Rozdział 10

10 1 0
                                    

Livia leżała na łóżku w swoim pokoju, nie mogąc się poruszyć. Już oddychanie sprawiało jej ból, a co dopiero jakikolwiek ruch ręką czy nogą. Nie wiedziała, czym było to spowodowane, bo na pewno nie pożarem. Od tego mogłyby ją co najwyżej boleć płuca, ale nie całe ciało... nie krew. Mimo że dziwnie to brzmiało, dziewczynę bolała krew. Czuła jakby pod skórą w żyłach zamiast krwi, płynął jej żrący kwas, trafiający do serca, które piekło najbardziej. Livia leżała w pozycji embrionalnej, przykryta kołdrą po sam nos, mimo że było jej gorąco, nie dała rady zrzucić z siebie materiału. Nasłuchując rozmów, dowiedziała się, że nie wiadomo skąd pojawił się ogień. Męski głos, którego nie znała, tłumaczył Vincentowi, że pokój wygląda tak, jakby ogień nagle zajął wszystkie meble, bez konkretnego powodu. Równie niespodziewanie, jak się pojawił, sam zniknął. Livia próbowała sobie przypomnieć, jak doszło do pożaru, jednak ostatnim co pamiętała, było tylko to, że płakała i chciała, żeby Lucas się obudził. Właśnie. Od dłuższego czasu nie słyszała jego krzyków. Musieli go pewnie zabrać do Kwatery Głównej albo w inne bezpieczne miejsce.

***

Ciemność. Livia dookoła widziała tylko ciemność. Wysunęła przed siebie dłonie, jednak na nic. nie natrafiła. Poczuła jedynie gęsią skórkę na ciele. Nagle w oddali pojawiło się malutkie, ledwo widoczne, czerwone światełko. Migało. Dziewczyna zaczęła powoli iść przed siebie w stronę owego światła, szła ostrożnie, z rękami wysuniętymi przed siebie. Im bardziej przybliżała się do światła, tym szybciej biło jej serce i tym szybciej stawiała kroki. W końcu zaczęła biec. Gdy wydawało jej się, że migające światło jest już na wyciągnięcie ręki, wysunęła ją do przodu. Nagle światło zniknęło, a Livia poczuła, że spada.

Dziewczyna usiadła na łóżku, ciężko dysząc, momentalnie poczuła ostry ból w każdym najmniejszym mięśniu. Ból był na tyle silny, że wychyliła głowę za łóżko i zwymiotowała. Otarła usta wierzchem dłoni. Ból trochę złagodniał. Livia wstała, omijając swoje wymiociny i podeszła do ściany obok drzwi, by zapalić światło. Za oknem była już noc. Gdy lampa oświetliła pomieszczenie, dziewczyna spojrzała na swoją dłoń, na której znajdowała się czerwona smuga. Zaskoczona przeniosła wzrok na plamę na podłodze. Trudno było tego nie rozpoznać.

Zwymiotowała krwią. 

Musiała to posprzątać. Dziewczyna szybko wyszła z pokoju i przeszła do łazienki, skąd wzięła miskę z wodą, gąbkę i rolkę papieru toaletowego. Gdy wróciła do pokoju, uklękła przed tym, co z niej wyszło. Dlaczego wymiotowała krwią? Szybko ogarnęła bałagan i wróciła do łazienki, by wylać brudną wodę i umyć gąbkę. Papier toaletowy na wszelki wypadek zostawiła na szafce nocnej. Gdy dziewczyna płukała gąbkę, która powoli wracała do swojego naturalnego, żółtego odcienia, poczuła w gardle coś, co nie pozwoliło jej przełknąć śliny. Livia odchrząknęła. Kaszlnęła. z jej ust wyleciała krew, plamiąca całą umywalkę, razem z lustrem. 

Tym razem kaszlała krwią? 

W tym momencie dziewczyna poczuła skurcz w brzuchu na tyle silny, że powalił ją na kolana. Z jej ust wyrwał się stłumiony jęk. Gdy przełknęła ślinę, poczuła w ustach smak krwi, która teraz wypływała jej ciurkiem z nosa. Przy następnym kaszlnięciu, znów wyleciała z ust dziewczyny. Livia musiała się skulić, gdy jej ciałem wstrząsnęła kolejna fala bólu. Była ona tak duża, że brunetka cicho krzyknęła, ale zaraz zakryła usta dłonią. Spod jej palców wypływała krew, opuszczająca nos dziewczyny. Przy kolejnej fali bólu wgryzła się we własną wargę. Nie była pewna, czy zagryzła ją do krwi. Jedynym co teraz czuła była tylko krew. Podłoga dookoła niej była już cała pokryta czerwienią. Livia sięgnęła w bok, po miskę leżącą na zamkniętej toalecie, jednak nie dosięgnęła jej, a wyciągnięcie ciała było zbyt bolesne. Dziewczyna zamknęła oczy, z których zaczęły wypływać łzy bólu. Bolało. Tak strasznie bolało. Po kilku minutach, gdy jedynym co trzymało ją przy świadomości, był ból, dziewczyna poczuła, jak coś blokuje jej możliwość oddychania. Nie oddychała już nosem, który był pełen krwi, ale ustami, które teraz również były zablokowane. Jednak nie na długo. Po kilku próbach złapania powietrza Livia poczuła, jak coś z gardła migruje jej do nosa. Miała odruch wymiotny, jednak już nie miała czym wymiotować, więc wyrzuciła z siebie jedynie przeźroczystą pianę. Coś, co dostało się do jej nosa, zaczęło powoli wychodzić przez jej prawą dziurkę w nosie, aż w końcu wypadło na podłogę. Livia spojrzała na to, co blokowało jej oddech. Przypominało to skrzep krwi, jednak nie było czerwone, a czarne. Do tego to coś było wielkości dłoni dziewczyny. Livia poczuła, że krwotok z nosa ustał, a żołądek się uspokoił. Z braku siły na ruch, dziewczyna położyła głowę na zimnych flizach i zamknęła oczy.

Złota krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz