Dzisiejszy dzień dawniej był mocno związany z Królową Elżbietą II, ale (jak się okazuje) nie jest to jedyne wyspiarskie nawiązanie... Ze względu na szczegółowość zwłaszcza drugiego z dwóch poruszanych w tym wpisie tematów, notka będzie raczej dłuższa.
6 lutego 2003 roku w Poznaniu aktem notarialnym powołana do życia została Fundacja Kultury Irlandzkiej.
Jej założeniem jest wszechstronne promowanie kultury irlandzkiej w Polsce. Popularyzowanie kultury irlandzkiej realizowane jest zarówno poprzez imprezy masowe jak i wspieranie indywidualnych projektów.
Organizacja utrzymuje stałą współpracę z wieloma instytucjami w kraju i zagranicą, których pola działania są zbieżne z celami zawartymi w jej statucie. Najbardziej cieszy, że pomimo wszystkich przeciwności losu, pandemii, FKI nadal aktywnie działa i nie brakuje im pomysłów.
Jak można było w zeszłym roku przeczytać na ich stronie: "Szykujemy ciekawe wydarzenia na nadchodzące miesiące, ale będziemy też wspominać i dziękować wszystkim, którzy tworzyli i tworzą z nami FKI, partnerom, z którymi współpracujemy, naszemu mecenasowi, którego wsparcie jest bezcenne."
Jedną ze wspomnianych inicjatyw jest interaktywna mapa prezentująca miejsca związane z szeroko pojętą kulturą, historią i językiem, a także innymi śladami irlandzkimi nad Wisłą. Projekt jest tworzony od zeszłego roku przy współpracy z irlandzkim MSZ.
Pani Prezes Fundacji: Justyna Mazurek-Schramm, oraz wszyscy jej członkowie, naprawdę wiele robią dla podtrzymywania i ciągłego wzmacniania więzi polsko-irlandzkich i za to należą się im wielkie gratulacje :) Oby FKI mogła nadal działać tak prężnie przez kolejne dwadzieścia jeden lat! <3
* * *
O kolejnej małej (tym razem dużo mniej przyjemnej) rocznicy, przypomniał mi z kolei pewien artykuł na Onecie. Przypadają teraz cztery lata od ostatecznego "rozwodu" z Brukselą. Ludzie: i Brytyjczycy i imigranci (w szczególności Polacy) tam mieszkający, są zawiedzeni tym, co ta decyzja im przyniosła.
To, co piszą dziennikarze "Newsweeka", jest jakby ciągiem dalszym i dopełnieniem tego, co ja sam pisałem w przeciągu ostatnich kilku lat na temat wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
Jako że takie publikacje lubią po czasie znikać, a ta jest raczej długa, postanowiłem posłużyć się jedynie paroma cytatami, zaznaczonymi na zielono.
* * *
Emocje w tej sprawie nie stygną. Jak przed referendum w 2016 r. za wszelkie niepowodzenia w kraju obarczało się imigrantów z Unii, tak teraz nawet najzagorzalsi eurosceptycy dostrzegają minusy opuszczenia UE. Brexit nazywają "diabłem wcielonym".
Z badania opublikowanego pod koniec zeszłego roku przez dziennik "The Guardian" wynika, że tylko jedna osoba na dziesięć uważa, że opuszczenie UE pomogło jej finansom. Zaledwie dziewięć procent twierdzi, że brexit przyniósł korzyści służbie zdrowia, pomimo niespełnionych deklaracji prawicowych polityków wpompowania 350 mln funtów tygodniowo na służbę zdrowia.
Z kolei w rocznicowym sondażu opublikowanym przez londyńską popołudniówkę "Evening Standard" aż 57 proc. uważa, że brexit był złym pomysłem i doprowadził kraj na skraj.
Brakuje pieniędzy na rachunki, jedzenie i konieczne remonty w domach, na pensje dla pracowników też. Brakuje kierowców, przez co szwankuje transport, a wraz z nim dostawy leków i żywności. Swoje robi pobrexitowa biurokracja, kontrole graniczne i cła.
Brakuje rąk do pracy, gdyż coraz więcej wykształconych, wykwalifikowanych robotników odpływa z Londynu - albo za granicę, albo do innych brytyjskich miast, gdzie koszta życia są niższe.
Z gościny londyńskich instytucji każdego dnia korzysta kilkadziesiąt tysięcy osób. Swoje drzwi dla marznących we własnych domach otworzyły między innymi muzea, obiekty sportowe i puby.
Społeczne biuro doradcze Citizens Advice poinformowało, że o pomoc w płaceniu rachunków za prąd i gaz od początku zimy zwróciło się ponad milion osób, z wyliczeń organizacji wynika również, że ponad dwa mln osób zostanie odciętych od mediów z powodu zaległości. 5,3 mln żyje z kolei obecnie w gospodarstwach domowych zadłużonych u swoich dostawców.
Matthew, który ma 58 lat, mieszka samotnie i z trudem może opłacić rachunki za gaz. Od roku ma problemy z pracą. Możliwość ogrzania domu jest dla niego kluczowa, ponieważ ma obniżoną odporność, przewlekłe choroby i powinien żyć w cieple.
- Mieszkam w domu, który jest nieocieplony, często muszę dzwonić po fachowców do zepsutego piecyka gazowego. Czekałem na nich tydzień. Wcześniej przyjeżdżał do mnie polski hydraulik Tomek, naprawiał, nawet nie kasował wiele, ale wyjechał z Londynu. Przez dwa tygodnie nie miałem ciepłej wody, bo pękła rura w dzielnicy. Jest bardzo ciężko, politycy mówią, że to przez wojnę w Ukrainie, pandemię, ale ja myślę, że to przez brexit - ocenia Brytyjczyk.
- W Yorkshire było -15 stopni C., wezwali mnie do napraw, wszystko pękało, mury, rury, w jezdniach pełno dziur. A do tego nie można było nigdzie dojechać, bo kierowcy nie są tu przyzwyczajeni do takich warunków, inni strajkowali, bo za mało im płacą. Masakra. Ten kraj to jedna wielka prowizorka - komentuje polski murarz, Leon Kacprzyk z Sheffileds.
- Śmiałem się z kolegami, jak oglądałem zachodnie filmy w młodości, że nogą można wyważyć ściany, ale to prawda, teraz widzę, zamiast ścian są dykty, a podłoga układana jest bezpośrednio na ziemi, wystarczy ściągnąć kafelki, a zobaczysz trawę. To jest taki kraj.
- Dziesięć lat temu moja żona pracowała w firmie ubezpieczeniowej, przyszła "sroga" zima, na zewnątrz było -5 stopni, to do pracy przyszli tylko Polacy i Litwini, dla Brytyjczyków to była klęska żywiołowa. Nikt inny nie dojechał - opowiada Leon. - Wcześniej Brytyjczykom ta prowizorka nie przeszkadzała, bo mieli kasę na naprawy co dwa tygodnie, łatanie wszystkiego, teraz mamy czasy, że wszystkim brakuje pieniędzy i zaczął się dramat, bo już ich nie stać na takie partactwo - uważa Polak.
Mieszkająca w Remsgate Barbara Pawlik mówi: "Nie dalej jak wczoraj właściciel sklepiku na rogu powiedział mi, że żałuje, że wyszli z Unii, bo pracowników nie ma, a Polacy to taki pracowity naród".
Organizacja "Trussell Trust", która obsługuje ponad 1,3 tys. ośrodków pomocy żywnościowej w Wielkiej Brytanii, prognozuje, że od grudnia 2023 r. do lutego 2024 r. z banków żywności będzie korzystało ponad 600 tys. osób. Brytyjskie banki żywności rozdadzą tej zimy ponad milion paczek awaryjnych.
Sytuacja polityczna także nie wygląda za dobrze. Rishi Sunak jest już czwartym premierem od 2016. Pierwsza Minister Szkocji Nichola Sturgeon w zeszłym roku podała się do dymisji i tam też mają kogoś nowego, zaś w Irlandii Północnej panuje totalna anarchia polityczna, bo obecnie nie ma tam żadnego rządu!
Cóż, tak jak mówiłem dawniej: chcieli Brexit, dostali Brexit...
* * *
O diagnozie króla Karola III wiem i na pewno będę o tym pisał...
CZYTASZ
Celtowie i Wyspy Brytyjskie
Non-FictionPragnę się z Wami dzielić tutaj swoją wieloletnią pasją do Celtów oraz wszystkiego, co związane z Wyspami Brytyjskimi - Anglią, Szkocją, Walią, Kornwalią i Irlandią. Znajdziecie tutaj wybrane przeze mnie teksty z mojego Bloga: "Życie Celta" (które a...