13.

1.6K 105 9
                                    

 

And you will never know

Just how beautiful you are to me

But maybe I'm just in love

When you wake me up

Delikatne łaskotanie w okolicach szyi wybudziło ją ze snu. Uchylała powieki powoli, napawając się coraz bardziej wyostrzającym się widokiem ciemnych loków. Na swojej talii czuła zacieśniony uścisk silnego ramienia. Tuż nad jej obojczykiem spoczywała głowa Harry’ego. Czuła na swojej skórze równy oddech, kiedy przyglądając się jego złączonym, pełnym wargom przypominała sobie poprzedni wieczór. Na dworze powoli zaczynało się rozwidniać. Niedowierzanie gościło w jej głowie od momentu kiedy wyrzucił z siebie te słowa. Poruszyła ostrożnie ręką, wyswobadzając się z pod jego ramienia. Zamruczał tylko cicho i uchylił nieco usta. Odgarnęła z jego czoła włosy, powiodła dłonią w dół jego twarzy, opuszkami palców znacząc jego perfekcyjne rysy. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.

Łzy były wyrazem jej bólu, jak i radości, za chwilę wzruszenia, po czym przeradzały się w ogromne rozdarcie i chęć naprawienia tego co niemożliwe. Nie zasłużyłeś na to. Nie chciała powiedzieć tego na głos, gdyż bała się, że sprawi mu to jeszcze większy ból. Jeszcze bardziej zabije w nim to, co i tak skazane było na upadek. Pochyliła się i musnęła kącik jego ust swoimi wargami. Przełknął ślinę, po chwili szepcząc niewyraźnie.

- Kocham cię.

Uśmiechnęła się mimowolnie i powtórzyła czynność, po czym opadła na poduszkę obok nadal obserwując słodko śpiącego chłopaka. Nie minęło więcej niż kilka minut, kiedy ponownie jego dłoń zaczęła szukać jej drobnego ciała. Ułatwiła mu zadanie, przybliżając się do niego, wtulając głowę między jego szyję a ramię. Naciągnęła kołdrę na ich ciała, spojrzała jeszcze raz na jego zamknięte powieki i długie rzęsy. Objęła go mocniej i szeptem odpowiedziała.

- Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak długo.

Zdawała sobie sprawę, że tego nie usłyszał. Ponownie zasnęła wsłuchując się w równomierne bicie jego serca.  

Chyba strach powoli mija. Mam po prostu wrażenie, jakbym przestawała się bać. Może to proces godzenia się z sytuacją? Chociaż… nie. To on. To jego obecność. Cała siła z jaką wypiera ze mnie wszystkie negatywne emocje. Jeśli mój koniec właśnie nadchodzi, to takiego właśnie chcę.

 

 

 

Czy może być coś piękniejszego od widoku ukochanej osoby, przytulonej do miękkiej poduszki, jedną ręką kontrolującej stały kontakt z drugą, idealnie do niej dopasowaną dłonią? Dochodziła dziesiąta rano, kiedy otworzył swoje oczy. Jego palce zaciśnięte były na drobnych palcach istoty leżącej obok niego. Przewrócił się na bok, podparł łokciem głowię, łóżko delikatnie zaskrzypiało co spowodowało delikatny grymas na twarzy dziewczyny. Drugą ręką odgarnął z jej policzków poczochrane włosy i zaczął powoli je układać. Z każdym pociągnięciem palcami wzrokiem wodził po jej twarzy, uśmiechając się delikatnie. Wyczekiwał momentu w którym jej powieki podniosą się do końca i ukażą śliczne niebieskie tęczówki z wiecznie powiększonymi źrenicami. Kiedy tak właśnie się stało, ukazał swoje śnieżnobiałe zęby w szczerym i słodkim uśmiechu. Zewnętrzną stroną palca połaskotał jej policzek.

The Personal Caregiver | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz