19.

1.1K 79 4
                                    

- Pozwólmy im to zrobić. Skoro tak bardzo tego chcą i nie masz nic przeciwko. To byłaby dobra okazja żebyś w końcu wszystkich poznała.

Przerwał na moment jakże pochłaniające zajęcie wrzucania do walizki kolejnych rzeczy, spoglądając na nią uważnie. Z założonymi rękoma wpatrywała się w okno wyraźnie zamyślona, jakby szykując dla niego pełną dyplomacji odpowiedź. Ku jego domysłom, zwróciła niepewny wzrok na walizkę i zmarszczyła brwi.

- Harry, oboje wiemy, że ten sylwester wyglądałby zupełnie inaczej gdyby nie to, że to być może mój ostatni. To miłe ze strony chłopaków, ich dziewczyn, wszystkich twoich bliskich, że chcą zrobić dla mnie coś tak wielkiego i spędzić go razem - nabrała powietrza i nerwowo zaczęła machać rękami - Ale nie chcę psuć nikomu takiej nocy, okej?

Szybciej niż dane było zrobić cokolwiek innego zjawił się w odległości kilku centymetrów. Palcem skierował jej podbródek w swoją stronę i z uwagą zmusił ich do skoncentrowania spojrzeń na sobie.

- Pomyślałaś chociaż przez moment, że naprawdę im zależy? Że nie każdy robi dla ciebie coś tylko z litości?

Szybko odwróciła głowę i odsunęła się kilka kroków spoglądając ponownie w szybę. Nie powiedziała nic, usłyszała tylko dźwięk jego bezradnie opadających rąk i była w stanie wyobrazić sobie jego minę. Poczuła ukłucie w sercu bo cholernie dobrze wiedziała, jak bardzo rani go swoim zachowaniem. Tak, przysparzaj mu jeszcze więcej problemów. Przecież i tak ma ich przez ciebie mało, głupia egoistko. Nadal nie przerywał pakowania ich rzeczy. Wyrwała się w końcu z transu i zdecydowanym ruchem złapała jego nadgarstek.

- Przepraszam - łzy zbierały się w kącikach jej oczu, kiedy uważnie zmierzył ją spokojnym spojrzeniem.

- Chodź tu - wyminął walizkę i już za moment tulił ją do siebie, ciężko wydychając powietrze. Oczy piekły go bardziej niż sam był na to przygotowany.

- Przepraszam - westchnęła i drżącymi dłońmi objęła go w pasie.

- Okej - kołysząc nieco jej ciałem kolejny raz pokazał jak wiele cierpliwości w sobie posiadał - Jest okej.

- Jeśli to naprawdę ich szczere chęci, a nie żadna zmowa to jasne, pójdźmy tam i sprawny, żeby był to niezapomniany czas.

Ustami delikatnie dotknął jej czoła, palcami przeczesując opadające na plecy dziewczyny włosy.

- Tylko i wyłącznie szczere chęci.

Nie potrzebowała już większej ilości zapewnień. Wiedziała, że nie byłby w stanie mydlić jej oczu. Czuła bijącą od niego szczerość w każdym geście, słowie, spojrzeniu. Widziała każdą jego walkę z samym sobą, z nią, z tym jak bardzo nieświadomie raniła go swoim zachowaniem. Pomimo, że był ostatnią osobą, którą chciała krzywdzić. Choroba momentami przerastała ją do tego stopnia, że robiła rzeczy, których nigdy by się nie spodziewała. Nie doceniała tego co zostało jej dane pomimo tego jak wielkim spełnieniem marzeń było. Właściwie było nawet wszystkim o czym kiedykolwiek marzyła. Okazało się jednak najtrudniejszym zmaganiem w jej życiu. Najbardziej nieznośną myślą, która dręczyła ją dniami i nocami. Każdego ranka budziła się z przerażeniem, że to właśnie może być ostatni dzień, ostatnia minuta, ostatni oddech. To uczucie niszczyło ją od środka i nie pozwalało skupić się na tym jak bardzo go kochała. Bo kochała bezwarunkowo. Właśnie dlatego żałowała wszystkiego przez co musiał przez nią przechodzić. Było już jednak zdecydowanie za późno na zniwelowanie jego bólu. Wolała wziąć podwójną dawkę na siebie. Przecież i tak powoli stawała się emocjonalną bombą, czekającą na swój koniec.

W Londynie pojawili się na kilka godzin przed planowaną imprezą. Przygotowania nie okazały się aż tak trudne jak zawsze, ze względu na pomoc niezastąpionej Louise. Wieczór zbliżał się wielkimi krokami, jednak dziewczyna była gotowa już godzinę przed jego przyjazdem. Czarna, dosyć obcisła sukienka opinała ciało co nie pomagało jej ani trochę czuć się swobodniej, dosyć wysokie szpilki nie czyniły jej kroków pewniejszymi, jednak pomimo utrudnień podobała się sobie. Długie jasne włosy zostały lekko pokręcone, przez co wyglądała inaczej niż zazwyczaj. Makijaż był prawie niezauważalny, a mimo wszystko dodawał uroku i podkreślał rysy twarzy. Siedząc na blacie w jego kuchni nerwowo machała stopami przyglądając się swoim nad wyraz wysokim obcasom. Niepozorne skrzypnięcie podłogi i dobrze jej znane chrząknięcie spowodowało szybkie ześlizgnięcie się z blatu drobnego ciała. Złapała równowagę i szybko obciągnęła sukienkę spoglądając na niego nieśmiało. Wyglądasz tak dobrze. Przemknęło jej przez myśle kiedy tylko zlustrowała wzrokiem jego sylwetkę tak jak robił to w tym samym momencie on. Wzrok przesuwał się leniwie od samego podłoża czarnych szpilek, aż do jej pytającego spojrzenia. Momentami czuła, jakby zostawiał palące ślady na jej skórze. Przeczesał palcami włosy, w tym samym czasie mozolnie przeżywając gumę, próbując ukryć podstępny uśmiech malujący się na jego twarzy. Dobrze skrojona czarna marynarka idealnie komponowała się z czarną, nieco prześwitującą koszulą, której trzy guziki tradycyjnie były odpięte odsłaniając tym samym jego tatuaże. Przez moment całkiem nieświadomie przygryzała wargę, trochę z wrażenia jakie wywołał jego wygląd, trochę z obawy przed ciszą jaka nastała. Poczuła jak rusza w jej strone, a wraz z nim zdecydowanie nieziemski zapach. Spojrzała w jego skupione i zarazem rozpalone tęczówki. Stanął naprzeciwko niej, dłońmi opierając się o blat po obu jej stronach.

- Czy my się przypadkiem nie znamy?

O cholera. Głos miał lekko zachrypnięty i bardzo niski, niepokojąco niski. Niepokojąco ze względu na to, jak cholernie dobrze brzmiał. I jak dział na chociażby jej nogi, które już w tamtym momencie stały sie jakby mniej posłuszne i bardziej niestabilne.

- Przypadkiem. Bardzo możliwe, że kiedyś na siebie wpadliśmy.

Uśmiechnęła się i skierowała swoje pewniejsze już spojrzenie prosto na niego. Stał na tyle blisko, że czuła ten zapach w swoich nozdrzach doskonale wyraźnie. Jego palce delikatnie przesunęły się po jej odkrytym ramieniu, po czym zwinnie odgarnęły opadające na nie pasmo pofalowanych włosów.

- Wyglądasz olśniewająco, ślicznotko - zaśmiała się lekko na dźwięk ostatniego słowa.

- Tak jak ty - nachylił się bardziej w jej strone minimalizując do zera przestrzeń między nimi.

- To będzie miły wieczór - powodujący gęsią skórkę na ciele szept wdarł się do jej ucha. Delikatnie zachwiała się, czując zaciskające się w tym momencie na jej talii dłonie. - Potrzebujesz może pomocy?

- Twojej zawsze.

Odezwała się pewnie kładąc tym samym dłonie na jego ramionach. Uniósł kąciki ust uśmiechając się do siebie, wyczuła to już wtedy kiedy jego usta zetknęły się z jej szyją powoli przesuwając się coraz wyżej. Serce biło jej tak, jakby za moment miało eksplodować, krew w żyłach prawdopodobnie sama nie była w stanie znieść tempa jakie niósł jej mózg.

- Jak się dzisiaj czujesz?

Wymamrotał prawie niesłyszalnie nadal wodząc nosem po jej szalejącej tętnicy.

- D-dobrze. Tak myślę.

Zaśmiał się delikatnie i nieco odsunął ją od siebie. Przez moment wpatrywał się w jej rozkojarzony wyraz twarzy, po czym złożył krótki pocałunek na jej ustach.

- W takim razie zapraszam najpiękniejszą dziewczynę na najlepszą imprezę sylwestrową w promieniu tysiąca kilometrów.

Wyciągnął do niej dłoń i splótł ich palce pociągając ją lekko za sobą. To będzie zdecydownie pełen wrażeń wieczór.

Kierowca podwiózł ich pod wysoki, oświetlony budynek. Nie musiała długo czekać, otworzył jej drzwi i podał rękę, nadal patrząc na nią w ten sam sposób. Ten który wprawiał ją w niemałe zakłopotanie i zarazem wprawiał w ruch najmniejszy nerw w jej ciele. Szklane drzwi budynku otworzyły się, portier przywitał ich skinieniem głowy i wskazał drogę do windy. Chłopak wcisnął ostatnie piętro i stanął do niej przodem łącząc ich dłonie.

- Gdyby coś się działo, od razu dasz mi znać, rozumiemy się?

- Nie przewiduje dzisiaj żadnej okoliczności, która mogłaby przerwać nam ten wieczór. Skoro już tu jestem, chcę go w pełni wykorzystać.

Łobuzerski uśmieszek momentalnie pojawił się na jego twarzy. Oblizał wargę i prawie szeptem zapytał.

- W pełni?

- W pełni.

Winda zapiszczała, a drzwi rozsunęły się przerywając ich przepełnioną iskrami wymianę spojrzeń. Ze znaczącymi uśmiechami ruszyli w kierunku dobiegającej muzyki.
W najbardziej całkowitej pełni jaka istnieje.

________
Przepraszam. Za to jak długo czekacie.
I dziękuje jeśli nadal tu jesteście.
Bardzo dziękuje.
xxx

The Personal Caregiver | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz