Rozdział 5

146 3 1
                                    

Moje urodziny. Nienawidzę tego święta gdybym mogła usunąć jakieś święto właśnie by były moje urodziny. Usiadłam na łóżku i weszłam na ig by zobaczyć relacje i moje cringowe zdjęcia. Ferie się skończyły więc musiałam za chwilę się zbierać. Szczerze mam dość. Szkoła, obowiązki, tragedia.
Zobaczyłam na telefonie , że za niedługo powinnam wychodzić więc szybkim ruchem poszłam ubrać buty i kurtkę. Oczywiście po drodze oblało mnie auto i autobus mi się spóźnił. Ale zdążyłam. Wchodziłam do szkoły gdy zobaczyłam , że użytkownik: Ethan_twój dodał post i oznaczył mnie. Boże. Nie wierzę. Dodał post gdzie przytuliłam się do niego a gdy przeczytałam opis zmarłam na śmierć: Mój skarb ma dziś urodziny. Kocham cię. Zabije gnoja.
Ja : Powaliło cię ?!
Kretyn : Nie. Twoja koleżanka się do mnie przystawia więc powiedziałem , że jesteśmy razem.
Widać , że kretyn.
Ja: Ale musiałeś dodać posta !? Moja matka może to zobaczyć.
Kretyn : To dobrze. Będzie wiedziała co robimy gdy zostajesz sama w domu.
Nie wierzę. Poprostu nie wierzę.
Nie odpisałam. To było tak idiotyczne. Każdy zatrzymywał się na korytarzu i składał mi życzenia. W końcu przyszła kolej na moje kochane dziewczyny : Susi , Linda , Cindy i Julia.
- Boże , kochanie wszystkiego najlepszego. - Powiedziała Julia. - Widziałam posta Ethana. Będziesz się tłumaczyć.
Zaśmiałam się szczerze. Nie miałam z Julią najlepszego kontaktu ale mogłam na niej polegać. Wiedziałam , że mogę do niej w każdy dzień napisać a ona w sekundę mi odpisze i to w niej kochałam.
Każda już złożyła mi życzenia. Widać , że były szczere. Kochałam je bardzo. Dzwonek no i teraz kłopot. Matma.
Weszłam do sali a gdy profesor mnie zobaczył odrazu się spiął i to kocham manipulacje.
- Dziś sobie kogoś przepytamy.
Spróbuj tylko mnie a wyda się wszystko.
-Sophi jest dzisiaj ?
No i się wyda.
- Pani profesorze. - Podniosłam rękę do góry - Są dziś moje urodziny.
Profesor się uśmiechnął, wygrałam.
- Dobrze. A mogę cię na chwilę prosić ? - Zapytał.
Upsi..
Przytaknęłam a następnie ruszyłam za nic poza salę.
- Sophii wiem , że widziała to wszytko i twoja mam prosiła żebym ci powiedział prezent urodzinowy dla ciebie od nas.
Boje się..
popatrzyłam na niego a on się lekko uśmiechnął
- Sophii twoja mam jest w ciąży ze mną.
O kur..
- Słucham !? - Wykrzyczałam z łzami w oczach.
To nie były łzy szczęścia. A raczej smutku. Boże. Nie będę mogła spać w nocy Brzeźnie bachora.
- Z-z panem ? Przeprowadzi się pan do nas ?
- Tak. - powiedział i to wystarczyło żebym wybuchnęła płaczem. Nie wiem czemu płakałam. Profesor wytarł łzę z mojego policzka. Jeju.
- Mogę czas dla siebie muszę ochłonąć. Proszę za chwilę wrócę.
Odpowiedział szybkie : Tak i poszedł do sali.
Nie mogłam oddychać. Nie mogłam uwierzyć. Był to najgorszy ale też najlepszy prezent w życiu. Płakałam z szczęścia bo moja mam znalazła sobie faceta ale mojego profesora ?! Może trochę przystojny był ale żeby mieć z nim dziecko ?
Usiadłam na ławce na przeciwko sali gdzie profesor prowadził lekcje. Wdech i wydech. Proszę wdech i wydech. Gdy się uspokoiłam weszłam do sali gdy wszyscy na mnie spojrzeli. Czułam się dziwnie tak jakby cały świat już wiedział. No cóż. Życie. Usiadłam w ławce obok Lindy która patrzyła się na mnie jak na kretynkę która właśnie się dowiedziała , że jej profesor będzie miał dziecko z moją matką. A no tak bo to prawda.
Profesor skończył lekcje a ja mogłam chociaż chwilę odpocząć. Usiadłam na ławce na której byłam zaledwie pięć minut temu. Oswojenie się z rzeczywistością było gorsze a wręcz było najgorsze. Popatrzyłam na laskę której tak bardzo nienawidzę zabrała mi wszystkich. A tak naprawdę tylko mojego byłego. Ale kiedyś znaczył dla mnie wszystko. Skupiłam wzrok na niej gdy całowała się z Leo który właśnie macał ją po dupie. Obróciła się  w moją stronę z spojrzeniem tak jakby miała jej zazdrościć. Ale czego mam zazdrościć , że mój były obmacuje jej dupę? Az powstrzymuje łzy. Oho i uczę w moją stronę.
- Siema Leo cudnie całuję a wogule widziałam post twojego chłopaka. Długo się spotykacie ? - powiedziała z złośliwym uśmiechem.
- Zbyt długo by siedzieć , że prędzej sobie wbije nożyczki w oko niż Ethan się z tobą umówi.
Szach mat.
- Cóż zakład ?
- Zakład o to czy mój chłopak będzie z tobą ? Nie bo ja nie jestem puszczalska i nie lecę na fronty. - Powiedziałam wstając. Widziałam jej spojrzenie, mówiło wszystko. Odeszłam kilka kroków od niej ale ona posądziła tuż za mną chciałam się odwrócić i jej coś powiedzieć ale w tym samym momencie poczułam ból. Bardzo duży ból. Spojrzałam na nią była zaszokowana. Spojrzałam na podłogę która była coraz mocniej zakrwawiona. Cholerna kretynka. Moje palce były  coraz mocniej czerwone. Płakałam tak bardzo bolało. Nos była cały w krwi a ja nie mogłam się ruszyć. Zapach krwi roznosił się intensywnie po szkole dlatego też każdy zebrał się wokół mnie i Katie. Wszyscy to nagrywali wraz z Katie już nie była przerażona a bardziej zadowolona. W końcu wzięłam wdech i wydech chciałam się odwrócić żeby zetrzeć krew lecz poczułam na moim ramieniu rękę szybkim ruchem się odwróciłam i tym razem rolę się odwróciły. Zamachnęłam się tak mocno , że w sekundę blondynka miała czerwone oko. Oko za oko ząb za ząb.
I świetnie profesor przyszedł.
- Co tu się do cholery wyprawia ?! - Krzyknął a ja stałam jak słup tylko w przeciwieństwie do idiotki nie byłam płaska.
Zawibrował mi telefon więc go wyjęłam.
Kretyn : pięć minut i jestem dojadę ją
Spojrzałam na Katie która najwidoczniej zdawała się być zadowolona. Szczerze też nie żałowałam. Poszłyśmy do gabinetu profesora. A gdy  tą wredna jędza kłamała prosto w twórz ojca mojego rodzeństwa chciało mi się śmiać. Chciałam się już zasnąć lecz do gabinetu wszedł Ethan. W właśnie cholernie osobie.
- Dzień dobry. Chciałbym zabra.. - Powiedział lecz Katie nie dała mu dokończyć.
- Mnie ! Zabiera mnie więc już pójdę przecież i tak to nie ja zaczęłam. - powiedziała z lekkim głosem.
Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam tak głośno śmiechem , że spadłam z krzesła.
- Boże z czego się śmiejesz , kretynko ? - Powiedziała gdy przybliżyła się do Ethana była tak blisko żeby go pocałować a mnie puszczały nerwy. Idiotka myśli , że każdy chłopak będzie jej?
Jednak Ethan się odsunął co sprawiło , że poleciała jak pijana na podłogę. Teraz nikt nie wytrzymał i ja , profesor i Ethana tak głośno wybuchaliśmy , że idiotka zaczęła płakać.
- Ofiarę z sobie robisz ? Płacz nic nie da a Ethana przyszedł do mnie. Panie profesorze mogę już iść ?
- Tak. - Usłyszałam. usłyszałam też : Dziękuję. Obróciłam się w stronę Katie która miał zamiar wychodzić lecz profesor jej nie pozwolił. Wyszłam dziwi z brunetem gdy on powiedział.
- czemu cię uderzyła ?
Nie odpowiedziałam.
- Pytam o coś. - Powiedział już groźniejszym głosem.
- Bo.. ona widziała ten post i chciała się do ciebie przystawić więc powiedziałam , że prędzej sobie wbijesz nożyczki w oko niż z nią będziesz i mówiłam , że jest puszczalska bo chciała zakład czy uda się jej ciebie wyrwać. - Powiedziałam trzymając chusteczkę przy nosie co prawda przestała lecieć lecz i tak chciałam mieć pewność.
Ethan widząc to zabrał mi chusteczkę a następnie wyrzucił. Przyciągnął mnie do siebie żeby następnym ruchem położyć jego półeczek na moich włosach.
I wtedy już wiedziałam, wiedziałam jedno uzależniłam się.

The worst liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz