Rozdział 7

451 24 1
                                    


Noah

Przez kolejne dwa tygodnie moją rutyną było odprowadzanie dziewczyny do szkoły, obserwowanie jej podczas lekcji, a następnie eskortowanie jej do domu. W międzyczasie Owen powrócił do szkoły, a jedyne co stanowiło powód do irytacji dla mnie - sławny "Liam". Wszystkie dziewczyny patrzyły na niego z podziwem, jakby był niebiańskim bóstwem.

HARPER RÓWNIEŻ.

Byłem tym zirytowany, ale zdawałem sobie sprawę, że jeśli chciałem zdobyć jej zaufanie, nie mogłem pozwolić sobie na wybuchy złości. Musiałem zachować spokój i dostosować się do zasady, że przekonując kogoś, trzeba być wyważonym i zrozumiałym. Ostatecznie zależało mi na tym, aby obudować z nią pozytywną relacje.

Zazdrość mnie dosłownie pożerała, a bezradność, która mnie ogarniała, sprawiała, że nie byłem w stanie nic z tym zrobić. Miałem świadomość, że natychmiastowe ujawnienie mojej zazdrości mogłoby skutkować, że pomyślałaby, że z powrotem wróciłem do dawnych nawyków, czyli dokuczania jej. Stan ten stawiał mnie w trudnej sytuacji, ponieważ równocześnie czułem, że muszę znaleźć zdrowszy sposób radzenia sobie z tym uczuciem.

Kiedy dziś po nią przyjechałem, zauważyłem, że prezentuje się zupełnie odmiennie. Miała na sobie szkolny mundurek, który zakrywał wiele szczegółów, ale moje spostrzeżenia od razu padły na jej włosy. Zdecydowała się na zmianę koloru, co sprawiło, że teraz prezentowały się bardziej jak czekoladowa poezja. Dodatkowo zauważyłem, że zadbała o paznokcie. To jednak, co przykuło moją uwagę najbardziej, to jej odważny makijaż, który odbiegał od tego, co zazwyczaj nosiła.

Cała ta metamorfoza sprawiła, że musiałem zgłębić, co skłoniło ją do tych zmian. Zaintrygowany, postanowiłem odkryć tajemnicę tej przemiany, aby lepiej zrozumieć, co kryje się za tym nowym, świeżym wyglądem.

Wysiadłem z pojazdu i, zgodnie z codziennym rytuałem, niczym dżentelmen otworzyłem jej drzwi od strony pasażera, dając wyraz mojej uprzejmości. Jednakże tym razem coś było inne. Zanim jeszcze zdążyła wsiąść, zatrzymała się i rzuciła na mnie spojrzenie, które wzbudziło moją uwagę. Jej oczy wydawały się przenikać moją duszę, a moment zastygł w napięciu, jakby coś ważnego miało wydarzyć się w tym konkretnym momencie.

- Hej, Noah - przywitała się ze mną, co było niemal rzadkością w ostatnich czasach. - Co myślisz o moim nowym wyglądzie? - zapytała, jednocześnie poprawiając ciemne włosy. Wtedy zauważyłem, że pofalowała ich końcówki, dodając subtelny, ale efektowny akcent do swojego stylu.

- Hej, Harper - przywitałem się, patrząc na nią z zaciekawieniem. Jednakże, jak w miarę skupiałem się na jej obliczu, zdałem sobie sprawę, że trudno mi było wydusić z siebie choćby jedno słowo. Mój wzrok podążał za jej ruchami, znalazłem się w zaklęciu jej obecności, niezdolny do oderwania od niej wzroku.

Jej uroda i pewność siebie sprawiły, że nawet najprostsze słowa zdawały się uciekać spod mojej kontroli. To chwila, która zamarła w czasie, gdzie jedyną rzeczą, którą potrafiłem zrobić, było patrzenie się na nią, jak jakiś debil.

- No więc... - mówi, dopytując mnie spojrzeniem, po czym obraca się dookoła, z niecierpliwością w oczach.

Podczas gdy milczenie utrzymuje się w powietrzu, czuję na sobie ciśnienie, by coś odpowiedzieć. Jej oczekiwanie jest jak palący się płomień, który z każdą chwilą staje się bardziej intensywny. Zastanawiam się, jak najlepiej wyrazić to, co mam na myśli, starając się złapać odpowiednie słowa, aby nie rozczarować jej oczekiwań. To jakby moment zawieszenia w czasie, gdzie muszę odpowiedzieć, ale jednocześnie czuję, że moje słowa muszą być starannie dobrane, aby wyrazić to, co chcę przekazać.

You Are My Little Obsession [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz