17

57 5 0
                                    

Zrobiłem śniadanie i chwilę później wszyscy już siedzieli przy stole w kuchni i jedli. Ja znów nie jadałem. Powiedziałem że najadłem się wystarczająco w trakcie robienia. Hahaha...

Chyba każdy tak robił co nie? No nie wiem. Przynajmniej ja tak zawsze robiłem jak jadłem. Siedziałem trochę spięty patrząc w blat zamyślony tym co rano zrobiłem. Napięcie w całym pokoju było dosyć ciasne? Mogę tak to opisać.. było po prostu bardzo gęsto i niezręcznie. Każdy siedział w ciszy. Niekiedy Arion starał się coś śmiesznego powiedzieć aby niby rozluźnić sytuację. Było jeszcze gorzej. Wymuszany śmiech przez wszystkich.

Gdy w końcu wszyscy zjedli każdy w sumie poszedł w swoją stronę w mieszkaniu. Ja usiadłem u siebie w pokoju przy swoim fortepianie. Miałem ich dwa w domu. No cóż poradzę. Kto bogatemu zabroni?.

Grałem na fortepianie dość długo ponieważ musiałem uwolnić trochę emocji. Zawsze gdy miałem ich nadmiar to paliłem lub grałem na fortepianie. Teraz robiłem i to i to. No cóż. Takie życie. Patrzyłem to na klawisze na fortepianie a to na nuty. Ciężko było sobie wszystko po układać. Ostatnio się dużo działo.a ja nie wiedziałem czemu to wszystko jest tak trudne.


..........

Siedziałem sam na placu zabaw na huśtawce. Reszta dzieci bawiła się razem ale nikt nie podszedł się zapytać mnie czy chce się bawić z nimi. Chustałem się delikatnie. Rozglądałem się co jakiś czas czy pani Sharp jest w pobliżu. Cały czas się na mnie patrzyła. Mówiła również mi przed wyjściem abym znalazł jakiś przyjaciół. Ja nie miałem ich znajdywać. Pani Sharp była mądra osoba i ja bardzo szanowałem , ale nie rozumiałem dlaczego zawsze mówiła że przyjaźnie w moim wieku są tak ważne. Uważałem że się myli. Ale miałem do niej zaufanie.

Machałem nogami na huśtawce gdy nagle przed moją stopa pojawiła się różowa kulka. Niechcący ja kopnąłem i usłyszałem cichy pisk. Odrazy wstałem z huśtawki nie widząc co się dzieje

- Jezu przepraszam ! Nie chciałem! - zaczęłem spanikowany z łzami w oczach. Wtedy mała różowa kulka podniosła głowę i spojrzała na mnie z uśmiechem ale zarazem łzami w pięknych morskich  oczach. Odrazu zauważyłem że to chłopak. Był mały. I drobny. Jak by nie miał wystarczająco składników pokarmowych. Kuclem przy nim.

- pokaż czoło.. mogło ci się coś stać.- ogarnąłem jego grzywkę i przyjrzałem się jemu czołu - boli bardzo?.. naprawdę przepraszam nie chciałem.- zdjelem rękę w jego czoła.

- n-nic mi ni-e jest. - przyznał jąkając się bardzo - chcesz razem pograć w piłkę?!- nagle ton głosu różowo wlosego chłopaka się zmienił a w jego oczach pojawiły się iskierki.

Przyjrzałem się jemu uważnie nie wiedząc o co mu chodzi. Jestem wychowywany w domu gdzie żadne sporty oprócz golfa i tenisa nie istnieją.

- nie grałem nigdy w piłkę.. nie wiem czy umiem. - przyznałem patrząc w ziemię zmarnowany.

- każdy umie grać w piłkę! Musisz tylko ja kopnąć - chłopak wstał i pokazał jak kopnąć piłkę. Zaśmiał się wesoło nie zważając już na ból głowy.

- no mogę spróbować...- przyznałem ciężko. Nie będąc zachwyconym tym pomysłem. 

Jednak po graniu trochę w piłkę zrozumiałem dlaczego Gabi bo okazało się że chłopak ma tak na imię. Dlaczego Gabi tak był zapatrzony w ten sport.  Było to urocze. Graliśmy tak naprawdę do późna. Kilka dni później okazało się że rodzice moi i Gabiego znają się od dziecka. Czyli w sumie podobało nam się to. Bo mogliśmy się przyjaźnić. A ja z przyjaźnią miałem ciężko.


.........


To były wspomnienia Riccardo za dzidcka jak się poznał z gabim. Powracam kochani

♪♪≈≈Taniec w Deszczu≈≈♪♪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz