Rozdział 10

98 2 3
                                    

Raczej szczęśliwa nie byłam po prostu nie byłam. Leo dawaj mi do zrozumienia , że nie jestem ważna. Porównywał mnie do innych. I w tym problem bo ja się na to nabierałam. Wmawiałam sobie ,, jeszcze jeden dzień bez jedzenia nie zaszkodzi a jadnak zaszkodziło  '' z tego wszystkiego zrobił się jeden wielki kłopot. Kłopot o nazwie szpital. Tydzień próbowałam. Nic. Musiałam zdać sobie sprawę , że to nie ja tutaj wybieram moją wagę czy figurę. I chociaż marzę żeby ją zmienić muszę się do niej przekonać. Nie mogę wierzyć w słowa ,, może schudnij ''czy ,, zobacz jaka ta dziewczyna ma figurę a zobacz jaką ty masz '' przez ten cały syf w moim życiu kompletnie zapomniałam o moich problemach czy znajomych. Co prawda teraz najbliżej byłam z Julią , chociaż tęskniłam za Susi. Ona miała swoje życie. Joe ciągle starał się mnie pocieszać. Bo tak naprawdę prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko. Leżałam na łóżku szpitalnym a Joe i Julia siedzieli obok mnie. Lekarze znali mnie na pamięć. Co tydzień tutaj przyjeżdżam karetką. W między czasie gdy ja leżę Leo jest w pracy o nazwie nowa dziewczyna. Dałam mu drugą szansę i żałuję. Żałuję , że poznałam tych ludzi. Żałuję po prostu żałuję.
- Zjedz coś. - Powiedział Joe a ja od razu zaczęłam robić się czerwona. Było mi słabo.
Pokręciłam głową w odpowiedzi. Nie chciałam.,
- jedz bo jak ci wepchnę te łyżkę do buzi to wyjdzie ci dupą.
Zaśmiałam się.
Kochałam ich pocieszenie ale nie. Nie mogłam się poddać. Nie mogłam.
Znów pokręciłam głową.
Podniosłam mój telefon i w tym samym momencie odebrałam policzenie od Leo.
- Gdzie ty do cholery jesteś ?! - Krzyknął.
- W szpitalu.
- Boże , przestań być taką głupią atencjuszką. - Powiedział a na moich policzkach pojawiły się łzy.
- J- Ja przepraszam , ale nie wyjść nie jadłam od dwóch tygodni. - Powiedziałam z płaczem.
- A schud.. - Powiedział ale Julia nie dała mi dokończyć.
- Słuchaj parszywy kretynie, jeszcze raz się dowiem , że Sophii przez ciebie nie je i znów wylądowała w szpitalu a ty będziesz jej mówił tylko czy schudła to będziesz mógł szykować grub. - Powiedziała tak groźnie , że czułam jak Leo jest wkurzony. Nikt nie mógł mu tak powiedzieć. A jednak.
- Powiedz Sophii , że jej przyjaciółeczka Susi zaraz u mnie będzie. Więc niech nie przychodzi.
Moje oczy. Moje usta. Moje wszystko było w takich szoku. Susi.. i Leo.. nie.. to nie prawda , prawda ? Nie. Proszę. Poczułam jak ktoś kładzie ręce na moje policzki i był to nikt inny Ethan. Co on do cholery tutaj robił ?!
Julia dalej gadała z Leo a ja patrzyłam jak chłopak siedzi obok mnie. Miał wyrzuty sumienia ?
-Co ty tutaj robisz ?!
Spojrzał się na mnie.
- Sophii , proszę .. porozmawiaj ze mną. Wytłumaczę ci to.
Spuściłam głowę . Oczywiście , że chciałam z nim rozmawiać.
Poprosiłam aby Julia i Joe wyszli a ja zostałam sama z Ethanem.
- Posłuchaj.. ja wiem jestem głupi , toksyczny , okropny i po prostu najgorszy . Ale zrozum proszę , że ta idiotka nic dla mnie nie znaczy. Jesteś jedyną kobietą która przewróciła mi w głowie i wiem , że wczoraj mówiłem bardzo dużo naprawdę ale proszę. Proszę o jedno. Wybacz mi. Błagam. Sophii proszę. Nie mówiłem ci tego ale jak nie pojawiłabyś się w moim życiu w tedy w klubie prawdopodobnie bym przedawkował. Więc błagam. Proszę. Ostatnia szansa.
Płakałam. To co mówił było piękne a za razem okropne. Nie wyobrażam sobie żeby przedawkował. A ja ? Ja zatrzymałam jego problemy. Teraz to on chciał zatrzymać moje. Chociaż obiecałam sobie.
- Ethan.. dlaczego ? Dlaczego mogłeś przedawkować.? - Spytałam płacząc. Nie chciałam żeby to zrobił. Nie mógł. Chociaż zranił cholernie to był w moim życiu i nie miałam odwagi go wypuścić. Przeprosił. Chociaż wiem , że każda dziewczyna by nie wybaczyła. Ja właśnie wybaczyłam. Ale to mały sekrecik.
- Przykro mi , Sophii takie życie. Nikt nie jest idealny. I każdy ma problemy. I nie wiem od kiedy ale moje problemy zniknęły gdy widzę Cię uśmiechniętą. Kocham cię ,dobra ?
Pokręciłam głową z rozbestwieniem. Tak właśnie z nim było. Najpierw płacz a później śmiech. Chciałam mu wybaczyć. Ale nie będę z nim. Niech się biedny pomęczy.
- Dobrze , wybaczę ale nasza relacja nie będzie jak w tedy w samochodzie.
- Ale ja nie chcę tej relacji która była kiedyś. Chce przyjaźni. Przepraszam ale to się nie uda. Po za tym mam dziewczynę. Katie. - Powiedział a mnie coś zabolało. Kochał mnie a nie chciał relacji ? Miał ją. Czyli była ważniejsza. I dla niego to się nie liczyło. To co czułam. Dla niego liczyła się ona. Ona.
Pokiwałam głową na znak , że zrozumiałam, chociaż wcale nie chciałam. Nie chciałam rozumieć. Chciałam się zapaść. Czyli to nasz koniec ? Czyli ta historia się kończy ?
- Czyli.. wszystko co nas spotkało to koniec ? - Zapytałam.
Pokiwał głową.
Nie odpowiedział czyli to koniec naszej historii.
- Ale będziemy się widywać na korkach.
Ale ja tego nie chciałam nie chciałam tych cholernych korków. To one mnie w to wpędziły. To on. To ja. To moja wina ? Albo jego ? Nie , to nie była nikogo wina. Zbyt bardzo pragnęłam miłości której nie dostałam od rodziców , że wlazłam w jakieś bagno i nie umilałam odpuścić. On sobie mnie darował a ja nadal czułam coś co mogłabym nazwać miłością. Do końca nie wiedziałam co to miłość no przecież nigdy jej nie dostałam.
Jedna minuta w ciszy.
Druga minuta w ciszy
Trzecia minuta w ciszy
Wyszedł.
Wyszedł a ja nie wiedziałam czy kiedykolwiek jeszcze go zobaczę. Chciałam i nie chciałam. Boże dlaczego ja ? Dlaczego ona ciągle musi mi kogoś zabierać. A Leo ? I Susi ? Oni ? Razem ? Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi. Ale najważniejsze pytanie czy to był koniec mojego i Ethana ? Czy może uda się ? Chciałam żeby się udało j nie zaprzeczę , że nie. Nie ważne czy był moim wrogiem czy moją bratnią duszą. Chciałam jego bo przecież był tak bardzo uzależniający jak narkotyk którego mogłam zażywać codziennie.

The worst liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz