,, Żegnaj świecie, witaj z powrotem Dazai''

50 4 36
                                    

-Dzień dobry szefie- przywitał się ze sztucznym uśmiechem. Mori wstał z obrotowego krzesła i podszedł do Chuui. Patrzał na niego chwilę.

-Cos ty ze sobą zrobił, wyglądasz fatalnie- stwierdził i znowu poszedł do biurka a Chuuia za nim, usiadł na krześle. Chuuya podał mu arkusz i usiadł na fotelu na przeciwko.

-No opowiadaj, co żeś robił przez ostatnie kilka dni- powiedział lekko zdenerwowany.

-Nic.

-Widzę właśnie.

-Brawo za spostrzegawczość.

-A co ty taki wredny- zapytał wrogo.

-A co ci to przeszkadza.

-Mam cię do porządku doprowadzić czy co!?- miał już dość, nie życzył sobie, żeby ktoś się tak do niego odzywał.

-Nie widzę takiej potrzeby- odparł i wstał- do widzenia, oddałem to co miałem, nic tu po mnie- powiedział i wyszedł.

Kiedy był już na korytarzu przez głowę przeszła mu pewna myśl.

Co jeśli bym się zabił, wtedy spotkałbym się z Dazaiem- po tym jak o tym pomyślał  zapatrzył się w jeden punkt i stał tak kilka minut- ej to nie jest taki zły pomysł.

Po czym zaczął iść w stronę windy. Kiedy podjechała wszedł i nacisnął przycisk z numerem 17, oparł się o ścianę i czekał aż winda dojedzie na samą górę. Kiedy dojechał na samą górę usłyszał z głośnika komunikat, o tym, że drzwi się otwierają i wyszedł. Podszedł do krawędzi budynku, usiadł i spojrzał na piękną panoramę Yokohamy. Uśmiechnął się lekko, pierwszy raz od kilku dni szczerze się uśmiechnął. Siedział tak z pół godziny i przyglądał się samochodom przyjeżdżającymi pod nim. Siedział tak i siedział, wspominał sobie wszystkie wspaniałe chwile spędzone z Dazaiem. W końcu wstał. Spojrzał w dół, i trochę nad tym pomyślał, po czym zamknął oczy. 

-Żegnaj świecie, witaj z powrotem Dazai. - pochylił się lekko i już miał spaść no ale ktoś musiał mu w tym przeszkodzić.

Kiedy wisiał złapany za pelerynę nad ruchliwą drogą usłyszał za sobą czyiś głos, znał go.

-Co pan ro... - nie dokończył kiedy wciągnął siłą chuuie za pelerynę z powrotem na dach- kidos!?- wykrzyknął kiedy przypomniało mu się kim jest owa osoba spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem.

-Znowu ten gówniarz...- ( rozdział 1 )wymamrotał pod nosem i znowu podszedł do krawędzi budynku. 

-Co ty robisz!?- krzyknął i znowu odciągnął go od krawędzi.

-Nie twój interes!- warknął przez zęby.

-Właśnie, że moja też!

-Pod jakim kurwa kątem?

-Pod tym, że... eee... też pracuje w Maffi!

-Jako sprzątacz chyba- powiedział chuuya patrząc na jego ubiór.

-No tak.

-... 

Zapadła niezręczna cisza.

-Dobra, no to teraz daj mi spokój.- powiedział i po raz trzeci podszedł do krawędzi.

-Nie! Nie pozwolę ci- krzyknął i znowu  go odciągnął.

-Daj mi się kurwa w końcu zabić i spierdzielaj!

-Co... Czemu chcesz się zabić?

-Dłuższa historia heh.  

-Masz mi opowiedzieć i kropka albo pójdę do szefa i wszytko mu powiem.

-Dobra, dobra- powiedział i usiadł na krawędzi, wskazując chłopakowi żeby usiadł obok i z bólem serca zaczął mu wszytko opowiadać.

********

497 słów l

I nawet ŚMIERĆ nas nie rozdzieli | Chuuya x Dazai | POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz