4.

3.1K 187 11
                                    

Kolejna pobudka, można by rzec, w idealnych warunkach. Chciała poruszyć zdrętwiałym ciałem i odwrócić się na drugi bok, jednak coś ją zablokowało. Uchyliła oczy i zwróciła wzrok ku przeszkodzie. Jej jedna dłoń przykryta była znacznie większą, zamknięta w szczelnym uścisku. Powoli przeniosła wzrok na jej właściciela. W głowie przewinęły się obrazki z poprzedniego dnia, szeroko i gwałtownie otworzyła oczy. Odetchnęła i spojrzała na słodko śpiącego chłopaka. Jego głowa oparta była o jej kolana, spał spokojnie równomiernie oddychając. Tego jak wiele radości może sprawić poranny widok ukochanej osoby nie dało się policzyć ani odpowiednio opisać. Było to jak dla niektórych wygranie miliona dolarów czy wakacje na jakiejś egzotycznej wyspie. Tak naprawdę nie miało nawet dobrego porównania. Dokładnie wiodła wzrokiem po każdym milimetrze jego twarzy. Zaczynają od potarganych, ciemnych loków, które w nieładzie spoczywały na pościeli, poprzez długie rzęsy, idealne kości policzkowe, kończąc na różowych, pełnych ustach. Uśmiechnęła się przechylając głowę na bok i opierając znowu o poduszkę. Spowodowało to minimalne poruszenie ręką, co z kolei przebudziło chłopaka. Momentalnie otworzył oczy i podniósł głowę zdezorientowany.

- Co jest? Coś się stało?

Ten. Głos. Rano. Czy ja już umarłam? 

Jego zachrypnięty i stłumiony głos faktycznie mógł działać na psychikę człowieka, ale żeby od razu uśmiercać?

- Cześć wybawco, nic się nie stało, po prostu ruszyłam ręką – skierowała wzrok na ich dłonie i uśmiechnęła się lekko zawstydzona, zrobił to samo i opadł głową na swoje poprzednie miejsce, uderzając twarzą w pościel. Zrezygnował z tego jednak szybko i wrócił spojrzeniem na ich wspomniane wcześniej ręce, później na jej twarz. Znacząco się uśmiechnął i przytulił głowę bardziej do niej. Zrozumiała aluzję, wyciągnęła drugą dłoń i złapała jego loki w swoje palce. Ukazał swój uśmiech w pełni, a w jego oczach jakby coś mignęło.

- Jak się spało? – zapytał wyraźnie zrelaksowany i potarł kciukiem dłoń, której nadal nie puszczał.

- Całkiem przyjemnie – zastanowiła się chwilę – I spokojniej zdecydowanie. Ciebie nawet nie pytam. W skali od jeden do dziesięciu jak bardzo się nie wyspałeś? Tak, wiem, że dasz siedemnaście – zrobiła zrezygnowaną minę - Przepraszam, że cię tu zatrzymałam.

- Coś ty, było fajnie. Jesteś bardzo wygodna – roześmiał się i rzucił jej to swoje słynne spojrzenie.

- Nie musisz udawać, naprawdę. Może i jestem ledwo żywa, ale nie głupia – potargała celowo jego włosy.

- Oj, teraz będziesz musiała wykonać całą robotę jeszcze raz – tryknął palcem jej bok i zadowolony ułożył się znowu tak samo. Spojrzała na niego z politowaniem i wróciła do wykonywania zadania, które tak naprawdę sprawiało jej ogromną frajdę. Dziwiło ją jedynie to, że chyba jemu też. Przez kilka minut leżeli tak w ciszy, spoglądając od czasu do czasu na siebie uśmiechając się ciepło. W końcu dziewczyna chwyciła telefon z szafki i odezwała się.

- Niedługo dziesiąta. Chyba powinniśmy się jakoś ogarnąć. Zaraz znowu mnie gdzieś zabiorą.

Miała rację, Harry w miarę szybkim tempie podniósł się i podszedł do wiszącego na ścianie lustra. Wychyliła się, ciekawa jego reakcji na to co zastanie na swojej głowie. Odwrócił do niej twarz i roześmiał się, widząc jej pozycję. Spojrzał w lustro i zapozował niczym model z okładki Vogue'a.

- Podoba mi się – uśmiechnął się czarująco po czym wybuchnął śmiechem. Dziewczyna zrobiła podobnie, jednak po chwili opanowała się ze względu na dawno niewyczuwalny ból głowy, który pojawił się niespodziewanie. Założyła ręce jak małe obrażone dziecko i wygięła usta w dziwnym grymasie.

The Personal Caregiver | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz