Miłość. Miłość to uczucie od którego nie da się uciec. To uczucie jest bolesne ale także radosne. W moim przypadku jest to bolesne. Chciałam uciec. Chciałam tak bardzo chciałam mieć go przy sobie. Marzę żeby go zobaczyć. A no tak. Zobaczyłam go ale nie na żywo. Zobaczyłam go na instagramie Katie jak się całują w mojej ulubionej kawiarni. Zbyt bolało. Zbyt. Nie chciałam wiedzieć czym jest to uczucie ale pragnęłam go poczuć. Pragnęłam mieć to uczucie w sercu. Lecz jedna igła pozwoliła ,żeby to uczucie wylewało się powoli. Niby ta igła była mała i dopiero się rodziła ale tak mocno zraniła serce.
- Dobra opowiadaj.- Zagadała Julia.
A no tak. Westchnęłam.
- Spotkałam Katie. Uderzyła sama siebie a Ethana pojechał do niej do szpitala nawet nie zabrał mnie ze sobą. Musiłam wezwać ubiera a gdy dojechałam na miejsce , całowali się. - Powiedziałam pijąc kolejnego shota. - Poproszę jeszcze jednego.
- Nie. Tobie już dziękujemy.jedziemy do domu.
- Nie chce wiesz co jest najgorsze ?! , że mam z nim cholerne korki ! Nie chce go już w moim życiu.Zrozumiała. Miałam wyrzuty sumienia , przecież to nie jej wina. Tylko moja. To ja zawiniłam. Prawda ?
- Sophii ,proszę ,błagam - Usłyszałam ale byłam ledwo przytomna. Właśnie to było moim celem jeszcze tylko pójść do toalety i po problemie. Tak właśnie zrobiłam.
- Muszę iść do toalety.- Powiedziałam schodząc z wysokiego krzesła. Westchnęła.
- Okej ale szybko.
W drodze do nieba zatrzymał mnie głos i ręce. Ręce na tyłku. Nie. Proszę.
Obróciłam się. Wiedział , że byłam ledwo przytomna.
- Słońce , ile masz lat - Zapytał z rozbawieniem.
- Tyle ile twoja stara. - Odpowiedziałam uśmiechając się. Nawet w cholernie ciężkim stanie potrafiłam utrzymać się przy życiu.
- Nagrabiłaś sobie - powiedział groźnie. Z mojego tyłka przeniósł ręce na nadgarstek. Szybkim ruchem szedł ze mną do kabiny a ja próbowałam krzyczeć. Wiedziałam co to znaczy. Byłam zbyt pijana , żeby się bronić. Upadłam. Upadłam na podłogę. Słyszałam czyjś głos żeby mnie zostawił. I coś tam ale nie pamiętam. Miałam szansę na przeżycie, ponieważ nie brałam tabletek.***
Obudziło mnie światło w suficie, nie do końca widzialm gdzie się znajduje, może w niebie ?
To nie czas na żarty debilu. Ah jestem miła jak zawsze. Powoli wstając nie rozumiałam gdzie jestem. Nie poznawałam tego miejsca. I wtedy zobaczyłam go.. nie , nie Ethana. Ale tego faceta z wczoraj.
- Jak się spało ? - Powiedział z uśmiechem najwidoczniej ciesząc się z mojej miny.
Wstałam z łóżka żeby wyjść ale w tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Przestraszyłam się bo co jeśli nasłał kolegów ?
Leo. To był Leo. Jezu cieszyłam się na jego widok. Co prawda nie byliśmy razem ale został tak samo jak ja zdradzony.
- Co ona tu robi ? , przecież miała być Katie.
- A to nie ona ?
- Katie ma blond włosy - Odpowiedział uderzając go w głowę i się śmiejąc.
- Em.. o co chodzi ? - Zapytałam podchodząc bliżej Leo.
- Słonko , posłuchaj pójdziesz ze mną odwiąże cię albo pójdziesz do mnie , Nikomu nie powiesz co się stało , dobra ?
Pokiwałam głową. Starszy facet dał mi spodnie , dresowe.
- Dziękuję - powiedziałam cicho.
Leo się uśmiechnął i starszy facet też. Poszłam na dół ubrać buty a Leo cierpliwe za mną czekał. Wstałam dając mu znak , że jestem całkowicie gotowa.
Kiwnął głową do drzwi więc za nie wyszłam od razu wsiadając do auta.
- Sophii , co chciałaś zrobić tamtej nocy ? - powiedział a we mnie zaczęło pojawiać się tysiąc emocji.
Nie odpowiedziałam. Czyli dałam mu tylko znak , że chciałam zrobić coś czego pewnie bym żałowała.
- Posłuchaj. Przepraszam. Katie była cholernie manipulacyjna. Wiem , że ty też cierpisz. Ale może uda się nam skończyć to co oni zaczęli ?
Podniosłam głowę. Czy on właśnie chciał się mnie zapytać..
- Leo. Wiem , że też przeżywasz ale widziałeś jaka ona jest prawda ?
- tak
- No właśnie i o to chodzi wiedziałeś , że jak sobie kogoś poznam to zabierze mi go. Tak samo było z tobą. Chciałam a wręcz marzyłam by z tobą być ale ty zostawiłeś mnie jak śmiecia. Dla niej..
kiwnął głową
- Spróbujmy. Proszę.
- Ostatnia szansa.
Uśmiechnął się.
- Do mnie czy do ciebie ?
- Nie chce. Chce po prostu do domu - odparłam.
- Dobrze.
Jechaliśmy w dość dużej ciszy jednak było niezręcznie gdy dałam mu ostatnią szansę a tak naprawdę nie chciałam jej dać ? Miałam zasadę ale zlałam ją znów.
- Dzięki.
Wysiadłam.
Wreszcie w domu. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu gdy na blacie leżał tort z napisem
Dziękuję za drugą szansę
Wiedział. Wiedział , że mu ją dam.
Uśmiałam się. Miły. Wiedział , że kocham torty. Czekoladowe.
Mój nastrój zepsuł chłopak w moim pokoju siedzący na łóżku.
- I , że to ja jestem szybki , tak ? -Zapytał.
- Tak.
- To był ten twój Leo ? Długo się z nim spotykasz ? Wybaczyłaś mu ?
- Nie bądź taki święty , całowałeś ją ! Na moich cholernych oczach ! Trzymałeś ją ! Do cholery chociaż wiedziałeś , że to zawsze ja byłam tą gorsza ! Wiedziałeś jaką mam sytuację , wiedzieli jakie mam uda a bezczelnie stałeś i patrzyłeś jak moje oczy łzawią , prawda ?
Nie otrzymałam odpowiedzi.
- Pojechałeś do niej wiedziałaś , że jej nie lubiłam.
- Boże przestań ! Dobra dam ci spokuj ! Nic to dla mnie nie znaczyło ! Nic ! Byłaś zakładem cholernym zakładem ! A te nasze pocałunki ? Tragedia ! Widziałaś się w lustrze ? Najwidoczniej nie ! Więc przestań się mazać jakbyś była jedyną dziewczyną która ma źle. Wiesz jakie problemy ma Katie ?! Jej rodzice się kłócą ciągle
- wyjdź - powiedziałam zapłakana. - I nigdy nie wracaj.
- Sophii ja nie chciałem to było w nerwach. - Powiedział podchodząc bliżej. Chciał mnie przytulić ale odepchnęłam go.
- Czyli teraz się nie znamy tak ?
- Tak.
Wyszedł.
Nie śmiałam pojęcia jak potoczy się moje życie. Ale wiem , że jak uda mi się to będę szczęśliwa.

CZYTASZ
The worst lies
Romantizm17- letnia Sophia Walker idzie z swoją najlepszą przyjaciółką do sławnego klubu żeby odreagować problemy w szkole jednak w klubie znajduje znienawidzonego chłopaka który ma jej pomóc w nauce ale zawsze coś w zamian ona ma w zamian za to pomoc mu si...