Trzy godziny później w korytarzu pojawiła się kobieta w medycznym uniformie. Omiotła nas wzrokiem nie wykazując najmniejszego zainteresowania Davidem. Zdecydowanie była to jakaś nowość. Zaprosiła nas do pokoju lekarskiego – niewielkiego pomieszczenia wypełnionego biurkami, komputerami i pudełkami z jedzeniem.
– Proszę usiąść – powiedziała tonem przypominającym nagranie automatycznej sekretarki. – Pani Giles i Pan Evans, zgadza się?
– Tak – odpowiedzieliśmy zgodnie.
– Pacjentka upoważniła państwa do otrzymywania informacji na temat stanu zdrowia. – Włączyła komputer i zalogowała się do systemu, w którym po wpisaniu danych Tii, wyświetliły się wyniki jej badań. Na ekranie pojawił się czarno-biały obraz struktur głowy. – Podczas badania, pacjentka określiła ból głowy na siedem, w skali od jednego do dziesięciu, uwidoczniono również nadmierną wrażliwość na światło, zawroty głowy i splątanie. W związku z wystąpieniem powyższych objawów, podjęłam decyzję o wykonaniu tomografii komputerowej głowy. Wynik badania widzą państwo na ekranie. – Wskazała długopisem obraz. – Badanie nie wykazało niczego niepokojącego, jednak chciałabym aby pani Walker pozostała na oddziale na dwudziestoczterogodzinną obserwację.
– Może pani przetłumaczyć to wszystko na język zrozumiały dla medycznego laika? – zapytał David.
– Pacjentka doznała wstrząśnienia mózgu.
– Czym to grozi? – zapytałam. – Będzie konieczne jakieś leczenie?
– Oszczędny tryb życia i dużo odpoczynku będzie wskazane w najbliższych tygodniach – odpowiedziała rzeczowo.
– Możemy się z nią zobaczyć?
– Sala numer dwieście dwa, drugie piętro. – Wstała z krzesła, sugerując nam, że rozmowa dobiegła końca. – To wszystko z mojej strony.
Przeszliśmy długim korytarzem, mijając pacjentów na wózkach inwalidzkich i całe mnóstwo personelu medycznego. Większość z nich traktowała nas, jak powietrze. Niektórzy zatrzymywali się z szeroko otwartymi oczami, inni uparcie wpatrywali się w Davida, ktoś wypowiedział na głos nazwę zespołu.
– Masz przejebane – powiedziałam, kiedy wchodziliśmy po schodach.
– Dlaczego?
– Zwracasz na siebie uwagę nawet wtedy, kiedy nie robisz niczego kontrowersyjnego. Nie mogłabym tak funkcjonować. Te ich spojrzenia – wzdrygnęłam się – są nie do zniesienia.
Nie odpowiedział.
Trudno powiedzieć, co uważał na ten temat. Prawdopodobnie zgadzał się z tym, co właśnie powiedziałam. Moją głowę zalały wspomnienia z trasy koncertowej – odprawa w hotelu, kłótnie w garderobie, atak paniki w czasie koncertu i słowa, całe mnóstwo słów, które nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości. David nie lubił swojego życia. W przeciwieństwie do Rishiego, który w pełni korzystał z przywilejów należących do gwiazd rocka, frontman unikał konfrontacji z fanami, a jawne oznaki uwielbienia ignorował z typowym dla siebie chłodem.
Tia leżała w niewielkiej, dwuosobowej sali z łazienką. Personel medyczny umiejscowił ją na łóżku pod oknem, drugie posłanie pozostawało wolne. Niemalże wtopiła się w białą pościel, chuda i blada. Kroplówka zawieszona na metalowym stojaku kończyła się na zewnętrznej stronie dłoni dziewczyny. Jej jasne włosy rozlały się na poduszce niczym aureola – gdyby nie tragiczne okoliczności, mogłaby wykorzystać scenerię do przeprowadzenia niekonwencjonalnej sesji zdjęciowej.
Przez moment przyglądałam się jej w milczeniu. Łzy zapiekły mnie pod powiekami, ale nie mogłam płakać. Ta historia nie była o mnie. Moim zadaniem było udzielić wsparcia przyjaciółce i zamierzałam się z niego wywiązać. Spojrzałam na Davida. On również wyglądał na poruszonego. Żyłka na jego skroni pulsowała z nienaturalną intensywnością, a wydatne jabłko adama drżało rytmicznie.
– Zasnęła – mruknęłam, nachylając się w jego stronę. – Zostawię was samych.
Pokręcił głową, łapiąc mnie za nadgarstek. Zaskoczona, obróciłam twarz, by móc na niego spojrzeć. Patrzył na mnie tak, jak jeszcze nigdy dotąd. W jego szklistych oczach odbijała się niemoc, z którą wyraźnie nie potrafił sobie poradzić. Odchrząknął i ponownie pokręcił głową, przenosząc spojrzenie na Tię. Odsunął się ode mnie, chowając dłonie do kieszeni spodni. Miejsce, w którym jego zimne palce zacisnęły się na mojej ręce, paliło, jak po zetknięciu z rozgrzanym żelazkiem.
– Ona cię potrzebuje – wychrypiał. – Znacznie bardziej niż mnie.
Skinęłam głową i usiadłam na krześle ustawionym obok łóżka. Położyłam dłoń na dłoni Tii. Twardy wenflon wbity w jej skórę, przyprawił mnie o mdłości. Nie chciałam jej takiej widzieć – bezbronnej, skrzywdzonej, lichej. To nie była Tia. Miałam wrażenie, że patrzę na lalkę, albo figurę woskową, odlew dziewczyny, z którą spędziłam ostatnie miesiące.
– Już rozumiem, co miałeś na myśli... – powiedziałam, nie odrywając wzroku od śpiącej przyjaciółki.
– Mhm? – mruknął, dając mi do zrozumienia, że nie wie, o czym mówię.
– Powiedziałeś, że żyjemy jak para. Coś w tym jest. – Uśmiechnęłam się krzywo. – To coś więcej, niż przyjaźń, ale nie ma w tym niczego romantycznego. Sama nie wiem...
– Dlaczego mi o tym mówisz?
– Jesteś jedyną osobą w pomieszczeniu. – Wzruszyłam ramionami.
Dave prychnął. Posłałam mu krótkie, spojrzenie, jednak zanim zdążyłam zareagować, poczułam, jak palce Tii poruszają się pod moją dłonią.
– Cześć – wyszeptałam czule, gładząc jej blady policzek. – Jak się czujesz?
– Zmęczona – wymamrotała.
Powiodła po sali nieobecnym wzrokiem. Zatrzymała się na Davidzie, mrugając leniwie. Patrząc na nią, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że pod wpływem leków, albo w wyniku urazu głowy, została wprowadzona w stan ograniczonej świadomości. Nawet gałki oczne dziewczyny poruszały się w zwolnionym tempie. Powieki opadały zdecydowanie zbyt często, a kiedy podnosiły się w tempie wysłużonej bramy garażowej, wzrok Tii fokusował się w jakimś punkcie i dopiero po chwili wracał do miejsca, w którym znajdował się przed mrugnięciem.
– Rozmawiałem z Adamem – powiedział David. – Przyleci tak szybko, jak to możliwe.
– Dziękuję. – Tia uśmiechnęła się, jak dziecko. Jej śliczna buzia ułożyła się w wyrazie błogości. Obróciła głowę w moją stronę. Patrzyła na mnie maślanymi oczami, podobnymi do tych które otrzymują małe kotki i szczeniaki w bajkach. – Co z Davidem?
Potrząsnęłam głową, marszcząc brwi.
– Jest tutaj, spójrz tylko – powiedziałam, wskazując mężczyznę dłonią. – Mówił, że Adam leci do Londynu, pamiętasz?
– Tak – mruknęła sennie. Westchnęła ciężko i zanim zasnęła, spojrzała w kierunku Davida.
W szpitalu spędziliśmy kilka kolejnych godzin. Tia przebudzała się i zasypiała. Splątanie, o którym wspomniała lekarka było bardzo wyraźne. Dziewczyna często zapominała o tym, z kim i o czym rozmawia. Pomiędzy kolejnymi drzemkami witała się z nami tak, jakby widziała nas po raz pierwszy. Sytuacja była dziwna i niepokojąca. Kiedy na nią patrzyłam, serce rozpadało mi się na tysiąc kawałków. Oglądanie Tii w takim stanie było torturą. Wyszliśmy dopiero, kiedy pielęgniarka oznajmiła, że godziny odwiedzin dobiegły końca.
– To wyjątkowa sytuacja – targowałam się, chcąc zostać choć chwilę dłóżej.
– W tym miejscu każda sytuacja jest wyjątkowa. Proszę przyjść jutro – powiedziała stanowczym tonem.
CZYTASZ
Your Whisper
RomanceDruga część serii THE WHISPER Marie, zdradzona przez najlepszą przyjaciółkę i chłopaka z którym planowała przyszłość, pragnie zmienić swoje życie. Zanim rozpocznie nowy etap musi uporać się z konsekwencjami swoich czynów. W towarzystwie członków zes...