7.

2.4K 134 5
                                    

Samochód poruszał się po asfaltowej drodze, dookoła rozciągały się pola. Zdecydowanie dało się zauważyć to jak bardzo oddalili się od zgiełku i szumu miasta. Za szybą wszystko wyglądało jakby powoli zapadało w sen. Liście drzew mieniły się kolorami, wiał dosyć mocny wiatr, słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Jesień była zarazem piękna i przygnębiająca. Wydawałoby się, że była porą roku idealnie odzwierciedlającą zaistniałą w jej życiu sytuację. Z jednej strony pełna pięknych odcieni kolorów, z drugiej ciemną stroną były pogarszające się warunki pogodowe, częste opady, chłodny, nieprzyjemny wiatr. Nie miała pojęcia dokąd jadą, mijane miejscowości mówiły jej tyle co nic. Organizm pomimo braku takiego odczucia, powoli robił się zmęczony drogą jak i nadmiarem emocji, które się w niej zebrały. Przespała pewną cześć trasy. Ze snu wyrwał ją dźwięk telefonu, otworzyła oczy delikatnie się przeciągając. Widok był dla niej takim samym szokiem, jak wszystkie ostatnie pobudki. Chłopak nadal skupiony prowadził auto, a gdy tylko zauważył zamieszanie na fotelu obok zwrócił ku niej swój wzrok. Słodki uśmiech zagościł na jego twarzy.

- Odpoczęłaś trochę? – z troską bijącą z każdego kawałka jego ciała rzucił swoim ciepłym, zachrypniętym głosem.

- Mhm – kiwnęła głową, uśmiechnęła się niepewnie, odczytała wiadomość z kolejną reklamą i ponownie odłożyła telefon. Dookoła było już prawie ciemno.

- Kiedy dojedziemy?

- Kilkanaście minut i będziemy na miejscu. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Jak nie – zaśmiał się – to jestem nieżywy, prawda?

- Aż tak groźnie wyglądam? – przechyliła nieco głowę i oczekiwała odpowiedzi.

- Bardzo. Cały czas się boję – ponownie rzucił jej spojrzeniem w którym widać było udawany strach jak i niebezpieczną iskrę.

- I kto tu kogo powinien się bać…

Odchylił nieco głowę i pozwolił sobie na salwę śmiechu. Nic nie odpowiedział tylko zwilżył usta językiem, odpowiadając na jej usatysfakcjonowany wyraz twarzy. Droga była prawie, że pusta. Zjechali z trasy i zaczęli przemieszczać się między uliczkami wypełnionymi domami. Nie miała nawet pomysłu w jakim celu ją tam przywiózł. Czekała tylko na docelowe spotkanie z wyznaczonym przez niego miejscem. Nie trwało to długo, samochód z łatwością zaparkował na podjeździe małego domku, zbudowanego z czerwonej cegły. Zgasił silnik i wysiadł z samochodu, w szybkim tempie pojawiając się przy jej drzwiach. Otworzył je i wyciągnął ku niej swoją dłoń.

- Zapraszam na małą wycieczkę.

Wskazał wzrokiem na obiekt przed nimi. Odwzajemniła gest i wysiadła, podążając za prowadzącym ją chłopakiem. Przekroczyli próg pierwszego pomieszczenia. W środku wszystko wyglądało, jak nie z tej bajki. Pokoje były wykończone nowocześnie, wszystko idealnie ze sobą współgrało. Kolorystyka utrzymana była w różnych tonacjach bieli, szarości i czerni.

- To taka moja mała samotnia. Zawsze jak mam serdecznie dosyć wszystkiego i wszystkich, znajduję tu spokój. Naprawdę mało osób jak do tej pory wpadło na to, że czasami tu przebywam.

Zaczął, włączając halogenowe światełka w kuchni, które odbiły się w połyskujących, czarnych meblach. Perfekcyjnie. Zupełnie szczerze przemknęło jej przez myśl, kiedy wzrokiem wędrowała po wszystkich elementach znajdujących się w pomieszczeniu. Dokładnie o czymś takim zawsze marzyła, dokładnie tak meblowała w wyobrażeniach swoje pierwsze, przyszłościowe mieszkanie. Zdziwienie jak i zachwyt nie schodziły z jej twarzy, nadal wpatrywała się w blask, powodowanych przez półmrok, bijący od mebli. Chłopak pociągnął ją w stronę salonu, następnie pokoju gościnnego i ogromnej sypialni, z równie ogromnym łóżkiem. Była zupełnie inna niż ta w i tak rewelacyjnym szpitalu. Czuło się, że właśnie tam można było naprawdę odpocząć, zapomnieć o codzienności, po prostu poleżeć w spokoju bez koszmarnej wizji wszystkich otaczających problemów. Odezwał się zapalając oświetlenie pomysłowo zamontowane w ścianie nad łóżkiem.

The Personal Caregiver | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz