Prolog

368 42 3
                                    


Belfast. Trzy miesiące wcześniej.

Kończyłem właśnie późną kolację. Wyjątkowo zamiast wina do posiłku, nalałem sobie solidną szklankę whisky. Ostatnie procesy ludzi powiązanych z IRA wyssały ze mnie całą energię. Wiedziałem, że byłem najlepszy, ale ci durnie popełniali tak głupie błędy, że coraz trudniej było wygrywać sprawy sądowe. Wychyliłem alkohol. Odstawiłem szkło na stolik i bębniąc palcami w blat, zacząłem rozważać, czy nie skontaktować się z cholernym McMillonem.

O związaniu naszych rodzin rozmawialiśmy jeszcze za czasów, gdy żył mój ojciec. Tak naprawdę jego córka była mi zupełnie obojętna. Nie obchodziło mnie jak wygląda i jakim jest człowiekiem. Była środkiem do celu. A celem było wkroczenie na scenę poza Irlandią Północną. Jednak bez partnerskiego układu z Dhoirem, nie miałem na to szans. Ten szaleniec trzymał w garści wszystko. Więc jeśli wzięcie jego córki za żonę miało być moją przepustką, to zamierzałem to zrobić.

Planowałem tylko i wyłącznie formalność. Ślub wyłącznie na papierze. Za bardzo ceniłem sobie wolność i swobodę, żeby jakakolwiek kobieta zakładała mi na szyję obrożę.

Stanowcze pukanie do drzwi wzbudziło moją czujność.

Ahen wsunął do środka głowę. Widząc jego poważną minę, skinąłem głową, pozwalając by wszedł do środka.

– Co się stało? – zapytałem bez zbędnych wstępów.

– A ten twój ożenek z dziedziczką McMillonów jest nadal aktualny? – zapytał, stukając w ekran tabletu.

– Raczej tak, czemu pytasz? – odpowiedziałem.

– Bo chyba powinieneś o tym wiedzieć – podsunął mi urządzenie pod nos, wycofując się na bezpieczną odległość.

Przyglądałem się uważnie zdjęciu pięknej, młodej kobiety w więziennym uniformie. Rude długi włosy miała niedbale splecione w warkocz, a zielone oczy błyszczały czystym szaleństwem.

Przesunąłem palcem, zjeżdżając na artykuł i aż zassałem głośno powietrze, czytając nagłówek:

"DZIEDZICZKA MCMILLONA OSKARŻONA O SERIĘ ZABÓJSTW ORAZ PRZEWODZENIE ORGANIZACJI TERRORYSTYCZNEJ!!"

Odłożyłem tablet na stół i niewiele myśląc wybrałem numer do McMillona, jednak zamiast sygnały odpowiedziała mi automatyczna sekretarka. Kurwa mać... Wybrałem kolejny numer.

– Szefie? – odezwał się głos po drugiej stronie.

– Erin – warknąłem. – Masz mi znaleźć wszystko na temat Sophie McMillon i tego, co się tam do cholery dzieje!

– Robi się – rzucił, rozłączając się.

Ahen usiadł na krześle naprzeciwko.

– I co teraz? – zapytałem.

– Ta dziewucha to nasza jedyna przepustka, żeby przeniknąć do tamtej części Irlandii – powiedziałem cicho.

– Myślisz, że naprawdę zrobiła to o co ją oskarżyli?

– Mam to gdzieś – fuknąłem. – Jest mi potrzebna wolna. Reszta nie ma znaczenia.

– Szykować helikopter?

Skinąłem głową.

Nie takich zbirów wyciągałem z pierdla. Z rudowłosą pięknością nie będzie inaczej.

Szalona Dziedziczka - Saga Irlandzka - tom2 - ZAKOŃCZONA! BĘDZIE WYDANA!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz