcem.
- Alexander już usnął?
- Tak - potwierdziłam, całując przyjaciółkę w policzek. - Wyglądasz pięknie - zachwycałam się, taksując ją wzrokiem. - Jak księżniczka.
- Dziękuję - posłała mi szeroki uśmiech. - Myślisz, że Chester ucieszy się na mój widok?
- Oczywiście, że tak.
Na odległość widziałam, jak ich miłość rozkwita. Znałam obie perspektywy od momentu ich pierwszego spotkania, po oświadczyny. Dorastali razem, i mimo, że na początku się ignorowali i całe liceum nie byli na tyle odważni, aby wyznać swoje uczucia - co również wiedziałam, ponieważ miałam z nimi kontakt, pomimo mojego wyjazdu - w końcu zrobili to na drugim roku studiów. I od tamtej pory są nierozłączni.
- To ja zabiorę Alex'a i Dom'a do środka, a wy sobie porozmawiajcie.
Patrzyłam na oddalającą się sylwetkę Peter'a oraz moich dzieci i, gdy zniknął mi w tłumie, przeniosłam wzrok na Marshall.
- Jakie to urocze! - zapiszczała.
Parsknęłam, dobrze wiedząc, co miała na myśli.
- Trochę się pozmieniało - przyznałam. - Nie jest, aż tak nieznośny, jak trzynaście lat temu.
- Zakochałaś się w nim, prawda? - wyszczerzyła się.
Nie chętnie musiałam przyznać jej rację. Po naszej wyprowadzce do Dubaju, byłam tam z nim. Razem poszliśmy do jednej szkoły, mieliśmy tych samych znajomych, ogólnie zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem. Okazał się zupełnie inną osobą niż ta, za którą go miałam w Denver. Widziałam, że się starał i robić wszystko, abym czuła się dobrze. Drobnymi gestami pokazywał, że chce dla mnie jak najlepiej, pomimo faktu, że zostaliśmy zmuszeni do zaręczyn, a później do ślubu. Tylko, że do tego czasu przestałam go nienawidzić, a w miarę lubić, co później przerodziło się w uczucie, chociaż on o tym nie wie.
YOU ARE READING
Damned [Zakończone]
RandomTamtego dnia on ją uratował w każdym tego słowa znaczeniu. Dla niego był to zwykły, ludzki i bezwarunkowy odruch, a dla niej jeden z wielu długów, który musiała spłacić. Bo Potępieni zawsze zostaną potępieni. 04.06.23r - 11.07.24r Ograniczenie wiek...