Rozdział 3

175 3 0
                                    

Zachorowałam mam kaszel i katar. Źle się czuję. Tego też nie lubię.
- Napisz do Ethana , że dziś masz odwołane korki. - powiedziała moja mama.
Super chociaż nie będę musiała przebywać w jednym pomieszczeniu z tym dupkiem.
Ja: dzisiaj nie przychodź. Jestem chora.
Dupek: za ile mam być ? Kupić ci coś?
Co?
Ja: co ty gadasz ? Nie przychodź. Źle się czuję.
Dupek : Żelki mogą być ?
Chryste!
Ja: spoko loko waleczny chłopczyku.
Nie dostałam odpowiedzi.
-Ethan przychodzi. Podobno.
Mama spojrzałam na mnie szykując lek. Ohyda!
- Coś jest między wami ?
- Tak Mur - Powiedziałam z podłym uśmieszkiem.
- Nie musisz być taka. Poprostu się pytam. Przychodzi do ciebie gdy jesteś chora. Nie uważasz , że może to coś znaczyć?
- Tak. To znaczy , że chce się przed tobą popisać.
Nie odpowiedziała mi a jedynie wcisnęła mi do buzi łyżeczkę na której był jakiś napój. Skrzywiłam się a następnie spojrzałam na moją mamę która wybuchła śmiechem a następnie zaczęła mnie nagrywać. Wdech wydech. Zrzuciłam ją z łóżka z taką mocą , że całą zawartość w buteleczce wylała się na jej włosy. Teraz to za zajęłam pałeczkę i zaczęłam ją nagrywać.
- Będzie  na urodzinki. - powiedziałam.
- Mówił ci ktoś , że jesteś okropna ?
- Aż tak gorzki jest ten syrop , że zaczynasz mnie wyzywać ? -powiedziałam a następnie odłożyłam telefon. Szach mat.
                                           ***
Wstałam z łóżka gdy nagle zobaczyłam chłopaka który trzymaj w ręku całą torbę słodyczy.
Jezu.
- Siemanko. - Powiedział i usiadł obok mnie na łóżku.
- zrobisz mi herbaty ? - Zapytałam zaspana.
Chłopak patrzył na mnie z uniesioną brwią do góry i spojrzał na moje ciało które było okryte kołdrą.
- Nie. Sama sobie zrób.
- Okej. - powiedziałam zanim odkryłam się i wstałam. Ruszyłam do drzwi gdy nagle usłyszałam głos chłopka za sobą.
- Ej , żartowałem. Nigdzie nie idziesz. Zrobię ci.
Niech spada.
- Spadaj. - powiedziałam schodząc po schodach.
- Jesteś chora. Jak się przeziębisz to nie będę z tobą łaził po szpitalach.
- A ty jak bardziej się nabawisz choroby psychicznej też nie będę chodziła z tobą po psychiatrykach. Daj mi spokój. - Powiedziałam zła.
Nie chciał mi zrobić herbaty to niech się zajmie sobą. Czaję , że się nie lubimy i , że nie musi ale niech później się odwali i da mi w spokoju zrobić sobie herbatę.
Poczułam jak moje policzki płoną gdyż niezwykły chłopak o imieniu Ethan złapał mnie za takie i odwrócił tak żebym była za nim.
- Żart sobie robisz ? - spytałam wściekła.
- Nie. Idź na górę. - Powiedział zalewając wodę. Po długim czekaniu w końcu zdecydowałam się pójść bo było cholernie zimno.
- Masz. - powiedział podając mi filiżankę.
- Dzięki.
Chłopak usiadł obok mnie a następnie przykrył się kadrom. Nie zapędzał się ?
- Te koleś wyłaś spod kołdry.
- Wiesz masz tutaj strasznie zimno. Chcesz się przytulić ?
Tak.
- Nie. - powiedziałam odwracając głowę żeby nie mógł zobaczyć mojego uśmiechu. Lepiej odwrócić niż udawać.
- Gdzie masz żelki ? - zapytałam podchodząc do okna. Jak tak bardzo się ,, Martwił '' to pewnie mnie okrzyczy.
- Nie wychodź na balkon. Nie okrzyczę cię bo nie mam zamiaru tracić głosu na twoje wybryki - Powiedział przytulając się do mojego misia którego dostałam w wieku ośmiu lat. Odwróciłam się z przerażeniem żeby dostrzec chłopaka który zasypiał w moim łóżku. Spać razem nie będziemy ale chociaż mogę go zepchnąć jak moją matkę.
Podeszłam do łóżka a następnie z niewielką siłą zepchnęłam chłopka na podłogę, dźwięk spadającego chłopka odrazu postawił mnie w uśmiechu zaczęłam się zastanawiać czy mogę to nagrać ale telefon był na dole więc nie zeszłabym ponieważ by już wstał.
- Jesteś nienormalna. - powiedział wstając jego spojrzenie mówiło wszytko chciał mnie zabić. Widząc to , że idzie w moją stronę zaczęłam biec do łazienki która była obok pokoju rodziców mamy nie było a stary poszedł po mleko. Szybko otworzyłam drzwi jednak chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Moje piersi leżały na jego klatce piersiowej. Patrzyłam mu w oczy z dużym uśmiechem lecz on miał minę jakby miał zaraz wyjąć nóż i wbić mi go w brzuch jednak się upewniłam , że nie ma noża Leńcz do przywrócenia spojrzenia na oczy bruneta przywołał mnie jego głos :
- Tutaj mam oczy. - Powiedział z lekkim uśmiechem a ja otworzyłam szerzej oczy.               I D I O T A.
- Em.. - Chciałam dokończyć lecz przerwał mi twardy ton.
- Nie sądzisz , że za szybko ? - Na te słowa wyrwałam swoją rękę z jego ucisku. Zamachnęłam się i spoliczkowałam Ethana Gre'a Jonsona.
- Mocną masz rękę. Tak przy okazji zapomniałem ci powiedzieć. Zapisałem się do twojej szkoły.
CHOLERA !!!!!
- Chyba żart se robisz co nie ? - Mówiłam złamana.
- Nie. Będę Cię pilnował. Będę iść za tobą nawet do kibla.
- Nie za wcześnie ? Typku - Zaczęłam spokojnym głosem - Nadal cię nie lubię chamie ! - Teraz wykrzyczałam.
Taka prawda ! Zachowywaliśmy się jak para a jesteśmy wrogami.
- A ja ciebie troszkę polubiłem . - odpowiedział puszczając mi oczko.
Czekaj co?
- Chwila co?
- Nic. Mam nadzieję , że ty też chociaż trochę mnie lubisz.
I wtedy nie wiedziałam co stanie się następnego dnia.. wyjdą tajemnice.

The worst liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz