9.

1.9K 128 5
                                    

Nadmorskie zachody słońca zawsze należały i będą należeć do najpiękniejszych. Wygodnie opierała swoje plecy o jego tors, czuła jak duże dłonie splatały się na brzuchu bez problemu przykrywając jej drobne. Wiatr był spokojny, lecz chłodny. Fale odbijały się od brzegu mozolnie, jakby powoli zasypiały razem z prawie już minionym dniem. Dawał dokładnie tyle ciepła ile potrzebowała. Wygodnie odchyliła głowę i otworzyła swoje oczy, dokładnie przyglądając się jego skupionemu na widoku wyrazowi twarzy. Co chwila jego perfekcyjnie zarysowana szczęka poruszała się, przeżuwając gumę. Zdecydowanie było w tym coś czego nie potrafiła pojąć, a sprawiało, że robiło się gorąco. Dało się zauważyć jak między jednym a drugim ruchem, wyraźnie się uśmiechnął. Potarł kciukiem jej dłoń i wpasował swoje palce między jej. Powoli oderwał swój wzrok od zaskakujących widoków i skierował na nią.

- Co tam moja piękna? – zupełnie beztrosko rzucił i zawęził uścisk.

- Nic, tak sobie patrzę – zaśmiała się, on też.

- Nie wolałabyś zamiast tego patrzenia zrobić czegoś pożytecznego?

Znacząco spojrzał na jej usta, później znowu prosto w oczy. Ciepło, gorąco, parzy. Przemknęło jej przez myśl, kiedy ten szczerzył swoje bialutkie zęby w uśmiechu. Źrenice nieco mu się rozszerzyły, kiedy wyślizgnęła jedną dłoń i delikatnie odkręciła się w jego stronę. Przybliżyła twarz i palcami przeczesała jego loki, hamując bardzo powoli na jego szyi. Wyczuła jak tętno przyspieszyło, uśmiechnęła się, uczynił to samo. Przygryzła z gracją swoją wargę i wypuściła ją, na co rozchylił swoje wargi. Jego ciepły oddech odbił się od jej policzka. Dwie pary oczu uważnie się obserwowały. Wyszeptał po cichu.

- Coraz bardziej mi się podoba…

Słodko zaśmiała mu się w usta, ostrożnie stykając swoje wargi z jego.  Przez moment drażniła go delikatnym muskaniem ust swoimi. W końcu złożyła nieco dłuższy pocałunek i oderwała się od niego, szybko wyswobadzając z uścisku. Z grymasem na twarzy zwrócił wzrok ku górze, gdzie zetknął spojrzenie znowu z jej.

- Jak to tak? Już? – widząc jego zawiedziony wyraz twarzy roześmiała się odchylając głowę.

- Chodź, idziemy.

Wyciągnęła dłoń do ledwo wstającego chłopaka, który patrzył na nią z ukosa z tą swoją smutną minką. Przewróciła oczami i ruszyła ciągnąc go za sobą. Poczuła jak znowu jego ciepłe dłonie zamknęły ją w uścisku odwracając w jego stronę.

- Nie można tak robić.

Uśmiechnął się podstępnie i w tym samym momencie zetknął ich usta zdecydowanie bardziej pewnie i stanowczo niż zrobiła to ona. Było w tym coś równie pięknego i – chociaż wcale tak nie wyglądało – delikatnego. W momencie kiedy dał jej złapać oddech znów złączył umiejętnie ich dłonie i ruszył jak gdyby nigdy nic.

- Czyli tak to już można? – odezwała się nadal w lekkim szoku. Przelotnie zwrócił ku niej swój wzrok.

- To ja powinienem zapytać, czy tak można.

Okej, masz mnie. Zaskoczona jego odpowiedzią zaniemówiła. Próbowała skleić sensowne zdania w swojej głowie, jednak wszystkie wydawały się beznadziejne. Właściwie nie wydawały się, a po prostu były. Szli równym krokiem, od czasu do czasu obijając się o siebie. Stanęli obok wyjścia na parking, odwrócił ją w stronę wody, obejmując ostrożnie w talii. Przychylił głowę do jej ucha.

- Ostatnie spojrzenie na morze i do samochodu bo zmarzłaś, śliczności.

Delikatnie musnął ustami skroń i z troską przeczesał ręką jej włosy. Poczuła coś czego nie czuła od dawna. Ból. Pomimo tego jak beztrosko zrobiło się przez ostatnie dwa dni, w tej jednej kwestii nic się nie zmieniało. Była chora, czy tego chciała czy nie. Tym samym ból był wpisany w jej codzienność. Przymknęła oczy, zrobiło jej się tak bardzo słabo. Jednak po kilku głębokich wdechach dało się to opanować. Od razu zauważył, że coś było nie tak. Jego dłoń odnalazła tabletki w jej kieszeni szybciej niż ona sama zdążyła o tym pomyśleć.

The Personal Caregiver | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz