robi się dziwnie..

72 6 0
                                    

Był weekend. A ja i Gabi nigdzie nie wychodziliśmy. Nie czuliśmy potrzeby wychodzenia nigdzie. Cała sobota minęła.. przystępnie. Nie jakoś mega dobrze. Bo na to nie liczyłem. Ale naprawdę przystępnie. Upiekliśmy z gabim ciasto a potem pobawilismi się z Napoleonem. Potem przyszedł również drugi kociak.

- jak ty możesz tak okropnie nazywać takie słodkie istoty jak koty!- oburzył sie różowo włosy.

- ale Napoleon i Washington to normalne imiona - powiedziałem z opanowanym tonem.

- normalne imiona to ciapek i Garfield!- podniósł Washington'a na ręce.

Akurat ten kociak miał ciemną sierść i przeciwnie do swojego kolegi Napoleona kochał przytulanie i mizianie. Dlatego to zawsze on był ofiarą przytulania przezemnie i Gabiego. A Napoleon wtedy siedział obrażony..

- są.. zabardzo pospolite i nie eleganckie.- przyznałem z należytym szacunkiem do jego zdania.

- bo u ciebie wszytko musi być takie eleganckie! Riccardo Di Rigo- niebiesko oki widocznie się obraził. Ale jakoś mi to nie przeszkadzało.

W tym momencie Napoleon stał się zazdrosny o terytorium Washington'a i zaczął go drapać i podgryzać.

Odrazu zabrałem kota z jasną sierścią (Napoleona) na ręce i go zabrałem od drugiego kota.

- już widzisz dlaczego te imiona są odpowiednie?- zapytałem go widząc w jego oczach nie zrozumienie. A po zadanym pytaniu jeszcze większe zdziwienie. - a no tak ty i historia...- powiedziałem z rezygnacją.

Wymieniliśmy jeszcze parę zdan na temat kotów które dalej z sobą walczyły. Imiona do nich idealnie pasowały...

Popołudniu dalej nam się nic nie chciało. Gabi postanowił się przespać a ja poprostu siedziałem oparty o łóżko na ziemi cały czas przy nim czuwając... Chłopak wyglądał tak słodko jak spał. Jak aniołek. Znów obruchane co nie? Nie umiem inaczej myśleć. O nim.

Takie myśli w mojej głowie istniały od zawsze. I to tylko i wyłącznie o gabim. Zamkłem oczy na parę chwil myśląc o tym wszystkim. Z transu wybudził mnie głos Gabiego.

- Riccardo! Halo!- chłopak mną potrząsał aż nagle usłyszałem trzask dość głośny i wszytko w pokoju było rozwalone.

- co tu się..? Stało. 5 minut temu było okej.- rozejrzałem się szokowany po pokoju trochę. Bardzo. Nie rozumiejąc tego co tu się stało.

- gdy otworzyłem oczy wszystko..latało..? - chłopak sam nie wierzył w to co mówił. Bo to było niezrozumiałe.

Rozejrzałem się po pokoju. Zaczełem zbierać rozrzucone zeszyty kartki i rzeczy które były na puklach. Gabi mi pomagał jakoś.. bardziej odkładał rzeczy tam gdzie nie powinny być a ja je zmieniałem.

- a co jeśli to duchy!?- odezwał się nagle mój przyjaciel .

- słyszysz co ty mówisz Gabi? Duchy? Wierzysz w takie farmazony?

♪♪≈≈Taniec w Deszczu≈≈♪♪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz