Wspomnienia tańca..

88 6 3
                                    

Pov.Ricardo

Te wspomnienie było stare. Ale bardzo wyraziste.

Wracałem wtedy dość późnym wieczorem razem z Gabim do mojego domu ponieważ u mnie nocował. Nagle zaczęła się dość dużą ulewa. Biegliśmy przez ulicę gdzie były same lampy. Nagle. Gabi się zatrzymał i spojrzał w niebo. Pamiętam jego śmiech jak by to było wczoraj.

Chłopak śmiał się w głos i wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałem na niego z nieokreślonym wyrazem twarzy. Wtedy Gabi mi powiedział że po co się gdzie kolwiek śpieszymy. Że lepiej myśleć o tym i teraz. Potem znów zachihotł i zaprosił mnie do tańca.

Było około 23 a my tańczyliśmy na środku chodnika w ulewie śmiejąc się w niebo głosy. Oboje wróciliśmy tego wieczora do domu cali przemoknięci i zmarznięci.

Ten dzień utkwił mi w pamięci wyjątkowo mocno. Był wyrazisty oraz bardzo czuły dla mojej pamięci.

Gdy wszedłem do domu usłyszałem krzyk swojej mamy. Wyjątkowo była w domu. Moi rodzice prowadzili interesy na całą Japonię. Zawsze się cieszyłem gdy przyjezdzała.

Lubiłem spędzać czas razem z swoją mamą. Schowałem paczkę papierosów w głąb kieszeni by mi nie wypadły gdy będę iść.

Gdy wszedłem do salonu zobaczyłem dobrze zbudowana kobietę. Ma naprawdę ładną sylwetkę jak na swój wiek. Płaski brzuch i wcięta talie. Zadbane bląd włosy. Dość długie do łokcia. Były one spięte w wysoki kok. Miała takie same oczy jak ja.. tylko to miałem po rodzicach. W sumie po mamie. Oczy.

- RICCARDO kochanie moje - podeszła do mnie kobieta o mnie przytuliła zaczynając wypytywanie mnie o szkole i reszte rzeczy.

O szkole.. o piłkę.. o naukę gry na fortepianie. O oceny. O przyjaciół. Ogólnie czy se radzę.

Nie radziłem sobie.

Takie życie. Musiałem żyć. Jak bym się zabił zawiódł bym jako syn. A pozatym chce być. Gabim. Jak dożyje tego to będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Wieczór minął nam dość powolnie. Ale tak mogło być. Lubiłem to. Oglądałem z mamą jakąś komedie romantyczna. Gdy ona się skończyła zauważyłem że moja mama śpi. Uśmiechłem się.

Poszedłem do mojego pokoju po jakiś koc i poduszkę. Położyłem poduszkę na kanapie tak samo jak później ułożyłem moją mamę by miała na niej głowę. Przykryłem ja kocem.

- dobranoc mamo..- szeplem prawie bez dźwięcznie by nie obudzić kobiety.

Bylo dość poznio więc postanowiłem że pójdę też spać.. poszedłem powołanie z piżama do łazienki. Nie lubiłem spać w samej bieliznie jak większość osób w moim wieku. Umyłem włosy i wzięłem prysznic. Ubrałem piżamę i ruszyłem szybko do swojej sypialni. Zamkłem drzwi.

Usiadłem na łóżku i chciałem iść spać ale wtedy zaczynała się ta sama walka który pokazywała się co noc.. wojna myśli których nie umiałem określić ani jako pozytywne ani jako negatywne.

Były to głównie myśli o życiu codziennym. Co zrobiłem źle a co dobrze. Co by się stało gdybym zrobił coś inaczej? Czy cały dzień by się potoczył inaczej.

Nigdy nie myślałem intesywnie o życiu.. lub o śmierci. Bo po co? Gdy zaczynały się w mojej głowie kumulować takie myśli odrazu je usuwałem. .

Zasnęłem może około 1 w nocy..? Zawsze tak zasypiałem i mi to nie przeszkadzało.

♪♪≈≈Taniec w Deszczu≈≈♪♪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz