Rozdział 4

152 3 0
                                    

Tydzień zaczęłam nawet spokojnie gdyż miałam spokój w szkole. Mam ferie. Z Ethan'em nie odzywałam się przez dwa tygodnie co w sumie mi pasowało. Położyłam się na łóżku z myślą , że może zasnę lecz z snu obudził mnie wibrujący telefon.
Nieznajomy : dziś o 15.30 w parku.
Ja: kim jesteś ?
Nie dostałam odpowiedzi.
Była 14.15 więc postanowiłam wstać i się ubrać. Ubrałam dość luźne spodnie i czarną koszulkę. Ogarnęłam włosy i ruszyłam do wyjścia.
- Gdzie idziesz ? - Zapytała moja mama.
Szlag.
- Idę na spacer. Wrócę za niedługo. - Powiedziałam kłamiąc. Mama chciała coś jeszcze powiedzieć ale nie dałam jej dokończyć ponieważ wyszłam z budynku. Odrazu skierowałam się do parku gdzie miałam czekać na nieznajomego. Usiadłam na ławce niecierpliwie czekając. Mój telefon zawibrował więc go wyjęłam gdy zobaczyłam wiadomość zamarłam.
Nieznajomy: Dziękuję, że wyszłaś teraz mam lepszy dostęp do twojej matki.
Cholera!
Szybko wstałam z ławki i biegiem ruszyłam w stronę domu. Pod domem stał jakiś czarny samochód więc szybko go obejrzałam  z myślą , że ktoś sobie robi żarty lecz nikogo nie widziałam. Szybkim ruchem weszłam na klatkę schodową żeby zobaczyć , że drzwi są zamknięte na klucz. Szczęście , że mama zawsze miała dodatkowe klucze pod doniczką która stała obok drzwi. Otworzyłam drzwi a następnie wzięłam wziąłem doniczkę z klatki żeby szybkim ruchem rozbić ją na głowie mężczyzny który miał czarna maskę i był przy mojej matce która była związana. Zamachnęłam się i sprawiłam , że mężczyzna upadł na podłogę. Spojrzałam na przerażona mamę która powoli się odwiązała.
Do co kur...
- Co ty tu robisz ?! - Zapytała gdyby nigdy nic. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- Nie wiem może.. ratuje ci dupę ?  Kim on jest?- Zapytałam podchodząc do leżącego chłopaka widziałam jak moja matka zamyka oczy i kładzie palce na czoło.
Nie wierzę.
Mężczyzna którego walnęłam doniczką to mój profesor.. mój profesor do mnie pisał żeby mnie odciągnąć od mamy. Patrzyłam na mamę która się śmiała a ja w pewnym momencie zrozumiałam co mieli zamiar robić. Moje policzki zrobiły się odrazu czerwone , gdy spojrzałam na faceta który leżał nie przytomny na podłodze w moim salonie odrazu zaczęło mi się robić żal. Przerwałam im w robieniu mi rodzeństwa.
-To może ja wyjdę.. - Pokazałam palcem na moją mamę a później na profesora. Wyszłam z mieszkania z bardzo widocznym rozbawieniem. Wzięłam telefon do ręki a następnie wybrałam numer Ethana.
Odebrał odrazu.
- Em.. - Zaczęłam. - Hej nie przeszkadzam ?
- Przeszkadzasz bardzo, a co ?
- Bo muszę gdzieś iść a nikt nie może mnie przyjąć. - powiedziałam.
- No i co mam cię przyjąć do domu ? Słuchaj wiem , że jestem ładny ale jestem za młody na bycie ojcem.
Kretyn.
- Jezu dobra. Wal się. - Powiedziałam zanim się rozłączyłam. Oczywiście nie mogło zabraknąć ponownego dzwonienia. Odrzucone, kolejne odrzucone , następnie odebrane.
- Czego ? - powiedziałam wychodząc z kamienicy.
- Główna psiego. Gdzie jesteś a po ciebie przyjadę.
- Przyjedź pod adres.. - zaczęłam zastanawiając się. - pod adres : Mam cię w dupie poradzę sobie sama.
Rozłączyłam się.
Oczyścić kolejne dzwonienie.
- Jak jeszcze raz zadzw.. - mówiłam lecz nie dał mi dokończyć.
- Jak zaraz mi nie powiesz gdzie jesteś to przysięgam , że przyjadę po ciebie i nie wyjdziesz z samochodu żywa.
Motyle w brzuchu witają.
-Czyli.. mam ci powiedzieć gdzie jestem tak?
- Dokładnie.
- Ups... - Zaczęłam mówić jakby coś przerywało połączenie. - C-coś p-przerywa.
Rozłączyłam się.
Obejrzałam się za siebie gdy szybko jadący samochód niemal mnie nie potrącił.
- Jak jeździsz dzbanie? - powiedziałam gdy zaczął mi wibrować telefon : Kretyn.
- Czego ?
- Oj.. Uważaj na takich dzbanów mógł by Cię potrącić. Ale nie martw się. Zaraz go znajdę. - Powiedział a ja otworzyłam szerzej oczy gdy widziałam czarne Ferrari jadące za samochodem.
- Czekaj. Co ty robisz ? - Powiedziałam  przestraszona.
- Czekaj , tylko skopie my dupę.
-Chodź tu! Nie będziesz się z nim lał ! Powaliło cię? - Zaczęłam wkurzona. Miałam ochotę podejść do bruneta i go spoliczkować.
- Czyli go bronisz to tym bardziej mu skopie dupę.
Wtedy motyle w brzuchu utworzyły nową erę.
Szybkim ruchem rozłączyłam połączenie i schowałam telefon do kieszeni. Czy to możliwe , że Ethan był zazdrosny ? Jej to niemożliwe. Albo możliwe. Usiadłam na ławce w parku w którym byłam ledwie piętnaście minut temu. Zobaczyłam na Ethan i jego auto jadą w moim kierunku. Ethan miał rozwalona brew.
- Powaliło Cię ?! - Krzyknęłam.
Miałam ochotę rozwalić mu drugą brew może wtedy był by mądrzejszy.
- Nie. Wsiadaj.
Wsiadłam
-Co ci do cholery przyszło do tego pustego łba żeby ganiać się za typem który jeździł za szybko. Nie rozumiesz , że mogłeś sobie krzywdę zrobić ?! - Wykrzyczałam na cały głos. On jedyne kiwną głową.
- Gdzie jedziemy ? - Zapytałam ale nie dostałam odpowiedzi.
Świetnie obraził się.
Nie odzywałam się bo czekałam na jego krok lecz on nie chciał a ja wręcz przeciwnie.
- Jak mogłeś się obrazić ? To ja powinnam ale tego nie zrobiłam. To dziecinne wiesz ?
Chwilę czekałam na odpowiedź.
- Wiesz czemu za nim pojechałem? Bo to szef mafii. Chciał Cię zabić. Wiesz zamknij się i ciesz się , że uratowałem ci dupę bo drugi raz mnie nie będzie tak blisko. - Powiedział groźnie a ja osłupiałam.
Uratował mnie.
Chciał mnie zabić
Wpakował się w kłopoty.
- Ile mu jesteś winien ? - Zapytałam patrząc za szybę.
- dziewiętnaście tysięcy. Dziesięć już spłaciłem.
Chryste.
- Załatwię ci piętnaście. - Powiedziałam gdy on zatrzymał samochód. Gdyby nie pasy leżałabym z mordą w szpitalu.
Spojrzałam na niego zaciskając zęby. Kretyn nie masz za grosz szacunku.
- Jesteś normalna ? - Zapytał patrząc na mnie.
- Zadaje się z tobą więc nie.
- Czy ty jesteś normalna ?! - Powiedział krzycząc.
O co mu znów chodzi ?!
- Boże. Chce ci pomóc a ty sprawiasz , że mogłabym wyładowywać w szpitalu gdyby nie cholerne psy ! - Mówiłam wkurzając się.
Nie można normalnie ,lekko zahamować ?
- Przepraszam.. - wyszeptał wzdychając.
Nie patrzyłam na niego bo bym się popłakała nie lubiłam takich rozmów a zwłaszcza gdy gadam z chłopakiem.
- Dam cię pieniądze i nie chce cię nigdy więcej widzieć.
Ale wtedy nie wiedziałam , że to co mówię nie jest prawdziwe wręcz chciałam mieć go obok chciałam się do niego przytulać czy go całować. Chciałam żeby był mój.

The worst liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz