Rozdział 1

697 39 5
                                    


Harper 5 lat, Noah 6 lat

Harper

Mama zabrała mnie do przedszkola i byłam bardzo podekscytowana, bo pani Miles miała dla nas dzisiaj kolorowanki ze zwierzątkami. Bardzo lubię malować, a jeszcze bardziej lubię, gdy uczymy się liter. Chcę nauczyć się pisać, żeby kiedyś zrobić rodzicom ładną kartkę. Chciałabym, żeby zawsze mieli uśmiech na twarzy, więc muszę się nauczyć wszystkiego, żeby zrobić im najlepszy prezent na świecie.

Usiadłam na krzesełku z rysunkiem mojego wybranego zwierzątka, czyli motylka. Są one takie delikatne, gdy fruwają, a ich różne kolory sprawiają, że są jeszcze ciekawsze.

Wyciągnęłam z mojego plecaka piórnik i notesik, który rodzice mi kupili, na wypadek gdyby mi się nudziło. Chwilę później poczułam szarpnięcie za warkocz, który zrobiła mi mama rano. Nawet nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, kto to.

- Cześć, Noah. Miło cię widzieć. Teraz zostaw mnie - powiedziałam, odwracając się do niego, zauważając, że jest z grupką kolegów. Na szczęście oni nigdy mi nie dokuczają.

- A ciebie nie, Harper, kto ci robił ten warkocz? Jest okropny - powiedział z uśmiechem, więc wstałam i pchnęłam go na dywan z łzami w oczach, po czym pobiegłam do łazienki.

W moim mniemaniu mój warkocz jest śliczny, bo wszystko, co robi moja mama, jest piękne.
Usiadłam na zamkniętej toalecie i płakałam, dopóki pani Miles nie przyszła się zapytać, czy wszystko w porządku. Oczywiście Noah już musiał się poskarżyć, a gdy go pchnęłam, upadł na twarz, przez co wybił sobie ząbek. Wezwali moich rodziców. Nie lubię, gdy są na mnie źli, ale ten bałwan obraził moją mamę, więc musiałam ją obronić.

Harper 6 lat, Noah 7 lat

Noah

Stałem przed wejściem do szkoły, czekając na nią. Dziś rozpoczynał się nowy rok, więc miałem nadzieję, że rodzice zapisali ją do tej samej szkoły. Chciałem znów być z nią w jednej klasie. Bardzo ją lubiłem, ale nie chciałem, żeby o tym wiedziała. Zwłaszcza, że koledzy by się ze mnie śmiali, że trzymam się z dziewczynami. Zawsze starałem się tylko dokuczać jej i na nią patrzeć.

Kiedy spojrzałem dookoła, zauważyłem to auto, na które tyle czekałem. Gdy ujrzałem brązowe włosy z tyłu samochodu, od razu wiedziałem, że to ona. Obróciłem się i poszedłem do szkoły, kierując się do sali gimnastycznej, gdzie miał odbyć się apel powitalny dla pierwszaków.

Wchodząc do sali, dostrzegłem moich kolegów, więc pomaszerowałem w ich stronę. Pierwotnie zastanawiałem się, czy nie poczekać na dziewczynę i usiąść gdzieś blisko niej, ale w ostatniej chwili zrezygnowałem i usiadłem obok kolegów.

- Jak tam? Nasza motylkowa księżniczka już się pojawiła? - zapytał Nico, patrząc się po sali. W odpowiedzi lekko go uderzyłem w głowę.

- Nie mów tak o niej, tylko ja mogę tak mówić. Zrozumiano? - powiedziałem, po czym chłopak uniosł ręce w geście obronnym. Kiedy kiwnął głową, odwróciłem się i spojrzałem prosto w jej niebieskie oczy.

Patrzyła prosto na mnie, więc lekko się do niej uśmiechnąłem i pomachałem. Jednak szybko odwróciła wzrok i usiadła obok rodziców. Nie zrobiło mi się jednak przykro, ponieważ spodziewałem się takiej reakcji.

***

Po skończonym rozpoczęciu, poszliśmy do klas. Ja poszedłem z moimi rodzicami, którzy stali z tyłu sali. Kiedy wszedłem do klasy, zobaczyłem, że dziewczyna siedzi na końcu z mamą, więc poszedłem w jej stronę z mamą, bo tata został na korytarzu. Nasze mamy się przywitały i usiadły obok siebie, więc musiałem się przesiąść do dziewczyny.

You Are My Little Obsession [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz