Rozdział 23

104 27 5
                                    


Sophie

Wyszłyśmy głównym wejściem.

– Gdzie do cholery są moi ludzie? – zapytałam rozglądając się po tonącym w ciemności otoczeniu.

– Bezpieczni, aczkolwiek chwilowo niedostępni – Keara uśmiechnęła się przebiegle.

– Mam nadzieję, że nic im nie zrobiłaś? – zerknęłam na nią, gdy biegłyśmy do zaparkowanego przed domem SUVa.

Wskoczyłam do środka i zamarłam widząc wpatrujące się we mnie w napięciu kobiety. Muira, Fia, Kim i Noemi nie ukrywały niechęci na mój widok.

– Cześć – przywitałam się posyłając im chłodny, zdystansowany uśmiech.

– Sophie – odparły jedna po drugiej.

Na tym uprzejmości się skończyły.

Jechałyśmy w ciszy. Muira prowadziła, Keara wpatrywała się uważnie w ekran telefonu. W końcu zatrzymałyśmy się przy niewielkim zajedzie pośrodku niczego. Dosłownie. Słabo oświetlony budynek stał pośrodku pola, na raczej nie uczęszczanej drodze.

– Chodźcie – moja siostra przejęła dowodzenie. – Mam już coraz mniej czasu.

Wszystkie ruszyłyśmy za nią. Za kontuarem, który swoje najlepsze czasy miał już dawno za sobą, stał starszy mężczyzna, który pozdrowił Kearę skinieniem głowy i ponownie skupił się na polerowaniu kufli.

Wdrapałyśmy się po trzeszczących schodach na piętro. Dziewczyna otworzyła przed nami drzwi tak, abyśmy mogły wszystkie wejść.

Wybałuszyłam oczy widząc w środku niewielkie centrum dowodzenia. Kilka komputerów, radar, stacje do nasłuchiwania i jakiegoś tyczkowatego chłystka w okularach o grubości denek od słoików.

– To Świstak – przedstawiła go. – Naprowadzi nas na dziuplę Floyda.

Chłopak machnął ręką, widocznie speszony nagłym zainteresowaniem kilku kobiet.

– Sophie – podała mi kartkę, zapisaną ciągami liczb. – Patrz. Tu są pauzy. Gdy Świstak da ci znać musisz zacząć wpisywać kody.

Zmarszczyłam brwi.

– Gdzie jest haczyk? – zapytałam, bo to nie było na tyle trudne, abym była niezbędna do tego zadania.

– Haczyk jest taki, że nie wiemy w jakiej konfiguracji i jakim schematem się należy to zrobić – odezwał się dzieciak.

Podrapałam się po głowie.

– A jak niby ja mam na to wpaść?

– Mamy tylko krótki zapis całości, bo kody są zapętlone. Żeby nadpisać zapis z kamer, musimy wpisywać kody ręcznie. Ale jeśli się pomylimy do koniec – dopowiedziała Keara, uważnie mi się przypatrując.

– Mogę spróbować – powiedziałam niepewnie.

– Nie masz wyboru – Muira poklepała mnie po ramieniu. – My i tak wejdziemy w paszczę lwa. Kwestia tego, czy uda nam się to zrobić niepostrzeżenie i zyskamy na czasie... – zrobiła pauzę – czy zrobimy wejście smoka i rozwalimy budę Fergussona w drobny mak.

Kim machnęła swoimi mieczami, a Noemi pokiwała głową wprawiając warkocze w ruch. Fia nadal milczała, ewidentnie mając mi za złe to, co ją przeze mnie spotkało.

– Świstak, pokaż jej nagranie kodów. Sophie, wszystko w twoich rękach. Laski, idziemy!

Gdy kobiety wyszły, usiadłam na jedynym w krzeseł i uważnie wpatrywałam się w przelatujące po ekranie kody. Cholera, nie było tu żadnej logiki. Porównywałam to co widziałam na komputerze z rzędami cyferek zapisanymi na kartce. Gdzie jesteś, pomyślałam. Gdzieś tu musi być jakiś punkt zaczepienia...

Szalona Dziedziczka - Saga Irlandzka - tom2 - ZAKOŃCZONA! BĘDZIE WYDANA!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz