Podwójna porcja

15 4 3
                                    


Obudziłam się później niż zwykle. Zegarek ustawiony na szafce nocnej wskazywał godzinę jedenastą. Przeciągnęłam się i przekręciłam na bok. Materac, na którym spałam był tak wygodny, że mogłabym na nim leżeć do końca życia. Sięgnęłam po telefon. Nieodebrane połączenie od mamy, wiadomość od Leona, dwie od Susan. Przeszło mi przez myśl, że mogłabym zmienić numer. Odciąć się od przeszłości grubą kreską, raz na zawsze zerwać kontakt z rodziną i przyjaciółmi, którzy nie zasługiwali nawet na miano znajomych. Natychmiast odgoniłam ten pomysł. Mama by mi tego nie wybaczyła. Sama bym sobie tego nie wybaczyła.

Wzięłam ciepły prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Wyglądałam zwyczajnie, ale w tym miejscu nie miałam się dla kogo stroić. Tia w ogóle się nie malowała, Adam traktował mnie jak młodszą siostrę, a pies Davida łasił się do każdego – niezależnie od wyglądu, pozycji społecznej i statusu materialnego. Zeszłam na dół, czując przemożną potrzebę wypicia mocnej kawy. Na kuchennym blacie stał pokaźnej wielkości ekspres. Miałam nadzieję, że Tia jest w domu – pod jej nieobecność nie odważyłabym się włączyć tego urządzenia.

– Jest tu ktoś? – zawołałam, siadając na stołku barowym przy wyspie kuchennej.

– Tia poszła biegać. Wzięła ze sobą Pirata – powiedział Adam, wchodząc przez okno balkonowe do salonu. – Dobrze spałaś?

– Jak zabita. Łóżko w pokoju gościnnym zasługuje na miano najwygodniejszego łóżka na świecie. Pierwszy raz od dawna nie bolą mnie plecy.

Przyglądałam się Adamowi dochodząc do wniosku, że nie ma w sobie nic z typowej gwiazdy rocka. W szarym dresie i białej koszulce, z jasnymi włosami upiętymi w kok, wyglądał zaskakująco zwyczajnie. Nie stracił swojego uroku osobistego, pozostając nieziemsko przystojnym, jednak gdybym spotkała go na ulicy, nigdy nie utorzsamiłabym go z gitarzystą znanego zespołu.

– Przemyślałaś moją propozycję? – zapytał, włączając ekspres. – Kawy?

– Z mlekiem – odpowiedziałam, kładąc łokcie na blacie. – Nie miałam na to zbyt wiele czasu. Zasnęłam w chwili, kiedy moja głowa zetknęła się z poduszką.

– Rozumiem – odpowiedział, kiwając głową. Nie widziałam jego twarzy, stał odwrócony plecami, ale domyślałam się co się na niej maluje. – Nie ma Tii, możemy szczerze porozmawiać. Źle to zabrzmiało – zreflektował się po chwili. – Przy niej też możemy szczerze rozmawiać.

– Rozumiem o co ci chodzi.

Postawił przede mną filiżankę z kawą i usiadł naprzeciwko.

– Nie zaproponuję ci śniadania, lodówka świeci pustkami. Zrobiłem już zamówienie w sklepie internetowym, kurier powinien być za około godzinę.

– I bez tego czuję, że nadużywam waszej gościnności – odpowiedziałam, zgodnie z prawdą. – Wciąż czuję w żołądku kurczaka z wczoraj. Nie jestem głodna.

– Tia od rana skarży się na brak jedzenia. Z pewnością zajrzy do lokalnej piekarni. Mają tam świetne wypieki z ciasta francuskiego i chleby na zakwasie. – Pociągnął łyk kawy i zerknął na telefon. – Późno już, ale musimy pogadać. Posłuchaj, domyślam się, że ta sytuacja jest dla ciebie – urwał, marszcząc brwi – niecodzienna – dokończył po chwili namysłu.

– Mało powiedziane – prychnęłam. – Wciąż nie mam pewności, czy to, co się dzieje jest prawdziwe. Siedzę w domu znanego gitarzysty, piję z nim kawę i rozważam zamieszkanie z jego siostrą. To istne szaleństwo.

– No tak – zaśmiał się. – Widzisz – powiedział poważnie – Tia jest ze mną szczególnie związana. Czuję, że jestem za nią odpowiedzialny, właściwie od zawsze. Kiedy zmarła nasza mama, Tia miała cztery lata. Nie będę wdawał się w niepotrzebne szczegóły, Tia z pewnością wszystko ci opowie. Nasz ojciec nie poradził sobie... z niczym sobie nie poradził. Przejąłem jego rolę, choć sam byłem jeszcze dzieckiem. Między innymi dlatego nasza relacja, moja i Tii, jest tak złożona i bliska. Wiem, że nie obowiązuje cię już klauzula milczenia, ale chciałbym żeby ta rozmowa została między nami.

Your WhisperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz